REKLAMA

Najbardziej wstydzimy się tego, co sami publikujemy w Sieci. Wystarczy spojrzeć na dane od Google'a

Google udostępnił aktualizację danych dotyczących tzw. prawa do bycia zapomnianym, czyli możliwości usunięcia linków np. do artykułów z wyników wyszukiwarki. Najwięcej zgłoszeń dotyczyło Facebooka - czy zaczynamy się wstydzić tego, co postujemy w mediach społecznościowych?

Najbardziej wstydzimy się tego, co sami publikujemy w Sieci. Wystarczy spojrzeć na dane od Google’a
REKLAMA
REKLAMA

Google rozpoczął przyjmowanie wniosków o usunięcie wybranych wyników wyszukiwań 29 maja 2014 roku. Przez prawie półtora roku (545 dni) wpłynęło doń 348 508 żądań, w ramach których sprawdzono aż 1 235 473 adresów – 42 proc. z nich zostało usuniętych.

google

Umiarkowanie dużym powodzeniem możliwość „wybielenia się” w najpopularniejszej wyszukiwarce cieszyła się w Polsce, skąd napłynęło prawie 9,5 tys. wniosków. 40 proc. spośród rozpatrywanych adresów zostało usuniętych.

google

Google podaje także przykładowe wnioski jakie musiał rozpatrywać. Zgłosił się doń np. polski przedsiębiorca:

Lektura przypadków jest bardzo ciekawa, gdyż można dowiedzieć się, że Francję reprezentował ksiądz skazany za posiadanie materiałów z pornografią dziecięcą, a Wielką Brytanię urzędnik publiczny, którego chcieli usunąć studenci. W obu przypadkach linki pozostały na swoich miejscach.

Ale już np. kiedy chodziło o Belgijkę, która nie chciała być kojarzona z konkursem jaki wygrała jako dziecko, albo Włocha lub Włoszkę - ofiary dawno przestępstwa, zmieniono wyniki wyszukiwań. Teraz po wpisaniu w Google ich godności nie można trafić na niefortunne dla nich artykuły, choć te w Internecie wciąż pozostają.

A które strony cieszyły się największą popularnością wśród linków do rozpatrzenia? Króluje Facebook, do którego wyszukiwarka nie poprowadzi już w ponad 10 tys. wypadków:

google

Wydaje się, że Google nie traktował również preferencyjnie własnych domen, gdyż stosunkowo dużo wyników usunięto z Grup Google, YouTube'a i Plusa.

Jak można ocenić całość tych wyników? Po początkowej "nagonce" na usuwania linków - pierwszego dnia wpłynęło aż 12 tys. wniosków - obecnie częstotliwość ich przesyłania raczej się stabilizuje. Wzrasta za to, choć zaledwie o kilka procent, odsetek zaakceptowanych wniosków, co pozwala sądzić, że są one lepiej przygotowane.

Znamienne jest jednak, że na czele zestawienia znalazły się serwisy społecznościowe. Po pierwsze dlatego, że to w nich tworzymy najwięcej treści pod własnym nazwiskiem, a po drugie dlatego, że w przypadku niektórych osób, mogą to być zdjęcia lub wpisy, które lepiej wymazać z "internetowego CV". Bardzo dobitnie pokazała to strona, która łączyła nieprzychylne opinie wypisywane pod adresem imigrantów z faktycznymi profilami na Facebooku.

REKLAMA

Jak zawnioskować do Google o usunięcie z indeksu? Wystarczy skorzystać z poniższego formularza i odczekać kilka dni na decyzję.

[stock]
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA