To smutne i zabawne jednocześnie - według statystyk praktycznie NIKT nie korzysta z Androida Lollipop
Google powrócił do tradycji publikowania co miesiąc informacji na temat popularności wariantów Androida wykorzystywanych przez użytkowników końcowych. Na noworoczne statystyki czekałem z niecierpliwością wyczekując pojawienia się w nich wersji oznaczonej 5.0 Lollipop. Dawno nie byłem tak bardzo zaskoczony udostępnionymi przez twórców najpopularniejszego mobilnego systemu operacyjnego świata wykresami.
System Android rozwijany przez Google wykorzystywany jest nie tylko na urządzeniach z rodziny Nexus, Android One i Google Play Edition. Swoje wariacje na temat Androida może przygotować, po spełnieniu określonych wymagań, każdy producent elektroniki użytkowej.
Producenci smartfonów dopasowują Androida do swoich potrzeb i tworzą wizualne i funkcjonalne nakładki.
Konieczność przygotowania przez producenta nowej wersji nakładki przy każdorazowej aktualizacji systemu rozwijanego przez Google ma wpływ na tempo udostępniania aktualizacji dla poszczególnych urządzeń użytkownikom końcowym.
W praktyce wiele smartfonów i tabletów, zwłaszcza tych mało popularnych i tanich, nigdy nie doczeka się aktualizacji do nowej wersji. Dla producenta opracowanie paczki z uaktualnieniem to problem i duży koszt, którego poniesienia nie ma biznesowego uzasadnienia.
W lepszej sytuacji są tylko posiadacze sztandarowych urządzeń, ale patrząc wstecz nie zapewnia to zbyt szybkiej adopcji nowej wersji systemu.
Pierwsze tegoroczne statystyki dotyczące konkretnych wydań Androida będących w użyciu wskazują na to, że wreszcie - po ponad roku od premiery - Android oznaczony 4.4 KitKat zbliża się do udziałów w rynku na poziomie 40 proc.
Nadal jednak batonik Nestlé ustępuje Androidowi Jelly Bean, a konkretnie zsumowanym kolejnym trzem wydaniom oznaczonym numerami 4.1, 4.2 i 4.3, które łącznie zainstalowane są na 46 proc. smartfonów i tabletów z grupy branej pod uwagę w badaniu.
Android 5.0 Lollipop z kolei istnieje jak na razie tylko… teoretycznie.
Google zaprezentowało nową wersję systemu pod koniec zeszłego roku. Niemal od razu trafiła na urządzenia z rodziny Nexus, w tym nowe tablety HTC Nexus 9 i smartfony Motorola Nexus 6. Od tego czasu aktualizacja trafiła na kilka wybranych urządzeń, w tym polskie wersje LG G3 i Samsunga Galaxy S5.
Te urządzenia opracowane przy wsparciu Google to jednak kropla w morzu. Z pewnością użytkownicy nieprzyzwyczajeni do aktualizowania swoich sprzętów w wielu wypadkach nie wgrało Android 5.0 Lollipop, bo konsumenci nawet nie mają świadomości, że jest taka możliwość. Nowy system nie jest im potrzebny do szczęścia.
Przekłada się to na to, że Android 5.0 Lollipop w danych udostępnionych przez Google po prostu nie ma.
Już miesiąc temu byłem zdziwiony, że Android 5.0 Lollipop nie figuruje w zestawieniu. Teraz po nowym roku okazało się, że nadal Lizak nie figuruje w statystykach, czyli zainstalowany jest na mniej niż 0,1 proc. urządzeń, które łączyły się ze sklepem Google Play pomiędzy 30 grudnia 2014 roku a 5 stycznia 2015 roku.
Dla kontrastu nadal 0,4 proc. rynku należy do Androida 2.2 Froyo, 7,8 proc. do Androida 2.3 Gingerbread, a 6,7 proc. do Android 4.0 Ice Cream Sandwich. To wszystko archaiczne już wersje systemu, które zasilają kilkuletnie urządzenia. Ich właściciele nie czują najwyraźniej potrzeby zmian.
Rynek mobilny zdecydowanie wyhamował.
Twórcy najpopularniejszego mobilnego systemu operacyjnego świata zalali rynek masą urządzeń, które często już w dniu premiery mają przestarzałe oprogramowanie. Nie ma też sposobu, aby przygotować uaktualnienia do tych smartfonów i tabletów, a do tego na nowe sprzęty z fabrycznym Lollipopem jeszcze trochę poczekamy.
Google opracował świetnego Androida, przyłożyło się do interfejsu Material Design i przebudowało interfejs systemu na nowocześniejszy. Tylko co z tego, skoro z nowości może skorzystać tylko nieliczni wybrańcy? Na miejscu programisty z Mountain View odpowiedzialnego za Androida 5.0 Lollipop byłoby mi smutno, że mało kto może skorzystać z mojej pracy.