Photos.app to aplikacja, która na długo zatrzyma mnie w ekosystemie Apple
W nadchodzącej aktualizacji systemu OS X do komputerów Mac pojawi się zupełnie nowa aplikacja do obsługi biblioteki zdjęć. Użytkownicy iPhoto i Aperture mogą być z tego ruchu Apple niezadowoleni, osoby które do tej pory nie budowały zdjęć w dedykowanej temu aplikacji powinny to ucieszyć. Photos.app to genialne narzędzie dla osób, które nie zajmują się profesjonalnie fotografią.
Wszystkie firmy technologiczne mają chrapkę na nasze zdjęcia, a możliwość wysyłania do chmury z automatu wszystkich zdjęć wykonanych smartfonem nie jest niczym nowym. Na budowanie biblioteki amatorskich fotografii w chmurze namawia nas nie tylko Facebook, ale też Flickr, Dropbox, Google i nawet Microsoft ze swoim One Drive.
Teraz do tego wyścigu dołączyło Apple realizując dalej wizję zarysowaną po wprowadzeniu do systemu iOS 8 usługi iCloud Photo Library.
Nowe Photos.app to nowa aplikacja, która pojawi się w systemie OS X 10.10.3 Yosemite. Można ją spiąć z chmurą iCloud i przenieść wszystkie swoje zdjęcia w chmurę zachowując ich lokalną kopię na dysku twardym komputera i w pamięci urządzeń mobilnych wykorzystując usługę iCloud Photo Library. Już teraz wszyscy chętni mogą to rozwiązanie testować w trakcie betatestów kolejnej wersji systemu operacyjnego do Maków.
Photos.app od początku byłem zaintrygowany, bo swoje prywatne zdjęcia trzymałem do tej pory na Dropboksie. Co jakiś czas zgrywałem kolejne fotografie z telefonów oraz aparatów i wrzucałem je do folderów opisanych datą i miejscem wykonania. Przez lata powstała z tego istna skarbnica wspomnień, ale przeglądanie zdjęć nie należało do najwygodniejszych, a dbanie o bibliotekę było dość uciążliwe.
Brakowało mi jakiegoś wygodnego w użyciu menedżera zdjęć.
W systemie Windows nigdy nie korzystałem z Picassy bądź innego softu do zarządzania biblioteką fotografii. Zawsze gdy miałem go skonfigurować przypominałem sobie, że mam straszny bałagan w najstarszych fotografiach, gdzie przez złe ustawienia aparatu zrobił się bajzel w danych EXIF. Nie chciałem też pamiętać o aktualizowaniu bazy zdjęć.
Po przesiadce na Maka zanim zdążyłem przyjrzeć się iPhoto lub Aperture pojawiła się informacja, że rozwój tego softu zostanie wstrzymany. Obie aplikacje ma zastąpić nowe i do bólu proste Photos.app dla użytkownika domowego. Osoby zajmujące się zdjęciami profesjonalnie Apple praktycznie rzuca w objęcia Adobie i niemal sugeruje przesiadkę na Lightrooma.
Ja profesjonalistą od zdjęć nie jestem, więc czekałem cierpliwie na Photos.app.
Nowa aplikacja do obsługi zdjęć raczej nie przypadnie do gustu użytkownikom iPhoto i Aperture. Photos.app to tak naprawdę kalka aplikacji mobilnej Zdjęcia dostępnej na iPhone’a i iPada z dostosowanym interfejsem do dużych ekranów i obsługi myszą. Na moje skromne potrzeby to bardziej niż wystarczające narzędzie.
Photos.app faktycznie możliwości nie ma za wiele, ale Apple doskonale wiedziało co robi. Firma stworzyła prosty program dla statystycznego Homera Simpsona, w którym można trzymać zdjęcia wykonane telefonem. Do tej samej biblioteki można łatwo zaimportować fotografie z aparatów i dowolnego innego źródła.
Kluczem do polubienia się z Photos.app jest włączenie synchronizacji biblioteki pomiędzy chmurą, urządzeniami mobilnymi i komputerem.
Apple trafiło w dziesiątkę, bo ani jedna inna firma nie oferuje tak kompleksowego i prostego narzędzia do zarządzania zdjęciami. Można co prawda automatycznie wysyłać każde wykonane zdjęcie smartfonem do OneDrive, Google Drive lub Dropboksa, a potem nawet z automatu pobierać fotografie na dysk twardy, ale… nie działa to w drugą stronę, a przynajmniej nie bez aplikacji firm trzecich.
