Dla Ubera Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się rynków w Europie - mówi nam Jambu Palaniappan, Regional General Manager
W czwartkowy poranek miałem okazję spotkać się z regionalnym szefem Ubera. Jambu Palaniappan, Regional General Manager CEE i MEA odpowiedział na kilka moich pytań dotyczących usługi. Dowiedziałem się, jak Uber ocenia nasz rynek mimo niezbyt imponującego startu oraz jakich jeszcze usług, nie licząc tych konkurujących z taksówkami, możemy spodziewać się w przyszłości.
Uber to aplikacja pozwalająca wyszukać kierowców, którzy mogą nas zawieźć z miejsca na miejsce. Działa podobnie do aplikacji wyszukujących taksówki, takich jak MyTaxi i iTaxi. Różnica jest taka, że w Uberze mogą ogłosić swoje usługi wszyscy chętni, a nie tylko licencjonowani taksówkarze.
Na moje pytania o Ubera odpowiadał Jambu Palaniappan, Regional General Manager CEE i MEA
Rozmowę rozpocząłem od pytania o to czy Uber - jako globalna firma - jest zadowolony ze startu w Polsce. Pamiętam, że z początku samochodów Ubera praktycznie nie było. Firma chciała, by dziennikarze mogli przyjechać Uberem na konferencję ogłaszającą start działalności firmy w Warszawie, ale to się nie udało.
Obawiałem się wtedy, że Uber może skończyć jak PayPal czy eBay w Polsce - niby są dostępne, ale lokalne odpowiedniki w postaci PayU i Allegro radzą sobie znacznie, znacznie lepiej. Wygląda jednak na to, że Uber radzi sobie lepiej od nich. Co ciekawe, Polska została nazwana przez Jambu Palaniappan “interesującym krajem”.
Polacy są bowiem bardzo otwarci na nowe technologie.
Przedstawiciel Ubera słyszał o naszym kraju, że mieszkańcy nie stronią od nowych rozwiązań i są otwarci na płatności bezgotówkowe. Po starcie Ubera to się potwierdziło i jesteśmy dziś jednym z najszybciej rozwijających się rynków dla Ubera w całej Europie.
Na pytanie o to, czy Uber już u nas na siebie zarabia nie dostałem odpowiedzi - to prywatna firma i nie chce dzielić się, przynajmniej na razie, tymi informacjami, ale Uber nadal chce rozwijać swoją usługę na terenie naszego kraju.
Każdy rynek jest inny
Polska została uznana za jeden z modelowych rynków dla Ubera, a firmie udało się nie tylko osiągnąć postawione cele, ale także osiągnąć znacznie więcej, niż zakładali. Baza kierowców jest już bardzo duża oraz - co istotne - cały czas rośnie, a klientów ciągle przybywa. Jambu Palaniappan pochwalił też zespół lokalny Ubera.
Polscy przedstawiciele firmy dbają o to, by usługa była atrakcyjna. Skrócił się wyraźnie czas oczekiwania na auto. Z początku było to od 12 do 14 minut, a dzisiaj w centrum Warszawy trzeba już czekać tylko 5 minut. Biorąc pod uwagę swoje doświadczenia nie mam powodu, by w taki średni wynik nie wierzyć.
Nie mogłem nie zapytać przy tym o inne liczby.
Bardzo interesowało mnie to, ile sumarycznie kierowców Ubera aktywnie korzysta z aplikacji. Konkretnej liczby nie otrzymałem, ale Jambu Palaniappan zapewniał, że ona stale rośnie i obecnie jest to już kilkaset osób, które zostało - jak to szef Ubera określił - “prywatnymi kontrahentami” nazywając się przy tym “firmą technologiczną”.
Mój rozmówca zwrócił mi też uwagę na to, że ta liczba kierowców wcale nie jest tak istotna, jak mogłoby się wydawać. W końcu klienta końcowego nie obchodzi to, ile samochodów jeździ po ulicach, tylko to, ile będzie czekał na swój. Liczba aut wpiętych do systemu powinna po prostu odpowiadać popytowi na usługę.
Uber ciągle uczy się miasta.
