Po 60 latach konkursu World Press Photo jury nie radzi sobie z Photoshopem i oszustwami. Powstał nowy kodeks etyczny
Po 60 latach istnienia konkursu World Press Photo, organizatorzy postanowili wprowadzić nowy kodeks etyczny do oceny zdjęć. Wszystko za sprawą ubiegłorocznego, zdyskwalifikowanego laureata nagrody głównej, który dopuścił się całkowitego oszustwa.
World Press Photo to najbardziej znany i najbardziej prestiżowy konkurs branżowy fotografów prasowych. Ogromne zainteresowanie konkursem przekłada się na równie duże kontrowersje, które od lat są nierozerwalną częścią rywalizacji fotografów.
Po zdyskwalifikowaniu zwycięzcy ubiegłorocznej edycji konkursu czara goryczy się przelała. Po 60 latach istnienia konkursu jury otrzymało nowy kodeks etyczny, którym od teraz będzie się kierować.
W ubiegłym roku renoma konkursu World Press Photo została mocno nadszarpnięta. Najpierw okazało się, że fotografowie na potęgę obrabiają zdjęcia i wycinają oraz dodają do nich elementy. Aż 20% finałowych fotografii z ubiegłego roku zostało z tego względu usuniętych z konkursu.
Wszystkie oszustwa w Photoshopie przebił jednak (pierwotny) zwycięzca, fotograf Giovanni Troilo. Okazało się, że jego reportaż był w całości pozowany, a w oszustwo była zaangażowana rodzina fotografa i inni statyści. Giovanni Troilo szybko został pozbawiony nagrody, a nowym zwycięzcą World Press Photo 2015 został Giulio Di Sturco.
Od teraz pozowane zdjęcia nie przejdą
Organizacja World Press Photo opublikowała właśnie nowy kodeks etyczny dla członków jury. Daje on komisji znacznie większą kontrolę nad zgłoszeniami. Jeśli zdjęcie wzbudza wśród jury podejrzenia co do autentyczności kadru, może zostać szybko zdyskwalifikowane, o ile fotograf nie będzie potrafił wytłumaczyć nieprawidłowości.
W życie wchodzi sześć nowych zasad, które znajdziecie poniżej.
- Fotograf musi być świadomy tego, że już sama jego obecność może ingerować w scenę i zachowanie osób. To z kolei może wpływać na autentyczność zdjęć, co może być powodem do tego, by komisja zdyskwalifikowała podejrzaną fotografię.
- Od teraz nabierze także mocy zasada „decydującego momentu”. Jeśli fotograf dostrzegł świetny kadr, ale nie zdążył go zarejestrować, wszelkie próby odtworzenia tej sytuacji do celów fotograficznych mogą być przyczyną do dyskwalifikacji zgłoszenia.
- Zdjęcia muszą też być autentyczne, a obraz ma być integralną całością. Zdjęcia, w których celowo zmieniono (poprzez fotografa lub uczestników wydarzenia) pewne elementy rzeczywistej sceny, mogą być zdyskwalifikowane.
- Kolejną ważną kwestią są podpisy do zdjęć. Jury będzie bacznie przyglądać się opisom i nie będzie tolerować nieprawdziwych, czy naciąganych opisów. Muszą być one spójne z obrazem przedstawionym na fotografii i muszą być autentyczne.
- Uczestnik konkursu zgłaszający serię zdjęć powinien zapewnić prawdziwe i rzetelne przedstawienie fotografowanego tematu. Ten punkt może budzić dużo kontrowersji, bo nie ma czegoś takiego jak obiektywna prawda w fotografii, zwłaszcza tej wojennej. Dokumentowane wydarzenia nie mogą być jednak przedstawiane w sposób zbyt subiektywny i oderwany od realiów i prawdziwej historii.
- Na koniec jury zastrzega sobie prawo do poznania całego procesu powstawania zdjęcia. Jeśli coś jest niejasne albo budzi wątpliwości, fotograf będzie musiał to wytłumaczyć.
Mam wrażenie, że nowy regulamin World Press Photo wprowadzi jeszcze więcej chaosu
Nowe zasady są napisane w sposób bardzo ogólny, co raczej nie spodoba się fotografom biorącym udział w konkursie. Przy tak ogólnikowym regulaminie praktycznie każde zdjęcie można podciągnąć pod któryś z zakazanych punktów. Jest to furtka do dużych nadużyć wśród jury, ale trzeba liczyć na szczerość i uczciwość członków komisji.
Pełen opis nowych zasad konkursu znajdziecie na stronie World Press Photo.