Photos.app to jednak coś więcej niż zwykła synchronizacja plików. Po uruchomieniu usługi iCloud Photo Library to systemy OS X, iOS i chmura iCloud biorą na siebie obowiązek dbania o bibliotekę zdjęć. Użytkownik z każdego urządzenia ma dostęp do zawsze aktualnej bazy danych przechowywanej lokalnie. Zdjęcia zaimportowane lub wykonane na komputerze, telefonie i tablecie przesyłane są na inne sprzęty.
Czy to w Photos.app na komputerze, czy to w chmurze iCloud na stronie www, czy to w systemowej aplikacji Zdjęcia na iPhonie lub iPadzie, wszędzie jest jedna i ta sama biblioteka.
Takiego efektu nie sposób osiągnąć korzystając z najpopularniejszego na świecie zestawu software'owego, czyli komputera z Windows i telefonu z Androidem. Użytkownicy urządzeń z ekosystemu Apple nie muszą już zajmować się ręcznym dodawaniem do desktopowej biblioteki zdjęć wykonanych telefonem, a nawet fotografie z aparatu cyfrowego zaimportowane do dowolnego sprzętu - komputera, tabletu lub telefonu - trafią również na pozostałe urządzenia.
Synchronizacja biblioteki fotografii w ekosystemie Apple dotyczy w dodatku nie tylko samych zdjęć, ale również ich edycji. Po wykonaniu zdjęcia iPhone’m można je wykadrować na tablecie, poprawić kolory na komputerze, a wszystkie zmiany dokonane na Maku i iPadzie pojawią się później na telefonie. Apple zadba też o backup pierwotnej fotografii w chmurze dzięki czemu będzie można zawsze pobrać z serwera zdjęcie sprzed edycji. Nie trzeba już pamiętać o robieniu kopii.
Apple pozwoli też przestać martwić się o brak miejsca w pamięci na zdjęcia.
Smartfony mają ograniczoną pojemność pamięci, a wiele osób po zobaczeniu monitu o braku miejsca w pamięci usuwa pamiątkowe zdjęcia, by zrobić miejsce na kolejne. W przypadku korzystania z iCloud Photo Library nie ma już takiej potrzeby.
Oryginały fotografii wysyłane są do chmury oraz na pozostałe sprzęty użytkownika. System operacyjny iOS, gdy zabraknie miejsca, będzie usuwał te najmniej potrzebne lokalne kopie i przechowywał w pamięci wyłącznie ich miniatury.
Podobnie działa to w desktopowej wersji Photos.app.
Prywatna biblioteka zdjęć w wysokiej rozdzielczości - oraz filmów, które Photos.app też obsługuje - może bardzo szybko urosnąć do rozmiarów liczonych w dziesiątkach gigabajtów. Posiadacze podstawowych komputerów MacBook Air z 128-gigabajtowym dyskiem SSD nie muszą się jednak obawiać tego, że zabraknie im miejsca na dysku, bo zadba o to system OS X.
Podobnie jak w przypadku urządzeń mobilnych, desktopowe Photos.app, gdy tylko zacznie brakować miejsca na dysku zacznie archiwizować najmniej potrzebne zdjęcia. W lokalnej kopii pozostaną miniatury starych zdjęć których pełną wersję można pobrać ponownie. Najnowsze fotografie, te ostatnio edytowane lub np. oznaczone gwiazdką zostaną na dysku w pełnej rozdzielczości.
Trzeba tylko pamiętać o tym, żeby wykupić odpowiedni pakiet iCloud.
Chmura iCloud tak jak inne usługi o podobnym przeznaczeniu jest płatna. Apple w przeciwieństwie do konkurencji nie oddaje jednak co chwilę gigabajtów za darmo. W darmowej wersji na wszystkie dane - czyli pocztę, kopie zapasowe danych z telefonu i tabletu, dokumenty i zdjęcia - przeznaczone jest zaledwie 5 GB.
W moim przypadku biblioteka składająca się z 10 tys. zdjęć oraz ponad 100 pamiątkowych filmów waży około 10 GB, więc zdecydowałem się wykupić wyższy pakiet. Cena 1 euro miesięcznie za 20 GB przestrzeni nie jest wygórowana, a w razie potrzeby nie będę miał problemu z wykupieniem 200 GB za 4 euro na miesiąc.
W teorii wygląda to świetnie, a jak działa Photos.app w praktyce?