Liczba kierowców musi być na tyle duża, by możliwość zamówienia kierowcy w kilka minut stała się standardem, ale nie może być ich też za dużo, bo będą jeździć po mieście na pusto tracąc czas i benzynę - co jest sprzeczne z ideą zmniejszenia liczby aut w mieście.
Uber jest jednak zadowolony bo, jak twierdzi Jambu Palaniappan, wszystko idzie w dobrym kierunku. Kierowcy są zainteresowani obecnością w platformie, pojawiają się inicjatywy współdzielenia tego samego pojazdu na kilku kierowców itp.
Co z konkurencją?
Pytając o Ubera nie sposób nie odnieść się do takich aplikacji jak iTaxi i MyTaxi i spytałem o to, jak Uber wypada na ich tle. Tutaj odpowiedź mnie nie zaskoczyła, bo z doświadczenia wiem, że przedstawiciele Ubera nie lubią mówić o konkurencji z klasycznymi taksówkami. Wygląda to na odwracanie kota ogonem, ale i tak posłuchałem argumentacji. Jest w tym pewna logika.
Uber uznaje się bowiem nie za konkurencję taksówek, a… każdego innego środka transportu. Usługa nazwana sprytnie “współdzieleniem przejazdów”, które wygląda jak konkurencja dla taksówek, jest stawiana w opozycji do chociażby pociągów oraz… posiadania własnego auta. Podobno w innych miastach obserwuje się już trend pozbywania się aut na rzecz rozwiązań takich jak Uber właśnie.
To oczywiście ma zalety.
Kierowcy po sprzedaniu auta i przesiadce na Ubera nie muszą się martwić o stan techniczny pojazdu, ubezpieczenie itp. Ten argument rozumiem, bo sam nie mam auta i jak na razie nie jest mi ono w żadnym razie potrzebne, a tym bardziej posiadanie go nie jest opłacalne.
Zadałem jednak ponownie pytanie o porównanie do MyTaxi i iTaxi. Nie otrzymałem odpowiedzi wprost, ale Jambu Palaniappan powiedział tyle, że Uber już teraz jest konkurencyjny. Można jednak wnioskować, że pozycja taksówek ciągle jest silna.
Nowe miasta
Z początku usługa dostępna była w Warszawie i dopiero niedawno Uber wystartował w Krakowie. Pojawił się tam nowy zespół, który na bazie doświadczeń firmy z całego świata wprowadza usługę biorąc pod uwagę lokalne warunku. Dla Ubera każde miasto jest inne, a doświadczeń ze stolicy nie dało się prosto przenieść na inne miasto.
Sprawa rozszerzenia działalności usługi na Kraków wygląda zresztą ciekawie od kuchni. Z początku Uber dostępny był tylko w Warszawie, ale firma zauważyła, że tysiące ludzi rejestruje się w aplikacji z innych lokalizacji, a w Krakowie - mieście turystów i studentów, jak zauważył Jambu Palaniappan - było bardzo duże skupisko konsumentów zainteresowanych aplikacją.
Okazuje się, że takich miejsc jest więcej.
Uber nie potwierdza jeszcze informacji, gdzie konkretnie usługa miałaby pojawić się w następnej kolejności, ale niemal pewne jest, że w niedalekiej przyszłości do mapy Ubera dołączą kolejne polskie miasta. Otwartym pozostają pytania: kiedy i które?
Zapytałem o to, w których z nich wykryto najwięcej zarejestrowanych użytkowników. Okazuje się, że kilka tysięcy osób próbowało już skorzystać z Ubera w Gdańsku i okolicach - ale nie jest to jeszcze oficjalna deklaracja rozszerzenia działalności na Trójmiasto.
Co z innymi usługami Ubera?
W Warszawie i Krakowie działa jak na razie Uber Pop, czyli możliwość kontaktowania się potencjalnych pasażerów z niezależnymi kierowcami zarejestrowanymi w aplikacji. Porozmawiałem chwilę z przedstawicielem firmy na temat wariantów usługi znanych z innych krajów, takich jak Uber X, Uber Taxi itp.
Jak na razie nie ma oficjalnych planów wprowadzenia żadnej z nich, ale Uber cały czas zastanawia się, które z usług i funkcjonalności sprawdzą się u nas. Niestety, usługa Uber X w której można zamówić luksusowe samochody i UberTaxi dopisujące w tej samej aplikacji klasyczne taksówki nie zadebiutują lada dzień.
