Kruger&Matz KM1080G ma do zaoferowania więcej niż przypuszczałem - recenzja Spider's Web
Tablet i komputer w jednym. Pełnoprawny system znany zarówno z laptopów, jak i stacji roboczych, jednocześnie przystosowany do wygodnej obsługi dotykowej. Do tego modem 3G i niewygórowana cena. Czy to przepis na sukces?
Wokół niedrogich tabletów przez lata urosło wiele mitów. Że są źle wykonane, że wydajnością nie są w stanie podołać wymaganiom nawet przeciętnych użytkowników, a po jakimś czasie i tak się rozpadną. Sytuacja jednak zdecydowanie zmienia się na lepsze – bardziej niż przyzwoity tablet, z opcją dołączenia klawiatury, możemy znaleźć już za około 1500 zł.
Nie dla wszystkich jest to jednak w dalszym ciągu cena, którą są w stanie zaakceptować. Czy nie lubią wydawać aż tyle na sprzęt, czy ich budżet nie przewiduje takich wydatków – mniejsza z tym. Najważniejsze jest to, że i poniżej tej granicy znajdują się produkty, które być może są warte polecenia.
Czy Kruger&Matz 1080G zalicza się do tej kategorii? Cenowo z pewnością tak, ale sprawdźmy, czy spełnia także resztę warunków.
Parametry techniczne
Testowany egzemplarz dotarł do nas w jedynej dostępnej konfiguracji, w ramach której otrzymujemy:
- Procesor: Czterordzeniowy Intel Atom Z3735D
- Układ graficzny: Intel HD Graphics
- Ekran: 10.1” 1280x800 IPS,
- Pamięć RAM: 2GB DDR3
- Dysk: 32GB Flash
- Łączność: WiFi 802.11 b/g/n, wbudowany modem 3G, Bluetooth
- Kamera przednia: 2 MPX
- Tylna kamera: 2 MPX, AF
- Klawiatura: dołączana na specjalne złącze
- USB: microUSB x 1 (przejściówka w zestawie)
- Gniazdo kart pamięci: microSD do 32GB SDHC
- Gniazdo słuchawkowe
- HDMI: mini HDMI x1
- Akumulator: 7900 mAh (2x 3950 mAh 3.7V)
- System operacyjny: Windows 8.1, 32bit
- Wymiary: 257 x 172 x 10,3 mm
- Masa: 0,95 kg
Cena takiego urządzenia (z dołączaną w zestawie klawiaturą) wynosi według strony producenta 1300 zł. Wersja bez modemu 3G kosztuje około 1050 zł. W porównywarkach cen znajdziemy KM1080G już za około 1160 zł, a wersję bez modemu za około 1030 zł.
Wygląd zewnętrzny
Osoby, które z jakiegoś powodu spodziewały się po otwarciu pudełka zobaczyć coś naprawdę taniego i niezbyt eleganckiego, z całą pewnością przeżyją mały szok. Kruger&Matz 1080G jest wprawdzie bardzo oszczędny w formie, ale dzięki temu świetnie wpisuje się w obowiązujące aktualnie trendy.
Z przodu tabletu nie odnajdziemy praktycznie niczego, co na dłużej przykułoby naszą uwagę czy mogło by rozproszyć w trakcie pracy. Ekran o przekątnej 10,1 cala otoczono ramką o dość standardowej grubości, na której umieszczono obiektyw przedniej kamery oraz pojemnościowy przycisk start. Całość pokryto przyjemnym w dotyku szkłem i… na tym właściwie skończono.
Proste i czyste linie, delikatne zaokrąglenia na rogach oraz logo Windows, automatycznie przywodzą na myśl jeden produkt –Surface lub Sufrace 2. Czy Microsoftowi udało się odnaleźć idealną formę (oczywiście dyskusje z udziałem iPada można odłożyć na inny termin) tabletu z Windows 8, czy tak jest po prostu łatwiej – nie wiadomo.
Gdyby jednak pominąć proporcje ekranu (16:10 w przypadku KM1080G), nawet z niewielkiej odległości trudno byłoby odróżnić obydwa te produkty.
