Oto najtrudniejszy możliwy test aparatu Samsunga Galaxy S6
Aparat Samsunga Galaxy S6 właśnie przeszedł jeden z najtrudniejszych testów, jakie można sobie wyobrazić: fotografowanie podczas tygodniowego urlopu. Wykonałem smartfonem mnóstwo zdjęć i dogłębnie poznałem jego mocne i słabe strony. Zobacz, jak aparat Samsunga Galaxy S6 poradził sobie w prawdziwym życiu.
Szukając informacji o sprzęcie część osób błędnie zakłada, że test oznacza to samo, co recenzja. Testy oparte na laboratoryjnych pomiarach, tabelkach i wykresach być może są potrzebne dla wąskiego grona odbiorców, ale bywa, że zupełnie nie odzwierciedlają zachowania sprzętu w rzeczywistości. Recenzje z kolei opierają się na odczuciach i uwagach, jakie recenzent wynosi po stosunkowo krótkim czasie obcowania ze sprzętem.
Dziś chcę wam przedstawić tekst, który nie nazwałbym ani testem, ani recenzją. To zbiór najważniejszych obserwacji, jakie wyniosłem po tygodniu używania Samsunga Galaxy S6 w najtrudniejszych możliwych warunkach, czyli w warunkach… prawdziwego życia. Podczas urlopu zupełnie nie nastawiałem się na zrobienie recenzji aparatu, natomiast materiału powstało tak dużo, że mam już pełne wyobrażenie na temat aparatu Samsunga Galaxy S6.
Zacznijmy od początku
Nic nie irytuje tak bardzo jak wolny aparat, szczególnie na urlopie. Dlatego doceniam, że Samsung w modelu Galaxy S6 w końcu postawił na poprawę szybkości. Aplikację aparatu można włączyć podwójnym wciśnięciem przycisku "home", nawet z ekranu blokady (o ile nie blokujemy ekranu jakimś typem zabezpieczenia, jak np. PIN czy odcisk palca). Aplikacja startuje od razu, jakby cały czas była trzymana w pamięci RAM. Co więcej, taka szybkość utrzymuje się nawet przy całkowicie zapchanym telefonie. To ogromna zaleta.
Równie szybko Galaxy S6 reaguje na wciśnięcie przycisku migawki. Zdjęcie wykonywane jest natychmiast po dotknięciu przycisku ekranowego lub przycisku głośności, który służy za fizyczny spust migawki. Dłuższe wciśnięcie jednego z nich aktywuje tryb seryjny, który jest piekielnie szybki. Dość często zdarzało mi się jednak zrobić przypadkową serię zdjęć. Przycisk migawki jest pod tym względem trochę zbyt nerwowy.
Autofocus jest szybki i skuteczny, chyba że…
W pierwszej chwili można odnieść wrażenie, że autofocus Galaxy S6 jest niesamowicie precyzyjny i na dodatek szybki. I faktycznie, przez większość czasu tak właśnie jest. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy aparat po prostu nie trafia z ostrością. Wszystko wydaje się być w porządku, a po obejrzeniu zdjęcia na ekranie monitora jest ono rozmyte. Taki przypadek zdarza się ok. 3 razy na każde 100 zdjęć, więc nie jest to szczególnie uciążliwe.
Jest jednak pewna sytuacja, w której układ AF kompletnie się gubi. Jest to fotografowanie czegoś z bliskiej odległości tuż po fotografowaniu odległych planów. Ta cecha jest szczególnie widoczna w momencie, kiedy chcemy zrobić z bliska zdjęcie jakiegoś dokumentu. Aparat może wtedy myśleć nawet 10 sekund, a i tak może odmówić współpracy. Na tę dolegliwość pomaga tylko restart aplikacji aparatu.
Dodatki
Gdy mowa o dodatkach, jednym z najbardziej użytecznych jest tryb HDR. Jest on dostępny w górnym menu w aplikacji aparatu, tuż obok ikonek lampy błyskowej, timera i menu efektów (na marginesie, dość przeciętnych). HDR może być stale włączony, może uruchamiać się automatycznie, a można też zupełnie go wyłączyć. Nawet kiedy jest stale włączony, jego działanie jest naprawdę świetne. Aparat wyciąga cienie i podkręca lekko kolory, ale słowo klucz to „lekko”. Efekt jest nienachalny, a zdjęcie wygląda po prostu dobrze. Dopiero zestawienie go z fotografią bez HDR sugeruje, że coś w fotografii było majstrowane. Jednak nawet wówczas zdjęcie nie wygląda sztucznie, czy cukierkowo.
Drugim udanym dodatkiem jest tryb panoramy, który w większości przypadków radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Aparat zgrabnie łączy kolejne klatki, a wielką zaletą jest fakt, że przy wykonywaniu panoramy nie trzeba się specjalnie skupiać. Można przesuwać aparat naprawdę szybko, a aplikacja i tak sobie poradzi.
Gdy mowa o wideo, również jest bardzo dobrze. Aparat nagrywa filmy w rozdzielczości UHD (4K) przy 30 kl/s, FHD (1080p) przy 60 lub 30 kl/s i HD (720p) w 120 kl/s. Jeśli nagrywamy w trybie 1080/30p (lub niższym) obraz jest stabilizowany, mamy dostęp do śledzenia AF, HDR, efektów wideo i wykonywania zdjęć podczas nagrywania filmu. Niestety trochę rozczarowałem się działaniem stabilizacji, bo obraz ewidentnie pływa.
