Jeśli nadal czekasz na telewizor od Apple, to mamy złą wiadomość
Co łączy telewizor i samochód? Wspólnym mianownikiem tych sprzętów jest Apple. Choć firma Tima Cooka nigdy oficjalnie nie potwierdziła prac nad tymi produktami, to plotki na ich temat pojawiają się regularnie. Okazuje się, że pierwszy z nich możemy wykreślić z listy życzeń. Projekt telewizora Apple już rok temu trafił do szuflady.
Na plotki o telewizorze i samochodzie Apple dają się złapać nie tylko branżowe portale, ale również poważni inwestorzy. Carl Icahn, inwestor i analityk giełdowy, a przy okazji jeden z najbogatszych ludzi świata, wystosował do Tima Cooka list otwarty. Prognozował w nim ogromne wzrosty wartości akcji Apple. Mówił o 90% większej wartości, niż mają one dziś. Taki cel, według przewidywań Carla Icahna, miał być osiągnięty poprzez wdrożenie produktów z całkiem nowych kategorii, w tym 55- i 65-calowych telewizorów Apple.
Okazuje się, że ani portale, ani analitycy nie mieli racji.
Apple faktycznie planowało pokazać własny telewizor, ale pomysł upadł już rok temu.
Takie doniesienia przedstawia raport The Wall Street Journal. Według WSJ Apple faktycznie pracowało nad własnym telewizorem, i to od bardzo dawna, bo od ponad dekady.
Pomysł miał mocno ewoluować w czasie. Ostatnią planowaną wersją były 55- i 65-calowe panele z rozdzielczością Ultra HD. Apple zamierzało umieścić w telewizorach kamery oraz szereg czujników, które miałyby umożliwiać wideorozmowy poprzez FaceTime. Co więcej, około 10 lat temu Apple miało pracować nad eksperymentalnym przezroczystym panelem, jednak pomysł upadł z uwagi na koszty produkcji i niewystarczająco wysoką jakość obrazu.
WSJ donosi, że dziś wszystkie te doniesienia nie mają już większego znaczenia, bowiem Apple porzuciło pomysł stworzenia telewizora już przeszło rok temu. Powodem miała być zbyt duża konkurencja na tym rynku. Dla Apple rynek TV mógłby być zbyt mało dochodowy, a same telewizory mogłyby okazać się niewystarczająco innowacyjne.
Czy telewizor w ogóle pasowałby do Apple?
Wydaje mi się, że telewizor (a tym bardziej samochód!) zupełnie nie pasują do obecnej strategii Apple. Zauważcie, że Apple ma coraz większe zyski z produktów, które mają coraz krótszy czas życia. Wszystko zaczęło się od komputerów, które wymienia się w przypadku Apple raz na (powiedzmy) 5 lat. Następnie były iPody, które warto było wymieniać np. co 2-3 lata. Dziś króluje iPhone, czyli sprzęt wymieniany praktycznie co roku, ewentualnie co 2 lata. Ciekaw jestem, czy klienci kupujący Apple Watcha również będą go wymieniać co kilkanaście miesięcy.
Do takiej strategii zupełnie nie pasuje mi telewizor. W końcu jest to sprzęt, który gości w salonach przez całe lata. Ostatnim realnym bodźcem do zmiany TV dla większości osób było przejście z kineskopów na płaskie ekrany. Tutaj zysk był ewidentny. Kolejne innowacje były już trochę mniejszego kalibru. Przejście na Full HD, Smart TV, a ostatnio na Ultra HD jest kuszące, ale technologia sama w sobie jest niewystarczająca, by porwać tłumy.
Wydaje mi się, że w dalszym ciągu najsilniejszym bodźcem do zmiany telewizora jest chęć kupienia większego panelu. Przeskok technologiczny na Smart TV czy Ultra HD odbywa się przy okazji. Być może Apple uznało, że w takich realiach ich telewizor byłby zbyt mało innowacyjny, by zachęcić przeciętnego klienta do przesiadki.
Nie będzie telewizora, ale co z telewizją?
Warto jednak pamiętać, że brak telewizora nie oznacza braku telewizji. Apple mimo wszystko jest w jakimś stopniu związane z usługami TV. W tym roku zobaczymy nową wersję przystawki Apple TV, która ma być rewolucją. Pozwoli instalować aplikacje z App Store i będzie obsługiwać asystentkę Siri. Współpraca z HBO (HBO Now) również daje do myślenia.
Wygląda więc na to, że to nie sprzęt, a usługi mogą być telewizyjną przyszłością Apple.