Z tyłu i na krawędziach odnajdziemy jednak sporo różnic. Przede wszystkim, przynajmniej w porównaniu do Surface Pro 2, tablet Kruger&Matz jest cieńszy. Podczas gdy SP2 ma grubość około 1,3 cm, KM1080G ma w najgrubszym miejscu 1,03 cm. Niewielka różnica, ale zawsze coś.
Tym bardziej, że po około 5 mm powierzchni prostopadłej do płaszczyzny ekranu, zdecydowano się na dość gwałtowne „ścięcie” obudowy, co sprawia, że urządzenie wizualnie wygląda jeszcze zgrabniej. Ma to też swoje zależy użytkowe – sprzęt łatwiej jest podnieść i wygodnie leży w dłoni.
Na wykonanych z szarego, matowego plastiku bokach tabletu, odnajdziemy szereg przycisków i złącz, przy czym praktycznie wszystkie z nich zostały umieszczone na lewej krawędzi. Z prawej strony nie ma absolutnie nic, z góry – wyłącznie przyciski regulacji głośności, natomiast od spodu – tylko złącza do klawiatury.
Lewa strona to jednak feeria portów. Od dołu znajdziemy na niej gniazdo na karty SIM (miniSIM), dedykowane złącze zasilania, microUSB, microSD, miniHDMI, miniJack, mikrofon oraz przycisk włączania, wyłączania i blokady tabletu.
Takie rozwiązanie ma oczywiście swoje wady i zalety. Uniknięto wprawdzie pułapki rozlokowania odpowiednich otworów zbyt blisko siebie, wiec wszystko da się dość łatwo podłączyć. Dodatkowo, przy takiej konfiguracji, mamy pewność, że z prawej strony nie zahaczymy o żaden z kabli i nie musimy obawiać się o zrzucenie w ten sposób komputera.
Przy komplecie kabli robi się jednak po prostu dość gęsto. Nie dość, że wygląda to specjalnie atrakcyjnie, to próba wyciągnięcia jednego z nich może czasem powodować zaczepienie innego. Na szczęście nie zdarza się to zbyt często – szczególnie, że te najczęściej wykorzystywane „oddzielone” są od siebie wejściami na karty pamięci czy SIM.
Początkujący ucieszą się też prawdopodobnie z czytelnego opisania każdego ze slotów i złącz. Może i nie jest to rozwiązanie najpiękniejsze, ale zdecydowanie najwygodniejsze dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tabletami.
Brawa należą się natomiast za rozdzielenie portu ładowania od USB. Korzystając np. z innej niż dołączanej przez producenta klawiatury, możemy bez problemu ładować komputer.
Nieco krytyki należy się bocznym klawiszom. Przyciski głośności i zasilania, choć łatwo wyczuwalne i z odpowiednim skokiem, klikają tak głośno, wydając przy tym „tani” odgłos, że psuje to nieco przyjemność z użytkowania tabletu. Na szczęście nie musimy z nich korzystać zbyt często.
Tył tabletu wykończono natomiast nieco szlachetniejszym od plastiku materiałem, ale mimo tego, jest to tak naprawdę najsłabszy element budowy KM1080G. Szczotkowane aluminium wprawdzie nieco urozmaica prostą, czarno-szarą konstrukcję, ale po pewnym czasie można odnieść wrażenie, że robi to raczej na siłę.
Pomijając jednak kwestie estetyczne, z tyłu odnajdziemy jeszcze dwie maskownice głośników oraz obiektyw głównego aparatu. Gdyby nie wszystkie napisy i logo, można byłoby powiedzieć, że tutaj również panuje minimalizm. Niestety, nieco za dużo tutaj się dzieje.
Czy mimo tego KM1080G może się podobać? Oczywiście. Jego podobieństwo do Surface działa tylko i wyłącznie na jego korzyść, a nieco kontrowersyjnego tyłu nie będziemy oglądać zbyt często. Jeśli dodatkowo zdecydujemy się na korzystanie z dedykowanej klawiatury z podstawką, praktycznie nikt nigdy nie zobaczy w całości tej części urządzenia.
