To kamera czy noktowizor? Canon idzie na całość i pokazuje sprzęt z ISO 4 mln
Wyścig na najwyższą czułość ISO właśnie nabrał tempa. Canon zaprezentował kamerę, która może pracować na czułości ISO 4000000 (słownie: cztery miliony). Sprzęt pozwoli wykonywać piękne nagrania w warunkach, w których dotychczas ekipy filmowe nawet nie zaczynały rozstawiać kamer, bo po prostu nie miało to sensu.
Jeszcze nie tak dawno temu czułość ISO 6400 robiła piorunujące wrażenie. W pewnym momencie pękła wartość 10 tys., a od jakiegoś czasu są na rynku aparaty dysponujące czułością ISO powyżej 100 tys. Przy każdym kolejnym kroku milowym padało trochę prześmiewcze pytanie: „to kiedy ISO milion?”. Tak się składa, że właśnie się go doczekaliśmy. I to nawet nie milion, a od razu 4 mln.
Tym przełomowym sprzętem jest nowa kamera
Canon właśnie zaprezentował nową kamerę o niezbyt wdzięcznej nazwie ME20F-SH. Jest to sprzęt przeznaczony do nagrywania w warunkach, gdzie światła po prostu nie ma, lub jest go skrajnie niewiele. Sprzęt znajdzie zastosowanie w produkcjach telewizyjnych, w tym w filmach przyrodniczych nagrywanych nocą lub np. w jaskiniach.
Co więcej, nowa kamera nie wykorzystuje do działania światła podczerwonego, którym do tej pory musiały się posiłkować ekipy telewizyjne. To właśnie dlatego ujęcia nocne często musieliśmy oglądać w czerni i bieli, lub w charakterystycznych odcieniach zieleni. Canon ME20F-SH pozwala na rejestrowanie kolorowych materiałów w warunkach ekstremalnie słabego światła.
Ogromny piksel
Niewielki korpus kamery ma kształt sześcianu. Kamera została wyposażona w bagnet EF z Cinema Lock, który jest znany m.in. z modelu Cinema EOS C500. Sercem urządzenia jest pełnoklatkowa matryca o zaskakująco niskiej rozdzielczości, która wynosi tylko 2,26 megapiksela. Jest to nieco więcej niż rozdzielczość Full HD. W związku z tym kamera Canon ME20F-SH może nagrywać obraz w maksymalnej jakości 1080p.
Tak mała rozdzielczość rozpięta na dużej matrycy przekłada się na ogromną wielkość pojedynczego piksela. Wynosi ona 19 μm, co jest wartością o ok. 5,5 razy większą od tego, co oferują topowe lustrzanki. To także 19 razy więcej niż proponuje Samsung w swojej nowej matrycy.
Tak duża wielkość piksela pozwoliła na uzyskanie czułości ISO na poziomie 4 mln, co pozwala nagrywać obiekty znajdujące się w oświetleniu poniżej 0,0005 luksa. Ta kamera zasadniczo widzi w kompletnych ciemnościach, a więc żadne światło zastane nie będzie wyzwaniem. Ponadto ME20F-SH oferuje ustawienia Canon Log i Wide DR pozwalające zwiększać zakres dynamiczny do 800%.
Na pokładzie znalazły się wszystkie najpotrzebniejsze porty. Mamy m.in. wyjście HD-SDI, HDMI, czy 8-pinowy port RS-422. Mamy oczywiście możliwość podłączenia mikrofonu i słuchawek. Port Genlock pozwoli na synchronizację materiałów wideo z wielu źródeł jednocześnie, a wbudowany slot kart micro SD posłuży tylko do uaktualnień oprogramowania kamery. Podgląd obrazu może być realizowany tylko na zewnętrznym monitorze.
Matryca o takich osiągach była zapowiadana już dwa lata temu
W 2013 roku pisałem o niesamowitym nagraniu pochodzącym z prototypowej kamery Canona. Na filmie widzieliśmy świetliki świętojańskie nocą, a jedynym źródłem światła były ich narządy świetlne. Były to warunki, w których ludzkie oko prawdopodobnie niczego by nie dostrzegło. Tymczasem na filmie mogliśmy podziwiać delikatnie oświetlone mchy i paprocie.
Po dwóch latach pracy zobaczyliśmy finalny produkt. Choć sprzęt robi ogromne wrażenie, to zapał studzi jego cena. Canon ME20F-SH pojawi się w sprzedaży w grudniu bieżącego roku w cenie 30 tys. dol.
Pozostaje czekać, aż technologia Canona zacznie spływać do sprzętu na niższych półkach cenowych.