Tim Cook pisze list otwarty do użytkowników: Nie jesteśmy tacy jak Google i Facebook
Wczoraj bez wątpienia należało do Apple. Po pierwsze, ze względu na nową wersję systemu mobilnego iOS 8. Po drugie, ze względu na otwarty list Tima Cooka, który nie był skierowany do wewnętrznych działów firmy, a do klientów - informuje BusinessInsider.
Jesteśmy lepsi niż Facebook i Google
Takie wnioski można wyciągnąć czytając treść listu. Tim Cook daje przekaz, że w odróżnieniu od Google i Facebooka celem Apple nie jest pozyskiwanie i gromadzenie danych osobowych samych w sobie, a po prostu wynika to z konieczności użycia informacji w niektórych usługach oferowanych przez firmę. Przy niedawnych skandalach wybuchających od Snowdena, po nagość celebrytek jeszcze ważniejsze stało się budowanie pozytywnej relacji z klientem. Apple nie tylko to dostrzega, ale pod rządami Tima Cooka otwiera się na dialog z zewnętrznym światem.
Słowa CEO firmy z Cupertino mówią, że korporacja nigdy nie współpracowała z żadnym rządem udostępniając mu dane lub dając dostęp do swoich serwerów. Strona internetowa od pewnego czasu wygląda inaczej, wręcz bombardując oglądającego sloganem bezpieczeństwa. Cook zdaje sobie sprawę o wizerunkowym uszczerbku, jaki spowodował wyciek zdjęć, ale pożaru nie gasi po kryjomu, ale odważnie podejmuje dialog.
Wasze zaufanie jest dla nas najważniejsze – to pierwsze słowa listu otwartego, które w prosty, ale dobitny sposób pokazują jego charakter. Prezes Apple wymienia usługi iCloud i Apple Pay, podkreślając, że nieustannie unowocześniają rozwiązania. Mają świetne (opinia Cooka) produkty jak iPhone, iPad, ale to nie oznacza, że zaplecze software’owe może być gorsze.
Polityka otwartości
To coś nowego w Apple. Wielu może wciąż jej nie dostrzegać, ale radykalizm znany z czasów Jobsa słabnie. Tim Cook wie doskonale, że wiedza użytkowników w zakresie ochrony prywatnych danych w przeciągu kilku lat wzrosła niebotycznie. Owszem, wciąż znajdą się ludzie, których login i hasło to admin i admin1, ale Apple dostrzega wzrost świadomości. Cook kieruje właśnie takie słowa do czytelników listu, w których zapewnia, że oprogramowanie „pyta i potwierdza” chęć użytkownika do podzielenia się z firmą prywatnymi informacjami, których zebranie jest w szczególnych przypadkach po prostu niezbędne.
Proces budowania zaufania jest dużo bardziej skomplikowany i dłuższy niż jego utrata. Apple wiedziało to wcześniej, ale zdawało się nie zwracać na te elementy szczególnej uwagi. „Emejzing” produktowy wystarczał, aby zadowolić wszystkich zainteresowanych i dziś patrząc na wyniki rekordowej sprzedaży nowych iPhone'ów również będzie wystarczający, ale… No właśnie, Tim Cook zauważa, że elementów, na których można zyskać jest więcej i dialog z klientem – tym obecnym i przede wszystkim potencjalnym jest drogą do celu.
---
Zdjęcia pochodzą z Shutterstock