Ekran
10,1” i rozdzielczość 1280x800 nie robi w dzisiejszych czasach wielkiego wrażenia, szczególnie w momencie, kiedy niektórzy producenci stosują już z powodzeniem matryce 2K nawet w sprzętach o mniejszej przekątnej. W tej cenie i z tym systemem operacyjnym trudno jednak liczyć na wiele więcej, a na szczęście KM1080G ma w zanadrzu kilka asów.
Podstawowym są bez wątpienia proporcje wyświetlacza. 16:10 to propozycja o wiele ciekawsza niż 16:9, szczególnie dla osób, które chcą również korzystać z tabletu trzymając go za dłuższą krawędź. Może i nie jest to 4:3 z Surface 3, ale wydaje się być najlepszym kompromisem pomiędzy rozrywką, a np. pracą nad dokumentami tekstowymi.
Poza tym ekran jest… w porządku, ale nie powinniśmy od niego oczekiwać żadnych rewelacyjnych właściwości czy parametrów. Rozdzielczość jest w tej cenie jak najbardziej do zaakceptowania, podświetlenie powinno wystarczyć nam w większości sytuacji (z wyjątkiem ekstremalnych). Kąty widzenia również są bardzo szerokie – dopiero przy mocnych wychyleniach widać wyraźny spadek podświetlenia, ale obraz pozostaje czytelny.
Złego słowa nie można też powiedzieć o czułości czy precyzji ekranu dotykowego. Wszystkie polecenia i gesty realizowane są wtedy kiedy chcemy i tam gdzie chcemy.
Być może można ekranowi zarzucić, że biel mogłaby być trochę bielsza, a kontrast nie stoi na tak wysokim poziomie, jak niektórzy mogliby oczekiwać, ale to już detale. Osoby, kupujące ten tablet w zastępstwie netbooka czy podobnej klasy komputera, z całą pewnością nie będą rozczarowane. Może nawet wyświetlacz okaże się w tym przypadku o klasę lepszy.
Klawiatura
Skoro mówimy o tablecie, który z łatwością może zastąpić komputer, nie można pominąć dołączanej do zestawu klawiatury. Niestety, ma ona raczej niewiele zalet.
Jej największym atutem, poza tym, że w ogóle jest, jest fakt, że może pełnić rolę etui dla naszego tabletu. Mocowania, choć wydają się dość wątłe, w połączeniu z elementami magnetycznymi w zintegrowanym pokrowcu, sprawiają że KM1080G podróżuje z nami cały czas bezpiecznie. Niemal tak bezpiecznie, jak normalny, złożony laptop.
Cieszy także fakt uwzględnienia na klawiaturze przycisków funkcyjnych przeznaczonych właśnie do obsługi tego typu urządzeń. Szkoda tylko, że zastąpiły one w głównej funkcji klawisze F1-F12, które teraz dostępne są dopiero po naciśnięciu Fn. Niestety wygląda na to, że jest to jednak trend dotyczący nie tylko tej firmy, ale i większości producentów.
Poza tym można pochwalić klawiaturę za materiał z którego została wykonana – czarny, matowy plastik robi całkiem dobre wrażenie i nie brudzi się zbyt łatwo. Gumowe stopki w jej wnętrzu uniemożliwiają porysowanie się matrycy od przycisków, a miejsca na oparcie nadgarstków jest bardzo, bardzo dużo.
Do tego dochodzi jeszcze możliwość „złamania” materiałowej części pokrowca, umożliwiając w ten sposób ustawienie tabletu w pozycji laptopa. I to niestety ostatnia zaleta tego dodatku.
Przede wszystkim KM1080G może pełnić rolę laptopa wyłącznie na stabilnym podłożu – wtedy nie buja się, nie kołysze. Wygląda i działa jak normalny laptop.
W innych wypadkach sposób mocowania (dość słaby) i zastosowana podpórka, nie jest w stanie zapewnić konstrukcji wystarczającej spójności np. podczas pisania na kolanach w trakcie jazdy pociągiem. Owszem, można próbować tego dokonać i są szanse, że nam się uda, ale zamiast pisania, skupiamy się na trzymaniu komputera. Wyczynem jest nawet przeniesienie takiego zestawu z miejsca na miejsce!
