Zawierucha wokół Gwiezdnych wojen przyniosła niespodziewane skutki - wiatr w żagle złapał... Kodak
VII część Gwiezdnych wojen już teraz jest przeolbrzymim sukcesem komercyjnym. Wszyscy wiemy, że Disney zarobi krocie, ale nikt nie spodziewał się tego, że Przebudzenie Mocy pozwoli odrodzić się jednej z legend branży fotograficznej. Mało kto o tym wie, ale Przebudzenie Mocy zostało nagrane analogowymi kamerami na filmie Kodaka, dzięki czemu dawny gigant w końcu stanie na nogi!
Kodak to jeden z najbardziej zasłużonych producentów w całej historii fotografii. Firma powstała 134 lata temu i czasy największej świetności ma już dawno za sobą. Na filmach Kodaka powstały jedne z najbardziej znanych zdjęć w historii, jak choćby słynny portret młodej Afganki z okładki National Geographic, wykonany na nieodżałowanym Kodachrome.
Kodak pokazał też pierwszy w historii (!) aparat cyfrowy, jak również własne cyfrowe pełne klatki, i to z matrycą CMOS. Co więcej, Kodak zrobił to na wiele lat przed tym, kiedy taki aparat zaprezentował np. Nikon.
Producent filmów nie wytrzymał zderzenia z cyfrowym światem, dlatego dziś Kodak jest cieniem samego siebie. Apogeum czarnej serii nastąpiło w 2012 roku, kiedy firma ogłosiła bankructwo. Po głębokich restrukturyzacjach w 2013 roku udało się wyjść ze stanu upadłości. Firma obecnie skupia się na technologiach druku, ale również na produkcji materiałów na potrzeby przemysłu filmowego.
Gwiezdne wojny: przebudzenie Kodaka
W tej historii tak się dziwnie złożyło, że mimo ogromnego spadku formy, Kodak pozostał ostatnią na świecie firmą produkującą taśmy filmowe. I ten fakt sprawił, że przyszłość Kodaka zaczyna się malować w coraz jaśniejszych barwach.
Okazuje się, że analogowe kamery oraz prawdziwa taśma filmowa 70 mm przeżywają w kinie prawdziwy renesans. Na tradycyjnym filmie, nagrano nie tylko Przebudzenie Mocy, ale również ostatniego Bonda (Spectre), Most Szpiegów Stevena Spielberga, jak i nadchodzący film Quentina Tarantino Nienawistna ósemka (The Hateful Eight)
Celem J.J. Abramsa, reżysera Przebudzenia Mocy, było jak najwierniejsze odwzorowanie klimatu pierwszej trylogii Gwiezdnych wojen. Z tego względu filmowcy zrobili wszystko, by do efektów specjalnych uciekać się możliwie rzadko. Kilka miesięcy temu ekipa zaszokowała widownię informacją, że nowy kulisty droid BB-8 jest prawdziwym robotem, który dzięki specjalnie opracowanemu napędowi naprawdę jeździł po planie filmowym.
Dan Mindel, twórca zdjęć do Przebudzenia Mocy, stwierdził, że przy takich wytycznych jedyną rozsądną opcją jest użycie taśmy filmowej do nagrywania.
Dla Kodaka taka wiadomość musi brzmieć jak cud
Przez ostatnie lata Kodak tracił każdego roku olbrzymie pieniądze. Tymczasem według analityków w 2016 roku Kodak po raz pierwszy zakończy rok nad kreską, przynosząc zyski.
Dyrektor generalny firmy Kodak, Jeff Clarke, już zaciera ręce przed kolejnymi częściami nowej trylogii Gwiezdnych wojen. Reżyser VIII części Rian Johnson oraz operator Steve Yedlin już zapowiedzieli, że ósma część Gwiezdnych wojen także zostanie nagrana na filmie Kodaka.
Clarke twierdzi, że w ubiegłym roku około 90 studiów filmowych (w tym głównie niezależnych) tworzyło filmy na analogowej taśmie. Trend jest zauważalny, a skoro zaczął dochodzić do absolutnie topowych i najgłośniejszych produkcji, przyszłość Kodaka wygląda znakomicie.
I oby faktycznie tak było, bo firm o takich zasługach jak Kodak nie pozostało już wiele.