48 godzin na jednym ładowaniu to standard dla tego telefonu. Lenovo Moto X Force - test akumulatora
Przez nasze ręce przewija się naprawdę wiele smartfonów i choć są to różne urządzenia, to w recenzji niemal każdego z nich można znaleźć zdanie brzmiące mniej więcej tak - “akumulator wystarcza na jeden dzień użytkowania”. Część z nas już się z tymi niskimi oczekiwaniami pogodziła, jednak większość użytkowników chciałaby dłuższego czasu pracy z dala od gniazdka. Ja na pewno bym chciał, dlatego sprawdziłem, czy Lenovo Moto X Force jest w stanie dotrzymać mi kroku podczas typowego dnia pracy.
Zobacz: Moto X Force - sprawdzamy akumulator
Producent deklaruje 48 godzin z dala od gniazdka i jestem skłonny wierzyć w te zapewnienia. Przy akumulatorze o pojemności 3750 mAh byłbym wręcz zdziwiony, gdy tak nie było. Przystępując do tego testu byłem więc dobrej myśli, mając też w pamięci fakt, że inny smartfon Lenovo - Moto X Play - również z powodzeniem wytrzymywał dwa dni solidnego zużycia.
Zapraszam was do obejrzenia wideo na Spider’s Web TV (a jak już tam będziecie, to dajcie łapkę w górę i subskrybujcie - z góry dzięki!) a poniżej znajdziecie więcej szczegółów.
Lenovo Moto X Force vs dzień z życia blogera
Chociaż mieszkam daleko od Warszawy, nie biegam na konferencje jak moi redakcyjni koledzy i wyjeżdżam stosunkowo rzadko, to ze smartfona korzystam często, dość intensywnie i oczekuję od niego, że dotrzyma mi kroku. Tym bardziej, że moje dni są dość… długie.
Zazwyczaj telefon od ładowania odpinam przed 6:00 i sprawdzam nagromadzone przez noc powiadomienia. W Lenovo Moto X Force widzę je zanim jeszcze odblokuję ekran, dzięki funkcji Moto Display. Wystarczy dotknąć smartfona lub machnąć nad nim dłonią, aby pokazały się ikonki oczekujących powiadomień. Dotknięcie każdej z nich rozwija podgląd powiadomienia, możemy więc od razu zadecydować, czy coś z nim zrobić, czy jednak może to poczekać.
Przez resztę dnia o powiadomieniach informuje mnie smartwatch, który non stop jest podłączony przez Bluetooth do telefonu.
Dalszy etap poranka to oczywiście kawa. Albo trzy. Do tego przegląd wiadomości z drugiej strony globu, któremu towarzyszy streaming muzyki lub podcast, odtwarzany przez głośnik Bluetooth. Podczas odtwarzania muzyki funkcja Moto Display również okazuje się niebywale przydatna, bo po rozwinięciu ikony powiadomienia o odtwarzaniu mogę przewinąć utwór, lub go zapauzować. Jest to tak użyteczne, że autentycznie brakuje mi tej możliwości w innych smartfonach i łapię się na tym, że macham ręką nad ekranami innych urządzeń, tylko po to, by się boleśnie rozczarować.
Nasza praca na Spider’s Web jest w 100% uzależniona od łączności z Siecią, jej prędkości i stabilnego łącza. Niestety, chociaż w teorii mój operator oferuje mi internet kablowy o bardzo dużej przepustowości, to nie pamiętam tygodnia bez przynajmniej jednej awarii, która pozbawia mnie dostępu do Internetu, a co za tym idzie - możliwości pracy.
Dlatego też mobilny hotspot to dla moich smartfonów chleb powszedni. Nie byłoby w tym nic problematycznego, gdyby nie jeden fakt - mieszkam w strasznej dziurze zasięgowej. Anteny smartfona ustawicznie szukają zasięgu, a czasem bywa tak, że przez kilkanaście minut ich pracy zużywa się blisko połowa energii smartfona! Oczywiście dzieje się to na przestrzeni kilku godzin, niemniej jednak jest to bardzo uciążliwe i nie znalazłem jak dotąd na to skutecznej solucji. Niemniej jednak dla Moto X Force nie stanowiło to aż tak dużego problemu. Marny zasięg + hotspot normalnie wydrenowałby akumulator smartfona w kilka godzin. W Moto X Force ubywa ledwie kilkanaście procent baterii.
Czasem trzeba wyjść z domu.