Poza tym, nawet na biurku czy stole, brak jakiejkolwiek regulacji kąta nachylenia wyświetlacza. Jedyny dostępny jest wprawdzie dość uniwersalny, ale nie każde biurko i krzesło ma tę samą wysokość. Teoretycznie można złożyć etui na dwa sposoby, ale trudno powiedzieć, czy jest to „w zgodzie ze sztuką”.
Dużo dobrego nie można też powiedzieć o wrażeniach płynących z pisania na klawiaturze dołączanej do KM1080. Owszem, nadaje się do pisania, choć ze względu na rozmiar przycisków wymaga to nieco przyzwyczajenia, i prawdopodobnie część osób będzie z niej zadowolona.
Dla tych, którzy jednak przyzwyczaili się do lepszych klawiatur (tak, tak, punktem odniesienia zawsze jest klawiatura ThinkPada), dodatek ten jest po prostu przeciętny, żeby nie powiedzieć wręcz, że słaby.
Poza faktem, że klawisze są niewielkie, ich skok , choć względnie długi, jest tak miękki i tak bez życia, że czasem trzeba spojrzeć, czy na pewno wcisnęliśmy odpowiedni przycisk, czy może jednak tylko nam się tak wydawało. O bujaniu się klawiszy na boki szkoda nawet wspominać – kartka papieru osadzona na główce igły jest stabilniejsza.
Pociesza to, że przynajmniej przyciski strzałek mają „ludzki” rozmiar, choć z drugiej strony taki sam rozmiar mają też o wiele większe przyciski z literami. Cieszy też duży lewy Shift, Capslock i Tab, ale w zamiast za to dostajemy niewielki Enter. Rozmiar przycisków w najwyższym rzędzie zachęca natomiast do sprawdzenia, czy w zestawie nie ma przypadkiem rysika do ich obsługi.
Wszystko to oczywiście wynika z dwóch faktów. Po pierwsze jest to sprzęt budżetowy, a więc nikt nie będzie inwestował milionów dolarów czy złotych w projektowanie jak najlepszej klawiatury, a po drugie ta, sama w sobie, ma bardzo kompaktowe rozmiary i niewielką masę.
Szkoda, że takim przypadku nie zdecydowano się po prostu na podstawkę zintegrowaną z urządzeniem tak jak w Sufrace. Umożliwiłoby to o wiele łatwiejsze użytkowanie po podłączeniu zewnętrznej klawiatury.
Touchpad
Touchpad z kolei oferuje nam stosunkowo niewiele. Jest niezbyt wielki i nie można nim nawet fizycznie kliknąć – reaguje tylko na pojedyncze tapnięcia, bez żadnej reakcji zwrotnej.
Co ciekawe, choć świetnie radzi sobie z obsługą prostszych gestów, nie potrafi dwóch absolutnie podstawowych rzeczy. Po pierwsze – prawe kliknięcie jest dla niego brzydką tajemnicą, a po drugie, tak samo nieznane jest mu kliknięcie z przeciąganiem.
W związku z tym, nawet pomimo jego zadowalającej precyzji i czujności, i tak od czasu do czasu musimy dotknąć ekranu. Trochę bez sensu.
Jakość wykonania
Klawiaturze i touchpadowi dostało się mocno, ale na szczęście KM1080G nadrabia w innej kategorii. Trzeba przyznać, że raczej zaskakującej – jakości wykonania.
Oczywiście nikt nie będzie próbował go porównywać do iPada czy Surface 3, ale w swojej klasie cenowej KM jest jednym z najlepiej wykonanych sprzętów z właściwie tylko jednym słabym punktem.
Jeśli chodzi o spasowanie wszystkich elementów czy wycięcia portów i złącz, to o niczym nie można powiedzieć złego słowa. Tablet przy ściskaniu przy krawędziach nie trzeszczy, nie dogina się i nie ugina właściwie w żadnym miejscu. Wszystkie elementy, włącznie z ekranem, nawet po kilku tygodniach intensywnego użytkowania, wyglądają jak nowe.
Jedynie tylna klapka nieco wyrywa się przed szereg. Nie dość, że od nowości ugina się aż nazbyt wyraźnie, to jeszcze zgromadziła przez czas testów tyle rys, że aż człowiek zastanawia się, czy przypadkiem w nocy do urządzenia nie dobrał się pies. Może jednak lepiej byłoby pozostać przy plastiku, skoro ten, który znajduje się na krawędziach, jest pozostał prawie nienaruszony?
