Mozilla nie żartowała. Do Firefoksa naprawdę trafiły natywne reklamy
Wprowadzenie reklam do Firefoksa nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Twórcy tej przeglądarki już w lutym tego roku wystartowali z tym pomysłem. Użytkownicy z jednej strony mogą być oburzeni, a z drugiej strony Ognisty Lis musi w jakiś sposób na siebie zarabiać. Nowe źródła dochodów są niezbędne do dalszego funkcjonowania Firefoksa, zwłaszcza biorąc pod uwagę marne szanse Mozilli na podpisanie kolejnej wieloletniej, lukratywnej umowy z Google.
Reklamy w Firefoksie to nie jest nowy temat. Twórcy przeglądarki już na początku roku przedstawili taki pomysł, a w maju powiedzieli nieco więcej na temat formy, w jakiej mają one być serwowane użytkownikom. Oczywiście Mozilla unika jak ognia słowa reklama, a mówi jedynie o “polecanych treściach”.
Te reklamy mają trafić w jedno miejsce: na ekran startowy
W widoku nowej karty użytkownikom Firefoksa wyświetlają się dzisiaj najczęściej odwiedzane strony. Mozilla zauważyła jednak, że w przypadku osób, które dopiero pobrały przeglądarkę, lista ta jest pusta i można ją w cwany sposób zagospodarować. Mają tutaj trafiać kafelki ze stronami od “partnerów”.
Oznacza to ni mniej ni więcej, że firmy będą mogły wykupić powierzchnię reklamową w Firefoksie i promować swoje strony internetowe. Szansa, że nowy użytkownik z ciekawości kliknie w taki kafelek jest bardzo duża. Dla Mozilli to czysty zysk, a twórcy Ognistego Lisa naprawdę będą potrzebowali niedługo zastrzyku gotówki.
Bardzo jestem ciekaw, jak zareaguje na wprowadzenie reklam społeczność zgromadzona wokół Mozilli
Z jednej strony propozycja sponsorowanych kafelków wygląda naprawdę bardzo niewinnie i nie powinna nikomu przeszkadzać. Twórcy chodzą jak na szpilkach mówiąc o tej funkcji, jestem też przekonany, że po wejściu jej do stabilnego wydania użytkownik będzie mógł te sponsorowane treści wyłączyć jednym kliknięciem.
Trzeba jednak pamiętać, że Firefox zdobył uznanie jako pierwsza mainstreamowa przeglądarka oferująca dostęp do rozszerzeń, z których najpopularniejszym jest… AdBlock do usuwania reklam ze stron internetowych. Jak przeciwnicy reklam w internecie będą mogli zgodzić się na to, żeby atakowała ich treściami reklamowymi sama przeglądarka?
Mozilla z pewnością ma nadzieję na to, że użytkownicy zrozumieją jej pozycję i konieczność takich działań
Wieloletni użytkownicy przeglądarki od Mozilli darzą ją z pewnością sentymentem. W przeciwieństwie do internautów korzystających z np. Internet Explorera domyślnie zainstalowanego na nowym komputerze, poweruserzy śledzą rozwój projektu, interesują się kolejnymi nowościami, wspierają fundację jako ewangeliści.
Czy siła przywiązania społeczności do przeglądarki i deklaracje wspierania jej na dobre i na złe będą mocniejsze niż niechęć do reklam przekonamy się niedługo. Sponsorowane treści w oknie nowej karty trafiły właśnie do wydania Firefox Nightly, czyli wersji rozwojowej. O sprawie poinformował serwis thenextweb.com, który zamieścił dodatkowe zrzuty ekranu.
Do wprowadzenia ich w stabilnym wydaniu jeszcze długa droga, ale Mozilli najwyraźniej bardzo na tym zależy.
Pytanie tylko, czy wstępna implementacja nie zrazi użytkowników. Na chwilę obecną wśród sponsorowanych kafelków nie wszystkie są odpowiednio oznaczone, chociaż na logikę - powinny być. Szkoda. Twórcy przeglądarki zbierali się do wprowadzenia sponsorowanych treści jak pies do jeża od miesięcy, a w końcu i tak nie działa to tak, jak należy.
Rozumiem, że to wersja Nightly, więc nie wszystko musi działać poprawnie, ale kluczowe dla ekipy rozwijającej Firefoksa jest dbanie o to, żeby użytkownicy sponsorowane kafelki zaakceptowali. To będzie trudna walka, a brak poprawnych oznaczeń może być gwoździem do trumny tego projektu.
Co prawda twórcy Mozilli tłumaczą się z tego dość zgrabnie, ale i tak stąpają po grząskim gruncie.
Wśród kafelków na stronie startowej będą docelowo dwa typy: pierwsze oznaczone jako sponsorowane, gdzie właściciel witryny faktycznie zapłacił za umieszczenie ich w tym miejscu. Drugi przykład to kafelki sugerowane przez Mozillę, gdzie nie miało miejsca płacenie za treści, ale twórcy i tak uznali, że warto promować dany serwis. Cieszy, że Mozilla jest szczera co do swoich intencji.
Owszem, chce zarabiać na stornie startowej przygotowanej z myślą o nowych użytkownikach, ale mówi o tym otwarcie. Linki nie będą też śledzić użytkownika dalej, a reklamodawca dostanie jedynie informację dotyczącą tego, ile osób kliknęło w dany kafelek. Sam projekt jest też wyraźnie długoterminowy, a biorąc cykl rozwojowy Firefoksa sponsorowane kafelki trafią do stabilnego wydania dopiero w listopadzie.
Ten termin jest bardzo prawdopodobny, ponieważ w grudniu kończy się umowa pomiędzy Google i Mozillą.
W 2011 roku twórcy przeglądarki Chrome podpisali porozumienie, na mocy którego płacą ogromne pieniądze, stanowiące trzon przychodów Firefoksa, za ustawienie w przeglądarce wyszukiwarki Google jako domyślnej. Trzy lata temu krajobraz na rynku przeglądarek internetowych wyglądał zupełnie inaczej - Chrome był ciągle w powijakach, a Firefox miał silną pozycję.
Dzisiaj Firefox traci na znaczeniu, a Chrome wbija się na wyżyny swojej popularności. Google może wykorzystać tę okazję do odcięcia strumienia pieniędzy swojemu rywalowi, co mogłoby go pogrzebać. Ruchy Mozilli w postaci Firefox OS i reklam w przeglądarce zdają się być działaniami w celu dywersyfikacji przychodów.
Nie zdziwię się jednak, jeśli Google podpisze kolejną umowę z Mozillą na następne trzy lata tylko po to, żeby utrzymać przy życiu konkurenta. Po pierwsze będzie to bardzo dobre zagranie PR-owe, po drugie po upadku Firefoksa Google mogłoby na rynku przeglądarek wpaść pod lupę urzędów antymonopolowych.
Nawet w tym scenariuszu jednak Mozilla potrzebuje dodatkowych pieniędzy, bo nie sądzę by przy dzisiejszej kondycji Firefoksa kolejna hipotetyczna umowa z Google miała lepsze lub przynajmniej takie same warunki.
---
Część zdjęć pochodzi z Shutterstock