Przygotuj się na reklamy w Pockecie. Na szczęście nie będzie tak źle, jak można się spodziewać
Nie ukrywam, że na przestrzeni ostatniego roku Pocket stał się dla mnie jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą, sieciową usługą, bez której nie wyobrażam już sobie korzystania z Internetu. Ten agregat treści to absolutna podstawa mojej konsumpcji artykułów (i nie tylko) w Sieci i co istotne - korzystanie z niego jest zupełnie darmowe. Jednak aby utrzymać ten stan rzeczy, Pocket musi się posunąć do działania, które może mu przysporzyć wiele krytyki.
Jak dotąd korzystanie z Pocketa było w 100% darmowe. Owszem, istnieje opcja Premium, ale mówiąc szczerze, kompletnie nie widzę powodu, by z niej korzystać, bo de facto jedyną wartością dodaną jest możliwość zapisania linków “na zawsze”, czyli pozostawienie ich w bazie Pocketa nawet wtedy, gdy dana treść zostanie usunięta z Internetu.
Pocket przez ostatnie lata urósł do naprawdę sporych rozmiarów i w pełni zasłużył na swoje miano internetowego przycisku “zapisz”. Na całym świecie przez ostatnie 3 lata z usługi skorzystało już 22 miliony użytkowników zapisując ponad 2 miliardy linków. To rewelacyjny wynik.
Od końcówki zeszłego roku Pocket stał się też czymś więcej, niż tylko miejscem do przechowywania linków - dzięki zakładce rekomendacji, najpierw przygotowywanej przez samą ekipę Pocketa a potem przez innych użytkowników, Pocket stał się także agregatem i przeglądarką treści. Po kilku miesiącach korzystania z tych rekomendacji muszę przyznać, że im dłużej ich używam, tym celniej usługa przewiduje, co chciałbym przeczytać, więc Pocket mógł zastąpić mi kilka innych źródeł wyszukiwania treści.
Teraz jednak przyszedł czas, aby Pocket zaczął na siebie zarabiać.
Chcąc wyrwać się spod skrzydeł inwestorów, firma musiała znaleźć na siebie pomysł, która pozwoli jej zarabiać i nie odstraszy użytkowników. Niestety, sama opcja Premium nie wystarczyła (opłaca ją ledwie 170 tys. użytkowników), więc chcąc nie chcąc, Pocket musi zacząć eksperymentować z… reklamami.
Na całe szczęście twórcy usługi doskonale zdają sobie sprawę, jakimi uczuciami darzą reklamy internauci, dlatego też reklamy wewnątrz aplikacji mają być jak najmniej intruzywne, a wręcz zachęcać do tego, żeby również i je zapisywać na później, i czytać w wolnej chwili. Pocket stawia bowiem nie na reklamę banerową, ale raczej na coś w rodzaju reklamy natywnej - w zakładce “rekomendacje” zaczną się pojawiać oznaczone, sponsorowane artykuły pochodzące od reklamodawców, ale mają być one starannie selekcjonowane, aby nie zniechęcić czytelników.
W pierwszej kolejności pojawią się dwa wpisy sponsorowane. Jeden z blogu Intel IQ, a drugi od ekipy Slacka. Jak czytamy na blogu Pocketa, te treści będą zależne w dużej mierze od samych użytkowników. Podobnie jak inne rekomendacje, będzie je można ukryć, dzięki czemu algorytm nauczy się, które treści do nas trafiają, a których nie chcemy oglądać. Oczywiście nadal pozostaje też opcja Premium, w której teksty sponsorowane w ogóle nie będą się pojawiać.
Jeśli o mnie chodzi, nie mam absolutnie nic przeciwko, aby moja ulubiona usługa zaczęła na siebie zarabiać w ten sposób, przy okazji oferując mi kolejne, wysokiej jakości treści do przeczytania. Kluczowe jest tylko to, aby faktycznie ta kuracja artykułów sponsorowanych stała na naprawdę wysokim poziomie. W innym wypadku użytkownicy mogą się bardzo szybko zniechęcić.
Ci, którzy nie chcą oglądać reklam, raczej nie muszą się denerwować, bo główny feed Pocketa, czyli nasze własne, zapisane na później artykuły, pozostają wolne od polecanych treści. Dopiero przejście do zakładki rekomendacji pokaże treści sponsorowane, których pewnie i tak nie będziemy przesadnie zauważać, bo oznaczenie tekstu sponsorowanego jest bardzo subtelne.
O ile zazwyczaj jestem przeciwny wpychaniu reklam wszędzie i wszystkimi możliwymi kanałami, o tyle w przypadku Pocketa nie mam nic przeciwko. Jeśli dzięki temu moja ulubiona usługa stanie się jeszcze lepsza - to świetnie. A jeśli reklamy staną się nachalne, cóż… wtedy będę miał powód, żeby kupić Pocket Premium.