Uwagę można mieć do gumek chroniących ekran przed kontaktem z klawiaturą. Wyglądają one po prostu na krzywo wycięte. Bo w to, że odkształciły się w ciągu kilkudziesięciu dni w wyniku nacisku ekranu, wolałbym nie wierzyć.
Pomimo tej drobnej wpadki, trzeba jednak przyznać, że KM1080G, jak na swoją cenę zaskakuje jakością wykonania i wszystko wskazuje na to, że powinien posłużyć nam przez bardzo długi czas. Może po dwóch czy trzech latach nie będzie taki, jak na początku, ale też trudno zakładać, że po prostu się rozleci.
Świetne wrażenia w tej kategorii robi również… klawiatura. Jest niesamowicie solidna, twarda i nie ugina się ani o mm, doskonale przylegając przy tym do powierzchni stołu.
Spory plus.
Mobilność i wygoda użytkowania
Bez klawiatury tablet waży niecałe 950 gramów, natomiast z klawiaturą i pokrowcem masa ta delikatnie przekracza 1 kg. Drugi wynik można uznać za bardzo dobry i nawet lepszy, niż spora część konkurencji.
Pierwszy jednak budzi pewne wątpliwości. 950 gramów to wprawdzie nieco mniej niż Surface Pro 2, ale prawie… dwa razy więcej niż bliższy mu pod względem możliwości Acer Aspire Switch 10 - tutaj znajdziesz jego recenzję. Nie da się tego ukryć – KM1080G jest jako tablet po prostu ciężki. Przynajmniej na papierze.
W praktyce jednak nie jest aż tak źle, pod warunkiem, że założymy, że będziemy go trzymać przeważnie dwoma rękoma, a jedną tylko czasami i tylko przez chwilę. Nie ma wątpliwości co do tego, że mobilność KM1080G sprawdza się głównie przy jego transportowaniu, a nad lekkimi laptopami góruje swoją uniwersalnością i tabletową formą. O lekkości porównywalnej do Samsunga Galaxy Tab Pro 8.4 nie ma co nawet myśleć.
Nie szukając jednak na siłę tego typu porównań, z tabletu Kruger&Matz korzysta się całkiem przyjemnie i wygodnie, zarówno przy pionowym, jak i poziomym ułożeniu wyświetlacza. A przenosząc go w plecaku czy torbie prawie nie czujemy jego obecności. Bieganie z nim jednak przez cały dzień w ręce może być nierozsądnym pomysłem.
Podzespoły i wydajność
Parametry testowanego sprzętu można określić na dwa sposoby – albo „oczywiste” albo „wystarczające”. Atom, 2 GB RAM, 32 GB miejsca na dysku Flash – to już na dzień dobry mówi, z czym mamy do czynienia.
Osoby dotknięte traumą „atomowych netbooków” nie mają jednak powodów do obaw. Tablet z Windowsem 8.1 i podanymi wcześniej parametrami spisuje się w codziennej pracy wprost rewelacyjnie. O ile oczywiście nie planujemy grać w najnowsze gry czy tworzyć hitów kinowych.
Nasze zapały może wprawdzie ostudzić nieco ograniczona pojemność dysku twardego – na partycji C czeka na nas niecałe 10 GB wolnego, a na D, gdzie znajduje się obraz systemu nie mamy właściwie czego szukać. Karta pamięci, o ile nie trzymamy wszystkiego w chmurze, albo na zewnętrznym dysku USB, wydaje się być obowiązkowa. Nawet wtedy będziemy mogli jednak uzyskać maksymalnie 64 GB. Jednym to wystarczy, dla innych to tylko ułamek ich cyfrowej kolekcji.
Prędkość pamięci również nie powala. AS SSD Benchmark upiera się przy zapisie sekwencyjnym na poziomie 26,07 MB/s, i odczycie równym 111,08 MB/s. Porównania do najnowszych, większych dysków SSD oczywiście lepiej nie robić.
Czy jednak przekłada się to bezpośrednio na przyjemność i wrażenia z normalnej pracy? Zdecydowanie nie.
