Tak w Korei Północnej wygląda nowoczesność, której zresztą mało kto doświadcza
O Korei Północnej można powiedzieć wiele, ale z całą pewnością nie jest to najbardziej nowoczesny kraj świata. Co prawda jest on podłączony do globalnego Internetu, ale Sieć z której mogą korzystać zwykli użytkownicy nie przypomina tej, z jakiej korzystają zwykli obywatele tego kraju.
My, obywatele świata zachodniego, możemy tego nie zauważać. W końcu bez problemu można znaleźć strony internetowe i konta w portalach społecznościowych północnokoreańskich instytucji. Okazuje się jednak, że służą one głównie do siania propagandy reżimu i pokazywania Korei Północnej jako najnormalniejszego kraju na świecie.
Przykładem takiego serwisu jest internetowa platforma Uriminzokkiri. Jest to serwis prowadzony w języku angielskim, który zdarza mi się czytać. Można tam znaleźć takie perełki, jak klip przedstawiający zgliszcza płonącego Nowego Jorku zmontowany z fragmentów gry „Call of Duty: Modern Warfare 3”.
Większych problemów z korzystaniem z Sieci nie mają turyści, którzy odwiedzają ten zakątek Azji.
Nie tylko są oni oprowadzani po najbardziej dostatnich miejscach kraju, to dodatkowo mają dostęp do zwykłego Internetu. Przynajmniej przez większość czasu. W kryzysowych sytuacjach reżim po prostu wyłącza Internet i zamyka w ten sposób obieg niewygodnych informacji. Przykładem takiego działania może być sytuacja sprzed miesiąca.
Wówczas zapalił się Koryo Hotel, drugi największy hotel w Korei Północnej, który jest jedną z najważniejszych ikon państwa. Wówczas władza odcięła obcokrajowców od sieci 3G, a policja zatrzymywała wszystkie osoby robiące zdjęcia hotelu. Operacja ta nie była trudna do przeprowadzenia, ponieważ w Korei Północnej działa tylko jeden operator, Koryolink. Oficjalny powód awarii Sieci to przeciążenie serwerów firmy.
//
Zwykli Koreańczycy, ci północni, praktycznie nie mają dostępu do klasycznego Internetu. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że w kraju mającym 25 milionów obywateli zarejestrowano 1024 adresów IP. Zamiast tego mogą się łączyć ze stworzoną w 2000 roku siecią Kwangmyong (kor. Jasny), która jest ogólnokrajową siecią intranet. Umożliwia ona współpracę różnych sektorów gospodarki oraz instytucji i jest oczywiście w pełni kontrolowany przez reżim.
Jest on też stosowany ze względów bezpieczeństwa. Hakerom bowiem udało się już sparaliżować północnokoreański Internet, ale reżim nawet tego nie odczuł. Z kolei do wewnętrznej sieci Korei Północnej jak na razie nie włamał się nikt i wątpliwe jest, że ten stan rzeczy zmieni się w najbliższym czasie.
Sposób korzystania z intranetu również jest ciekawy.
Najprawdopodobniej wymaga on znajomości adresów IP poszczególnych stron internetowych, dowodzi tego zdjęcie opublikowane niedawno przez jednego z nielicznych fotografów swobodnie działających na terenie Korei Północnej. Jest to jednak problem nielicznych, ponieważ urządzenia zapewniające dostęp do niej są niezwykle drogie.
Przykładowo, północnokoreański tablet Samjoyon wyposażony w 7-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1024 x 600 pikseli i 1 GB pamięci RAM dwa lata temu kosztował 780 zł. Oznacza, że to był sprzęt wyjątkowo kiepski i przepłacony. Co więcej, nie był on wyposażony w żaden sklep z aplikacjami. Zamiast tego można było na nim znaleźć kilka preinstalowanych gier oraz 100 e-booków zawierających głównie koreańskie materiały propagandowe.
W tym samym czasie pojawił się też smartfon Airang cechujący się podobną specyfikacją techniczną. Warto dodać, że według oficjalnej doktryny smartfon ten został stworzony w Korei Północnej, ale tak naprawdę jego produkcja miała miejsce w o wiele bardziej rozwiniętych Chinach.
Kolejny ciekawy wynalazek technologiczny z tamtych stron to system Red Star, który jest stworzony na bazie Linuksa Red Hat, a jego wygląd przypomina imperialistyczny OS X od Apple. Do jego charakterystycznych funkcji należy moduł znakowania różnego rodzaju plików, który umożliwia śledzenie ich obiegu. Jest on jednak stosowany głównie w urzędach, a nieliczni szczęśliwcy posiadający komputer zdecydowanie chętniej od niego wykorzystują przestarzałego Windowsa XP.
O wiele lepszy dostęp do Internetu od swoich pobratymców mają osoby mieszkające w okolicach granicy chińskiej.
Mogą oni łatwo kupić smartfony i tablety z chińską kartą 3G, płyty DVD zawierające zachodnie produkcje i dzięki temu mają wiedzę o otaczającym ich świecie. Co prawda nie jest to dla nich mały wydatek, bo za smartfon muszą zapłacić ponad 100 dol., ale wiedza i dostęp do nowoczesnej rozrywki są dla nich cenniejsze.
Pozostaje mieć nadzieję, że niebawem sytuacja w ich kraju się zmieni i wszyscy jego obywatele uzyskają nieograniczony dostęp do informacji. Jednak przy takim stopniu indoktrynacji społeczeństwa wątpliwe jest, że stanie się to za kilka lub nawet kilkanaście lat.
* Zdjęcie: Shutterstock