Albo wyjechać. Godzina nawigacji, czy też przejazdu pociągiem, szczególnie przez tereny o fatalnym pokryciu zasięgiem, potrafi nierzadko pozbawić smartfona połowy energii. A Moto X Force? Nie wiem co to za czary, ale nawigując przez blisko dwie godziny przy użyciu Map Google zużyła raptem 18% akumulatora.
Podobnie nie robi na niej wrażenia częste korzystanie z aparatu. Dopiero gdy postanowimy nagrywać wideo w 4K, to zużycie baterii zaczyna być odczuwalne. Jednak przy nagrywaniu w FullHD i robieniu częstych zdjęć (zazwyczaj mojemu kotu…) nie widać, żeby spadało więcej niż kilka mikrych procentów naładowania.
Pracę w ciągu dnia oczywiście przerywam sprawdzaniem mediów społecznościowych, co zazwyczaj robię z poziomu telefonu. Rzadko rozmawiam przez telefon, za to piszę dużo SMS-ów. Przy takim użyciu wskaźnik naładowania w Moto X Force ani drgnie.
Smartfon jest jednak dla mnie w największej mierze urządzeniem, na którym czytam. Chociaż uwielbiam książki papierowe, to zazwyczaj więcej czasu spędzam z czytnikiem e-booków, a jeszcze więcej właśnie na smartfonie, gdzie czytam nie tylko książki, ale przede wszystkim artykuły. Moim głównym narzędziem do przechowywania, odkrywania i czytania treści jest Pocket. To bodajże najczęściej używana aplikacja na moim telefonie obok Twittera i służbowego Slacka.
Dzięki ekranowi AMOLED w Moto X Force podczas korzystania z Pocketa czy Feedly akumulator praktycznie się nie zużywa - wystarczy ustawić motyw ciemny, a wtedy podświetlane będą tylko te piksele, które są literkami.
Wieczorem, już po pracy, czas na trochę mobilnego grania i nadrobienie subskrypcji na YouTubie, co również najczęściej robię na smartfonie. W tych zastosowaniach drenaż akumulatora jest najbardziej widoczny, ale też żeby rozładować Lenovo Moto X Force, trzeba byłoby spędzić na graniu czy oglądaniu długie godziny, bo nawet grając w bardzo wymagające produkcje ten smartfon bardzo powoli rozstaje się ze zgromadzoną energią.
Turbo Charge to game-changer.
Dzień się kończy, jest blisko północy. Na niemal każdym smartfonie o tej porze oglądam już komunikat o konieczności podłączenia ładowarki, ale w Moto X Force zazwyczaj mam około 40-60% zapasu energii. Dodatkowo dzięki funkcji Doze wprowadzonej wraz z Androidem 6.0 Marshmallow, nie muszę się obawiać, że połowa tego ucieknie przez noc. Zazwyczaj w nocy spada mi 2-3% paska baterii. Nie ma więc potrzeby, aby smartfon podłączać na noc do ładowania.
A jeśli zdarzy się tak, że następny dzień będzie bardziej intensywny i trzeba będzie “zatankować” Moto X Force, to z pomocą przychodzi ładowarka Turbo Charge. Tak, wiem, że nie tylko Lenovo ma tę technologię, szczególnie odkąd zaimplementował ją natywnie Qualcomm. Niemniej jednak 13 godzin pracy z 15 minut ładowania to nadal imponująca wartość. Do pełna smartfon ładuje się w nieco ponad godzinę. Jedyny minus tej technologii w przypadku Moto X Force to rozmiar samej ładowarki, która jest znacznie większa od standardowych, a do tego jednoczęściowa. Muszę jednak przyznać, że ze wszystkich ładowarek, jakie mam w domu (a leży ich tu sporo, różnych producentów) ta z Moto X Force jest najbardziej solidna i najlepiej wykonana.
Czy zatem producent wywiązał się z obietnicy 48 godzin pracy na jednym ładowaniu?
Jak najbardziej. Ba, powiem więcej - jestem pewien, że wielu użytkowników będzie w stanie wycisnąć z Lenovo Moto X Force jeszcze więcej. Jest to tym bardziej zaskakujące, że przecież nie mamy do czynienia ze średniakiem, a z flagowcem. Mamy tu potężną, topową specyfikację i ekran QHD, a mimo tego bez większego problemu w ciągu jednego dnia można uzyskać ponad 3 godziny aktywnego ekranu, z 50-procentowym zapasem energii na następny dzień.
Dla większości ludzi Lenovo Moto X Force wystarczy na spokojne dwa dni normalnego użytkowania z dala od gniazdka. Szkoda, że nie mogę tego samego powiedzieć o każdym smartfonie