8K zadebiutuje szybciej, niż się spodziewaliśmy
Dopiero zaczęliśmy się przyzwyczajać do rozdzielczości 4K, a producenci sprzętu już pracują nad jej następcą, czyli 8K. Rozkwit tej technologii miał przypaść na letnie igrzyska olimpijskie w Tokio w 2020 r., ale Panasonic postanowił przyspieszyć prace. Aparaty z nagrywaniem 8K powinny trafić na rynek już w 2018 roku, czyli za nieco ponad dwa lata.
Panasonic, jako producent telewizorów i aparatów, doskonale wie jak podgrzewać atmosferę wokół rozdzielczości obrazu. Mając w ofercie urządzenia zdolne do nagrywania i odtwarzania materiałów 4K, trzeba myśleć o następnym kroku, czyli o 8K.
Rozdzielczość 8K to aż 7680×4320 pikseli, a więc cztery razy więcej niż w przypadku 4K i aż 16 razy więcej niż w obrazie Full HD. Jedna klatka materiału 8K to aż 33 megapiksele.
I chociaż pierwszy telewizor 8K trafił już na półki sklepowe (w cenie - bagatela - pół miliona zł), to jest to technologia przyszłości. Początkowo Japończycy planowali rozkwit 8K podczas letnich igrzysk olimpijskich w 2020 roku. Te odbędą się w Tokio, a więc Japończycy mogliby pokazać swoją technologiczną potęgę. I faktycznie, japońska telewizja NHK będzie transmitować tę imprezę sportową w 8K.
8K zobaczymy jednak szybciej, niż się tego spodziewaliśmy
Panasonic poinformował, że zwiększa tempo prac nad wdrożeniem nowej technologii matryc w swoich aparatach. Chociaż Panasonic w 2011 roku wstrzymał rozwój matryc 8K, to obecnie wznawia prace nad przetwornikami potrafiącymi rejestrować filmy w tak wysokiej rozdzielczości. Firma zainwestowała ponad 80 mln. dol. na prace nad sensorem 8K. Powinniśmy go zobaczyć w konsumenckim aparacie już w 2018 roku.
Wiele osób pewnie zapyta: po co mi 8K, skoro wystarcza mi Full HD?
Pierwsze nagranie 4K w moim życiu zrobiłem niespełna rok temu, pod koniec grudnia 2014. Co ciekawe, robiłem je również sprzętem Panasonica, przy okazji testowania zaawansowanego kompaktu Lumix LX100. Ten moment zapadł mi w pamięci. Była to w jakimś sensie nowa jakość, która nagle stała się namacalna.
Minął prawie rok, a przez ten czas w świecie technologii zmieniło się bardzo dużo. Nagrywanie 4K nikogo już nie szokuje. Ta funkcja trafia do coraz większej liczby aparatów, a nawet smartfonów. Ba, to właśnie smartfony najszybciej zaimplementowały nagrywanie w Ultra HD. Chyba nie było w 2015 roku flagowego urządzenia, które ograniczałoby się do nagrywania tylko w Full HD.
W ciągu roku technologia mocno się rozwinęła, jednak nastawienie klientów zmienia się znacznie wolniej. Mało kto zdecydował się na zakup nowych urządzeń, a nawet samych ekranów 4K. To jednak kwestia czasu. Trzeba pamiętać, że kolejna wymiana telewizora, smartfona, czy aparatu będzie najpewniej oznaczać przejście na standard 4K. Wyższa rozdzielczość to pewnik, a więc klient nie decyduje już „czy chce”, tylko „kiedy chce” przejść na nowy standard.
Można się spierać, czy naprawdę jest to potrzebne dla przeciętnego użytkownika. W końcu wiąże się to z dużymi kosztami archiwizacji, a trzeba mieć też odpowiednio wydajny sprzęt do obróbki takiego materiału. Nie wspominając o koszcie zakupu samych aparatów, kamer, czy telewizorów 8K.
Obawiam się jednak, że jeśli jako klienci prześpimy rewolucję 4K, w pewnym momencie okaże się, że wszystkie nasze filmy mają żenująco słabą jakość. Czy oglądaliście ostatnio filmy nagrane kilkanaście lat temu kamerą VHS? No właśnie. Jeśli za 15 lat świat przestawi się na 8K, nagrania Full HD mogą wyglądać dokładnie tak samo.