Jakość zdjęć - chapeau bas
Do dziś jestem zaskoczony jakością zdjęć, jakie wychodzą z Samsunga Galaxy S6. Warto przypomnieć, że wszystkie zdjęcia w tekście zostały wykonane podczas urlopu, a więc bez żadnego silenia się. Wszystkie wykonałem w trybie automatycznym, większość przy włączonej funkcji HDR. Jedyną zmienną jaką stosowałem, była delikatna kompensacja ekspozycji w niektórych zdjęciach nocnych. Kiedy widziałem, że aparat stara się zbyt mocno rozjaśnić scenę, przesuwałem suwak jasności delikatnie w dół.
Jakość zdjęć jest powalająca i gdybym nie zrobił ich sam, raczej nie uwierzyłbym, że pochodzą ze smartfona. Tym bardziej, że na papierze Samsung Galaxy S6 nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot, niezbyt duża matryczka 1/2.6 cala przy rozdzielczości 16 milionów pikseli. Plusem jest natomiast jasność obiektywu. Światłosiła w tym wypadku wynosi f/1.9, co stawia Samsunga Galaxy S6 w czołówce fotograficznych smartfonów. Samsung nie wybiega jednak mocno przed szereg, bo sporo konkurentów ma światło f/2.0.
Tymczasem jakościowo zdjęcia bronią się we właściwie każdych warunkach. I to jak! Podczas wyjazdu po pierwszych kadrach oniemiałem z wrażenia, ale cały czas miałem w głowie zapaloną czerwoną lampkę pod tytułem Super AMOLED. Na nasyconym i szaleńczo ostrym ekranie Samsunga Galaxy S6 zdjęcia prezentowały się fenomenalnie, ale bałem się, że cały czar pryśnie kiedy obejrzę je na ekranie komputera. Na szczęście obawy się nie potwierdziły. Zdjęcia na dużym, skalibrowanym ekranie wyglądają równie dobrze.
Podoba mi się przede wszystkim ostrość i szczegółowość zdjęć. Pod tym względem naprawdę trudno cokolwiek zarzucić. Dopiero powiększenie zdjęcia do skali 1:1 zdradza smartfonowy charakter, jednak za dnia nawet takie powiększenie jest akceptowalne. W pomieszczeniach jest trochę słabiej, ale nawet wówczas zdjęcia świetnie wyglądają rozciągnięte do rozdzielczości Full HD zarówno na 24-calowym monitorze jak i na 42-calowym telewizorze. Jakość jest na tyle dobra, że pozostaje jeszcze spory margines na kadrowanie bez widocznej straty jakości. Czy trzeba czegoś więcej?
W kwestii szumu jest równie dobrze. Widać go tylko na jednolitych powierzchniach podczas zdjęć nocnych. Niestety zanika też detal, ale ponownie – nawet na ekranie Full HD jakość pozostaje dobra.
Aparat ma natomiast problemy z pracą pod ostre słońce. Często na zdjęciach pojawiają się kolorowe obwódki, których w żaden sposób nie można usunąć. Drugim zarzutem jest też to, że kiedy na niebie są chmury, część z nich będzie przepalona. To niestety ograniczenie wynikające z małej matrycy, jednak nie jest szczególnie uciążliwe. Osoba niezwiązana z fotografią prawdopodobnie tego nie zauważy.
Dwa grzechy główne: bateria i pamięć
Sporym mankamentem Samsunga Galaxy S6 okazała się bateria. W warunkach standardowego zwiedzania energii zaczynało brakować już ok. godziny 20. Smartfon przez cały dzień miał włączony sygnał GPS, co jakiś czas łączył się z siecią Wi-Fi i generalnie wykonywał ok. 100 zdjęć i kilku krótkich filmików dziennie. Jak widać, nie jest to tragiczny wynik, ale jednak baterii nie wystarczało na cały aktywny dzień.
Drugim problemem jest wewnętrzna pamięć, której nie da się rozszerzyć. Wbudowane 32 GB to sporo miejsca na zdjęcia i filmy, ale tylko wtedy, gdy nie mamy dużych aplikacji i gier. W innym przypadku robi się ciasno. Każdy fotograf jest przyzwyczajony do wymiennych kart pamięci, więc w Samsungu Galaxy S6 w pewnym momencie może pojawić się problem.
Podsumowując
Aparat Samsunga Galaxy S6 zupełnie mnie zaskoczył. Po moim fotograficznym teście smartfonów spodziewałem się świetnych osiągów, ale praktyczne efekty sprawiły, że zbieram szczękę z podłogi. Galaxy S6 jest pierwszym smartfonem, który pozwala fotografować bez obaw o jakość zdjęć. Bez kombinowania, dobierania parametrów i walczenia z szumami i brakiem światła. Uzmysłowiłem sobie, że jeżeli ta technologia zacznie spływać do tańszych smartfonów, dni dedykowanych aparatów będą policzone. Skoro już dziś trudno odróżnić zdjęcia z aparatu od zdjęć ze smartfona, to co będzie za 2-3 lata?
Osobiście chyba nigdy nie zrezygnuję z dedykowanego aparatu wyposażonego w jasny, stałoogniskowy obiektyw. Tyle tylko, że podczas następnego wyjazdu kilka razy zastanowię się, czy na pewno opłaci się go nosić podczas kilkunastogodzinnego zwiedzania. Wypadkowa jakości zdjęć do rozmiaru urządzenia i do prostoty obsługi jest w Samsungu Galaxy S6 na tę chwilę nie do pobicia. To tym lepsza informacja, że w tym trójkącie zależności wcale nie trzeba iść na kompromis co do jakości obrazu.
Najlepszym wyznacznikiem jakości zdjęć niech będzie fakt, że fotografie zrobiły wrażenie na dosłownie każdym moim znajomym. Nawet takim, który kompletnie nie interesuje się tą tematyką.
Zdjęcia w pełnym rozmiarze można obejrzeć po pobraniu tej paczki. Archiwum ZIP, 144 MB.