Zdaje się, że większa szansa jest na usługi… niezwiązane z transportem osób.
Uber nie chce być określany firmą konkurującą z taksówkami, tylko technologiczną, a wręcz… logistyczną. Wskazywać mają na to kolejne pomysły, jakie firma ma zamiar realizować. Jedną z nich jest transport jedzenia w godzinach szczytu, kiedy to pół miasta chce zjeść obiad. Uber nie tylko dostarczy ciepłe jedzenie, ale ma zamiar robić to w pięć minut od zamówienia.
Firma chce wchodzić w partnerstwo z restauracjami, które będą przygotowywać posiłki z wyprzedzeniem, a system komputerowy obliczy zapotrzebowanie. To zresztą tylko przykład tego, jak Uber może wykorzystać swoje doświadczenie i “wirtualną sieć” która ma odzwierciedlenie w “świecie realnym” w postaci fizycznych aut i kierowców podpiętych do systemu.
Dostałem też zapewnienie, że jedna z nowych usług ma pojawić się u nas już niedługo, a w przeciągu kilku tygodni mam otrzymać szersze informacje na ten temat.
Pomysły na rozwój usługi dostarczają zresztą Uberowi sami użytkownicy. Jambu Palaniappan opowiedział mi, że jeden z kierowców pewnego dnia dopiero przy czwartym kursie wiózł osobę, która zamówiła kurs. Wcześniej Uber był wynajmowany do zupełnie innych zadań.
Okazuje się, że ze względu na niską cenę usługi i niewielki czas oczekiwania można zamówić auto dla innej osoby, spróbować wykorzystać kierowcę Ubera w roli kuriera lub wynająć auto do przewożenia wyłącznie bagażu.
Uber nie wyklucza wprowadzenia opcji doręczania przesyłek.
W rozmowie zauważyłem, że wynajmowanie Ubera do przewiezienia jednej przesyłki może być nawet opłacalne, ale przeczy idei ograniczania ruchu samochodowego na terenie miasta. W odpowiedzi usłyszałem, że Uber może zacząć przecież rozwozić tych przesyłek więcej, a samochody mogą doręczenie paczki połączyć ze zwykłym kursem.
Takich pomysłów rozszerzenia działalności Ubera jest znacznie więcej. Już teraz zresztą działa UberPool, czyli usługa carpoolingu w takich miastach jak Nowy Jork, Paryż, San Francisco. Dzięki temu nawet cztery obce osoby mogą zamówić przejazd z jednej lokalizacji do drugiej i podzielić się kosztami, zamiast zamawiać cztery przejazdy, na czym zyskują wszyscy zainteresowani.
Niestety, jak na razie w Polsce na to jeszcze za wcześnie, ale taki właśnie jest kierunek rozwoju.
Uber rozwija się na wielu frontach, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju - w Polsce nadal nie ma innych opcji płatności. Spytałem o to rozmówcę w kontekście tego, że mój karty debetowe i prepaid mojego banku - konkretnie Pekao S.A. - od początku nie chce współpracować z usługą, a Uber stale próbuje to bez skutku zmienić.
Niestety, mimo to jak na razie nie ma planów rozszerzenia wachlarza opcji płatności w Polsce. Oczywiście zespół “cały czas o tym myśli”, ale jak na razie można płacić wyłącznie wybranymi kartami płatniczymi. Możemy więc zapomnieć o doładowania konta w modelu prepaid, podpięciu PayPala lub naszego rodzimego PayU.
Zmiany w aplikacji
Z usług Ubera korzystam od momentu startu usługi w Polsce i obserwuję ewolucję aplikacji i dodawanie nowych funkcji. Pojawiła się chociażby możliwość puszczenia w aucie muzyki ze Spotify oraz podzielenie kosztów przejazdu pomiędzy dwie osoby. Nie wszystkie zmiany oceniam jednak na plus, a jedną z nich jest brak możliwości napisania wiadomości do kierowcy.
