Peugeota 308 GTI sprawdzimy my - gadżeciarze
Zwykło się mówić, że współczesne samochody projektowane są przez księgowych. Tańsze, gorszej jakości materiały, które ledwo wytrzymają kilka pierwszych lat eksploatacji i pozwolą nam doturlać się do końca gwarancji. Potem niech martwi się klient. Czasem bywało jeszcze gorzej, a producent umywał ręce. Nie zawsze jednak musi tak być.
Przerażające historie o problemach z nowymi, bardzo drogimi jak na nasze warunki nowoczesnymi samochodami zna prawie każdy. Nie chodzi nawet o drobne usterki czy zużywanie się niektórych podzespołów, ale o przypadki, kiedy faktycznie strach jest wejść do salonu i kupić samochód, który przecież dopiero co zjechał z taśmy produkcyjnej.
W końcu nie po to wybieramy droższy, salonowy pojazd, żeby czasem po kilku tysiącach kilometrów borykać się z problemami, które są obce nawet dużo starszym samochodom z dużo większymi przebiegami. Mowa o naprawdę poważnych usterkach, nie tylko unieruchamiających pojazd, ale też wiążących się z naprawami kosztującymi tysiące złotych.
Pękające tłoki, problemy z rozrządem, szybkie zużycie turbosprężarki i szereg innych, mniejszych, ale potencjalnie równie dokuczliwych problemów w popularnych samochodach skutecznie niestety popsuły opinię na temat (wcale nie tak złego, swoją drogą) downsizingu i rozwiązań stosowanych w nowoczesnych autach.
Nikt przecież nie chce jeździć samochodem, który jest - z winy niedopracowanych podzespołów - bombą zegarową, która może i nie eksploduje, ale w niemal równie efektowny sposób wyzionie ducha i pozbawi nas środka transportu.
Zresztą jak tak można? Malutki, trzycylindrowy silnik w całkiem sporym aucie? Przecież to nie może wytrzymać długo.
A jednak może
I takie właśnie auto, będące zaprzeczeniem tezy o tym, że nowe samochody rozpadają się praktycznie po przejechaniu progu salonu, już wkrótce trafi do nas na testy. I to zarówno w wersji cywilnej, jak i w o wiele bardziej drapieżnej odsłonie. Czego - w obydwu przypadkach - naprawdę nie możemy się doczekać.
Kto będzie bohaterem naszego testu? Stosunkowo młody zawodnik, który jednak zdążył już potwierdzić, że nie tylko świetnie wygląda, dobrze się prowadzi, ale też - mimo zastosowania niewielkiego, trzycylindrowego, turbodoładowanego silnika - trzyma się dobrze nawet po dłuższej eksploatacji w trudniejszych warunkach.
Gościem na naszym skromnym do tej pory parkingu testowym będzie nikt inny, jak Peugeot 308 - zarówno zwykły, jak i w odmianie GTi z silnikiem 1.6 o mocy 270 (!) KM. I o ile wyboru tej drugiej uzasadniać nie musimy (w końcu kto nie kocha hothatchy), o tyle nawet standardowa wersja jest interesująca z kilku powodów.
Przede wszystkim, co interesuje nas najbardziej, sprawdzimy na ile jest to samochód dla osób takich jak my - gadżeciarzy. Duży, dotykowy ekran rozbudowanego systemu multimedialnego wpasowany w świetnie wyglądający, minimalistyczny kokpit zapowiada się świetnie, ale na ile odpowiada naszym wymaganiom? Ile zabawy potrafi dostarczyć konfiguracja wszystkich ustawień? Jak dobrze system pokładowy współpracuje ze smartfonem?
Zapewniamy - nie będzie tu żadnej taryfy ulgowej. Osoby, które spędzają dzień i noc z wzrokiem wlepionym w dziesiątki różnych wyświetlaczy wymagają, żeby kolejny był równie dobry i interesujący, co posiadane przez nich smartfony, tablety czy komputery. Ta poprzeczka jest postawiona naprawdę wysoko i nie wszyscy producenci samochodów zdołali do niej jeszcze doskoczyć.
Peugeot 308 ma w sobie jeszcze coś - odrobinę już spoza naszego „technologicznego zakresu” - co jednak zwróciło naszą uwagę na ten model. Mówiąc wprost - nie sypie się, a ujmując to nieco bardziej elegancko - ma szansę być dobrym wyborem nawet nie tylko jako model nowy, prosto z salonu, ale także później, jako propozycja z rynku wtórnego.
Na razie jeszcze zbyt wcześnie (308-ka obecnej, drugiej generacji jest na rynku dopiero trzeci rok), żeby w pełni ocenić jego niezawodność, ale pierwsze doniesienia wskazują na to, że o przyszłość tego modelu można być spokojnym.
Oczywiście każdy producent zapewnia, że jakość i trwałość są jego priorytetami przy tworzeniu nowego samochodu, ale z weryfikacją tych twierdzeń przez życie bywa różnie. 308 zdaje na razie wszystkie testy celująco i to w tak dobrym stylu, że firma uznała za stosowne pochwalić się wynikami wewnętrznych i zewnętrznych, długoterminowych testów. W dzisiejszych czasach takie rezultaty robią spore wrażenie.
Peugeotowi 308 udało się bowiem przez pierwsze dwa lata pokonać dziesiątki tysięcy kilometrów (od 40 tys. do 120 tys.) w różnych warunkach, wliczając w to także te trudniejsze, podczas gdy wszystkie podzespoły auta zachowały… fabryczne parametry. Próbowaliśmy znaleźć w którymkolwiek z niezależnych, długoterminowych testów jakiekolwiek uwagi co do niezawodności tego samochodu, ale… cóż, nie udało się.
Zresztą w lutym tego roku wybrani dziennikarze sami mogli przekonać się o tym w jeszcze dosadniejszy sposób - oglądając rozebrane na najdrobniejsze części 308-ki z różnymi przebiegami. I nie, nie bano się pokazać najmniejszego, trzycylindrowego silnika, który przecież dla wielu osób jest synonimem szkodliwego downsizingu i krótkiego życia współczesnych samochodów.
Jeszcze chwilę przyjdzie prawdopodobnie poczekać na kolejne, dokładniejsze badania stanu Peugeota 308 po kolejnych dziesiątkach tysięcy pokonanych kilometrów, ale już po tych wynikach widać, że nie będziemy musieli się obawiać, że w nowym samochodzie, w kilka lat po zakupie, spotka nas jakiekolwiek rozczarowanie. Tym bardziej, że takie dystanse jak te, które pokonały samochody rozebrane przez Peugeota, to dystanse, które niektóre osoby pokonują w dobrych 5-7 lat. I jeśli po takim okresie samochód będzie mechanicznie „jak nowy”, to będzie to świetny wynik.
Mamy więc w teorii solidny, bez wątpienia atrakcyjny (tak, napiszę to jeszcze raz!) samochód, który w wersji GTi bez wątpienia będzie w stanie pokazać pazur. Czy jednak będzie w stanie przekonać do siebie fanów nowych technologii? O tym dopiero przekonamy się w najbliższym czasie.
Jeśli macie jakieś pytania - śmiało pytajcie. Postaramy się jak najwięcej sprawdzić podczas naszych testów!