Tablet już od samego początku zaskoczył mnie bardzo dobrą wydajnością, bardzo szybkim startem od zera (kilkanaście sekund) i błyskawicznym wybudzaniem z trybu uśpienia. Korzystanie z przeglądarki, edytora tekstów, prostych arkuszy kalkulacyjnych, oglądanie wideo, nawet w rozdzielczości teoretycznie wyższej niż oferuje ekran, słuchanie muzyki czy robienie tego wszystkiego jednocześnie – nic z tych rzeczy nie robi na KM1080G większego znaczenia.
Czy da się na nim pograć? Jeśli chodzi o słabsze i starsze tytuły na najniższych ustawieniach, to tak. Jeśli natomiast chodzi o produkcje nowsze, to możemy o tym absolutnie zapomnieć. Można się było tego jednak oczywiście spodziewać przy tej cenie i typie sprzętu.
Ratunkiem może okazać się poszukiwanie gier w sklepie Microsoftu. Te nie zawsze są wprawdzie piękne, ale już taki Need for Racing czy Call Of Dead (same oryginalne tytuły…) dają całkiem sporo rozrywki.
Kultura pracy
W związku z brakiem wentylatora i talerzowego dysku twardego, trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek głośności pracy, co trzeba uznać za olbrzymią zaletę. Pod względem temperatury również nie można komputerowi zbyt wiele zarzucić – nawet dłuższe posiedzenia nie sprawiały, że sprzęt trzeba było odłożyć i odczekać, aż ochłonie. Owszem, czuć było, że robi się trochę cieplejszy, ale bez negatywnych konsekwencji.
Do kategorii kultury pracy można jednak doliczyć jeszcze dwa elementy stabilność pracy urządzenia oraz brak jakichkolwiek problemów z nim związanych. KM1080G zaliczył dwie dość kompromitujące wpadki. Po pierwsze kilkukrotnie, przebywając przez dłuższy czas w trybie uśpienia, po prostu się wyłączył - ponowne włączenie postawiło go na nogi tak, jakby nic się nie stało.
Po drugie w niektórych grach szwankował czujnik wychylenia, co wyraźnie utrudniało rozgrywkę.
System i dodatki
W tym miejscu można właściwie wspomnieć głównie o darmowej licencji na Windows 8.1 (w pudełka jest nawet naklejka licencyjna) i… to właściwie tyle.
Poza tym, co Microsoft oficjalnie dodaje do swojego systemu nie uświadczymy tutaj żadnych irytujących, ani też cieszących dodatków. Najbardziej brakuje oczywiście pakietu Office, który coraz częściej oferowany jest w pakiecie właśnie z najtańszymi tabletami. Kto wie, może i w tym przypadku brak ten zostanie uzupełniony. Pakiet Office wraz z odpowiednią licencją znajduje się w zestawie.
Łączność
Jak na niedrogi tablet, KM1080G imponuję liczbą interfejsów łączności. Mamy tutaj i USB z funkcją host (choć przez przejściówkę, która na szczęście znajduje się w zestawie), miniHDMI i oczywiście wejście na karty pamięci.
To jednak nie wszystko – poza obowiązkowym WiFi (jednozakresowym), na pokładzie jest także Bluetooth i 3G. O żadnym z tych elementów nie można powiedzieć żadnego złego słowa – zasięg wszystkich połączeń jest stabilny, mocny i w codziennym użytkowaniu nie odbiega w żaden sposób od o wiele droższych produktów.
Zasięg WiFi wystarczył przy tym bez problemu nie tylko na korzystanie z internetu w całym (piętrowym) domu, ale także na krótki spacer po ogródku, dość daleko od routera.
Multimedia
Teoretycznie rozdzielczość nie świadczy o tym, jakiej jakości zdjęcia wykonuje dany aparat, ale w tym przypadku tak właśnie jest. 2 MPX z przodu i 2 MPX z tyłu (tutaj z AF) to niewiele, a przy tym fotografie zarejestrowane tabletem raczej nie będą należały do najlepszych.