W zeszłym tygodniu po uprzednim wykonaniu kopii zapasowej zdjęć zainstalowałem na swoim komputerze betę systemu OS X 10.10.3 Yosemite i przystąpiłem do budowania biblioteki w Photos.app. Ponieważ nie miałem biblioteki z iPhoto lub Aperture do zaimportowania, to było to zadanie mozolne. Pierwsze z moich 10 tys. fotografii datowane były na 2002 rok, a chociaż zdjęcia miałem posegregowane w folderach z datą, to w danych EXIF był bałagan.
Po imporcie kolejnej partii musiałem wielokrotnie z menu wybierać opcję dostosowania daty wykonania fotografii. Na szczęście można było to przyspieszyć w sprytny sposób, jeśli ten sam błąd dotyczył więcej niż jednego zdjęcia. Swego czasu przez rok robiłem fotografie aparatem, w którym błędnie ustawiłem datę. Po imporcie folderu wystarczyło zmienić dane jednej z nich, a w pozostałych data nie została ustawiona na sztywno, a o odpowiednią wartość przesunięta.
Tworzenie biblioteki od zera zajęło mi całą noc, ale było warto to zrobić, bo chociaż kolejnego dnia chodziłem z podkrążonymi oczami, to efekt końcowy jest po prostu świetny.
Oprogramowanie Apple zaimportowało wszystkie moje zdjęcia, by następnie przesłać je do chmury. Po kilku godzinach wszystkie fotografie zostały pobrane też na mojego smartfona. Photos.app podzieliło przy tym moją bibliotekę na kolejne albumy łącząc je pod względem daty i godziny o której zostały zrobione. W przypadku części fotografii wykryte zostało również miejsca wykonania.
Wybicie północy nie sprawia, że Photos.app traktuje kolejne zdjęcia jako nowy album. Wszystkie fotografie z nocnej imprezy są w tej samej “chwili”, ale już zdjęcia ze śniadania po odespanej nocy trafiają do kolejnego automatycznie wygenerowanego albumu. Fotografie z każdego wydarzenia można też podejrzeć na mapie, jeśli tylko wykonujący je smartfon lub aparat zapisywał w plikach dane GPS.
Photos.app ma też inne funkcje.
Główny widok biblioteki można przybliżać i oddalać i działa to podobnie jak na iPhonie. Wyświetlane są w nim wszystkie zdjęcia w porządku chronologicznym podzielone na automatycznie generowane albumy. Dwukrotnie naciśnięcie na dowolnym z nich powiększa miniaturę.
W prawym górnym rogu można kliknąć jedną z kilku ikon - dodanie do ulubionych, wyświetlanie szczegółowych informacji na temat pliku, dodawanie do albumu, udostępnianie do innej aplikacji. Ostatnia pozycja to edycja, która pozwala na bardzo podstawową korektę.
Po lewej stronie można wyświetlić panel boczny.
Oprócz głównego widoku zdjęć można przejść przejść do podmenu “Udostępnione” gdzie pokazywane są wszystkie albumy tworzone przez kilka osób jednocześnie. Domyślnie jeden wygenerowany jest dla wszystkich członków rodziny, którzy korzystają z funkcji Family Sharing. Niżej znajduje się lista albumów. W lewej kolumnie pojawiać się będą też wszystkie albumy, które ze zdjęć z biblioteki stworzy użytkownik.
Pierwszym z nich to widok Wszystkie zdjęcia, gdzie sortowanie odbywa się nie po dacie wykonania, a dodania do biblioteki. Oprócz tego można podejrzeć ostatnio zaimportowane fotografie oraz przejrzeć w jednym miejscu wszystkie panoramy i klipy wideo. Na uwagę zasługuje menu twarzy, gdzie można budować albumy dla każdej osoby z kontaktów. System rozpoznawania twarzy działa bardzo sprawnie.
Możliwości programu faktycznie są niewielkie, a użytkownicy iPhoto i Aperture powinni poważnie rozważyć migrację swojej bazy do Lightrooma.
Dla użytkowników nie będących profesjonalistami będzie to jednak świetne narzędzie do przechowywania wspomnień, które jest nie tylko w teorii, ale też w praktyce bezobsługowe. Ja już po jednorazowym imporcie zdjęcia robię nowe zdjęcia od tygodnia, a baza wydarzeń buduje się sama.
Nie namawiam Was do instalowania OS X w wersji beta, ale jak już wyjdzie stabilna wersja menedżera zdjęć to wszyscy posiadacze komputerów i telefonów Apple powinni się przyjrzeć tej aplikacji, bo naprawdę jest na co czekać. To rozwiązanie kompletne i proste w użyciu, które rozwiązuje wiele problemów.