W poprzedniej wersji aplikacji mogłem wykonać połączenie do kierowcy lub napisać mu SMS-a. Teraz mogę tylko zadzwonić na numer centrali, który przekieruje mnie do kierowcy. Spytałem o przyczyny tej zmiany i nie było tu większego zaskoczenia. Wprowadzono to, by numer telefonu kierowcy pozostawał anonimowy i taką argumentację rozumiem i akceptuję.
Szkoda, że Uber nie ma systemu wymiany wiadomości z kierowcą.
Bardzo często zamawiając przewóz na konkretne koordynaty GPS chciałbym doprecyzować miejsce, gdzie chciałbym wsiąść do samochodu, bez konieczności wykonywania telefonu. Czasem GPS w aplikacji nie jest zbyt dokładny, np. zamawiając kurs przez Apple Watch - swoją drogą mój rozmówca był żywo zainteresowany tym, jak na zegarku aplikacja Ubera wygląda.
Oczywiście rozumiem, że kierowca nie powinien pisać SMS-ów w trakcie jazdy, ale mógłby przeczytać moje wiadomości na skrzyżowaniu lub chociażby po dotarciu na miejsce. Argumenty o ukrywaniu przed pasażerami numeru kierowcy są ze wszech miar słuszne, ale mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się opcja pisania wiadomości bezpośrednio w aplikacji.
A co z legalnością Ubera?
Rozmawiając o Uberze nie można nie poruszyć tematu legalności i problemów prawnych twórców usługi. W wielu państwach na świecie taksówkarze organizowali głośne protesty, a władze skutecznie zakazywały Uberowi działalności. Zapytałem o to, czy w Polsce napotykają na podobne problemy.
Jambu Palaniappan stwierdził, że nic takiego nie ma miejsca. Od początku czują się dobrze w Polsce i zostali przyjęci z “otwartymi ramionami”. Pracownicy Ubera wchodzą w dialog z przedstawicielami władz i starają się ich przekonać do tego, że ich usługa przyniesie korzyści polskim miastom.
Mój rozmówca posilił się nawet za stwierdzenie, że to przed Polską jest duża szansa na wykazanie się zrozumieniem nowych technologii związana z rozwojem Ubera.
Nie mogłem w tym momencie nie spytać o ostatnią sytuację związaną z zatrzymaniem kierowcy Ubera przez urzędników. Jambu Palaniappan przyznał, że faktycznie taka sytuacja miała miejsce i zapewnił, że pomagają teraz kierowcy i są z nim codziennie w kontakcie.
Cała sytuacja miała być wynikiem brakiem zrozumienia modelu działania usługi i przestarzałymi przepisami dotyczącymi transportu, które powstały na długo przed erą smartfonów. Nie da się jednak ukryć, że kierowcy jeżdżący z Uberem narażeni są na razie na problemy.
Prawa nie da się zmienić w jeden dzień.
Uber ma problemy na wielu różnych rynkach, a jednemu kierowcy z Brukseli skonfiskowano wręcz samochód. Z jednej strony jednak taksówkarze protestują, a rządy zabraniają Uberowi działalności, ale w wielu miastach zmieniono regulacje na przyjazne Uberowi - który nie chce robić taksówek, tylko “działać na zasadach ekonomii współdzielonej”.
W rozmowie poruszyłem też bardzo istotny aspekt bezpieczeństwa. Ledwo napomknąłem o tym, że niektórzy potencjalni użytkownicy nie ufają Uberowi, a mój rozmówca zaczął mnie żywo przekonywać, że to zupełnie nie tak. Uber jest bezpieczniejszy, bo “sprawdzają każdego kierowcę, przeprowadzają wywiady i treningi”.
Klienci z kolei jeszcze przed kursem mogą sprawdzić numer rejestracyjny pojazdu i obejrzeć zdjęcie kierowcy. Rejestrowaną na żywo trasę przejazdu można przesłać do znajomych lub rodziny w formie linka w wiadomości SMS. To ma sprawić, że pasażer samochodu kierowcy zarejestrowanego w Uberze powinien czuć się spokojny.
Każdy klient musi sobie jednak sam ocenić, czy argumentacja o przestarzałych przepisach i dbaniu o bezpieczeństwo przez twórców Ubera ich przekonuje.
* Część grafik pochodzi z serwisu Shutterstock.