Owszem, są akceptowalne, ale po pierwsze przy założeniu, że nie oczekujemy od nich zbyt wiele, a po drugie, że potrafimy nieruchomo utrzymać kilogramowego kolosa.
Przednia kamera natomiast jak najbardziej nadaje się do rozmów wideo, ale też nie powinniśmy spodziewać się nie wiadomo jak dobrej jakości. Rozmówca widzi nas i potrafi bez większych problemów zidentyfikować co gdzie jest na naszej twarzy. Potrzeba czegoś więcej?
Na podobnym poziomie stoją głośniki – są bardzo ok, ale nie trafią raczej w gusta miłośników HiFi. Już samo umiejscowienie ich z tyłu tabletów sugeruje, czego powinniśmy się spodziewać. Dźwięk jest dość mocno przytłumiony (pomijając nawet sytuacje, kiedy sprzęt leży na płasko), przeciętnej jakości i przy wyższych poziomach głośności zaczyna brzmieć coraz gorzej.
Jeśli ktoś jednak chce, żeby grało i to grało głośno (a potrafi), to nie powinien się rozczarować.
Akumulator
7900 mAh powinno wystarczyć na kilka godzin swobodnej pracy i tutaj również nie uzyskujemy złych wyników.
Przy przeciętnym użytkowaniu, podświetleniu nastawionym mniej więcej na połowę, włączonym WiFi i pracy w pakiecie biurowym, wspomaganej częstym korzystaniem przeglądarki, akumulator poddawał się po około 5-6 godzinach, w zależności od intensywności pracy. Nie jest to może rezultat imponujący, ale większości osób, które nie siedzą przecież bez przerwy przy komputerze, powinien wystarczyć na cały dzień.
Nieco gorzej ma się sprawa z bardziej intensywnym użytkowaniem, obejmującym granie czy oglądanie filmów. W takim trybie możemy bez obaw odjąć od powyższych wyników 1,5 czy nawet 2 godziny. Chociaż przeważnie akumulatorowa gorączka zaczynała się w okolicach 4-4:30 godzin od odłączenia od ładowarki.
Przy niej natomiast będziemy musieli spędzić mniej więcej 3 godziny, jeśli chcemy cieszyć się akumulatorem naładowanym do pełna.
Podsumowanie
Kruger&Matz 1080G zrobił na mnie na początku świetne wrażenie. Elegancki, funkcjonalny i wydajny sprzęt za ułamek tego, ile kosztują podobne produkty z najwyższej półki. Od samego początku jednak byłem pewien, że nie ma rzeczy idealnych i przez kilka tygodni użytkowania pojawi się kilka problemów.
I oczywiście pojawiły się, chociaż było ich sporo mniej, niż się spodziewałem. Właściwie jedynym, co naprawdę nie przypadło mi do gustu była klawiatura, którą błyskawicznie zastąpiłem własną. Poza tym, szczególnie biorąc pod uwagę cenę nowego egzemplarza, wiele z tych zarzutów jest prostym szukaniem dziury w całym. Wszystko jest tutaj co najmniej przyzwoite lub nawet lepsze.
Tym bardziej, że w tej cenie konkurencja, przynajmniej ta łatwo dostępna w Polsce, praktycznie nie istnieje. Modeli z modemem 3G za 1300 zł jest jak na lekarstwo, a te droższe i odrobinę lepsze, również są go pozbawione.
Szkoda tylko, że tak po macoszemu potraktowano jeden z najważniejszych elementów – klawiaturę, a tylna klapka po kilku miesiącach nie będzie wyglądała zbyt pięknie. Poza tym, w jednym opakowaniu, dostajemy praktycznie wszystko, czego nam potrzeba – komputer, który w każdej chwili może stać się laptopem, z systemem, który pozwoli nam na realizację wszystkich naszych zadań.
Zalety:
- Dobra jakość wykonania
- Klawiatura z pokrowcem w zestawie
- Przejściówka USB w zestawie
- Ekran o proporcjach 16:10
- Modem 3G
- Bardzo dobra wydajność
- Pakiet Office w zestawie
Wady:
- Duża masa samego tabletu
- Bardzo kiepska klawiatura
- Ograniczona przestrzeń dyskowa
Brak pakietu Office w zestawie- Rysująca się tylna klapka