Krótka historia o tym, jak jeden tweet odmienił Flickra i udostępnił wszystkim zdjęcia SpaceX
Media społecznościowe przybliżają tych „zwykłych” do tych „wielkich” w całkowicie nowatorski sposób. Jednym kliknięciem możesz skrytykować dziennikarza, podziękować muzykowi za koncert albo zmienić decyzję wielkiego przedsiębiorcy. Wystarczył dwuzdaniowy tweet pewnego gracza, by uwolnić wszystkie zdjęcia SpaceX, a jednocześnie zmienić zasady publikacji zdjęć na Flickrze.
Podobno dwie dowolne osoby na świecie dzieli maksymalnie 6 kontaktów. Twój znajomy ma znajomego, który ma znajomego (…i tak aż do szóstego kroku), który zna Baracka Obamę. Albo Madonnę. Albo dowolną inną osobę. Wystarczy sześć podań ręki, by dotrzeć do kogokolwiek, o kim tylko pomyślisz.
Ta zasada ewidentnie nie działa w dobie Internetu. Tu wystarczy jedno kliknięcie, by skontaktować się z każdym.
Na przykład z Elonem Muskiem.
Elon Musk to postać nietuzinkowa. Założył PayPala, jest szefem koncernu motoryzacyjnego Tesla, a także dyrektorem generalnym przemysłu kosmicznego SpaceX. Ta ostatnia firma mocno pracuje nad ograniczeniem kosztów wynoszenia ludzi i sprzętu na orbitę Ziemi. Obecnie to właśnie SpaceX zapewnia dostawy dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Przy okazji fascynujących podróży kosmicznych powstały także dziesiątki zdjęć. Szkoda, żeby się marnowały gdzieś w archiwach SpaceX, prawda? Z takiego założenia wyszedł Elon Musk. Pod koniec marca poinformował on na Twitterze, że zdjęcia wykonane w ramach programu SpaceX zostają udostępnione wszystkim zainteresowanym na licencji Creative Commons.
Użytkownik Pandoomic, który przedstawia się jako zapalony gracz, odpowiedział na tweeta Muska prostym pytaniem – „dlaczego nie zdecydowałeś się na udostępnienie zdjęć w domenie publicznej? Co byś stracił?”. Na odpowiedź Muska nie trzeba było długo czekać. Pół godziny później odpowiedział – „właśnie zmieniliśmy licencję na domenę publiczną”.
Należy się jeszcze słowo wyjaśnienia, czym różnią się wymienione licencje. Początkowo zdjęcia zostały udostępniona na licencji CC-BY-NC 2.0, która pozwala na kopiowanie i rozpowszechnianie zdjęć w dowolnej formie, także ze zmianami. Zdjęć nie można natomiast używać komercyjnie, a przy każdym niekomercyjnym użyciu należy umieścić podpis informujący o autorze. Z kolei zdjęcia w domenie publicznej nie mają żadnych ograniczeń prawa autorskiego. Można je wykorzystywać do dowolnych celów, także komercyjnych, bez żadnych ograniczeń i podpisów.
Pojawił się tylko jeden problem – zdjęcia SpaceX były umieszczone na Flickrze. Z kolei Flickr nie pozwalał na przypisanie zdjęć do domeny publicznej. Prawo autorskie wszystkich zdjęć było respektowane do tego stopnia, że nie można było się go pozbyć. Dotychczas jedynym wyjątkiem były profile rządowe prowadzone przez Biały Dom, które były dostępne w domenie publicznej, ale w serwisie Flickr miały specjalne oznaczenie „United States government work”.
Sytuacja ze zdjęciami SpaceX wywołała jednak zmiany w samym Flickrze. Twórcy serwisu dodali możliwość przypisania zdjęć do domeny publicznej (CC0).
Dwa zdania zwykłego użytkownika Twittera wpłynęły na dwie duże firmy
Jeden tweet wystarczył, by wywrzeć bezpośredni wpływ na właściciela firmy, której wartość niebawem może osiągnąć 10 mld dol. Te same dwa zdania zmieniły również zasady udostępniania zdjęć w jednej z największych globalnych galerii internetowych.
A same zdjęcia SpaceX naprawdę robią wrażenie.