HBO ma hit na miarę “True Detective”. Dwa miliony legalnych widzów piechotą nie chodzą
Po „True Detective” HBO uznało, że premiera w polskiej stacji dzień później niż w Stanach Zjednoczonych to krok w dobrą stronę. Szum jaki wywołali „Detektyw” oraz role Matthew McConaugheya i Woody'ego Harrelsona można porównać do popularności serialów takich jak „House of Cards” z Kevinem Spacey na czele czy „Grą o Tron”i całym zastępem jej głównych bohaterów. 9 sierpnia HBO Polska wyemitowało pierwszy odcinek „The Knick”. W główną rolę „dr House'a w meloniku”, jak okrzyknęły go media, wcielił się Clive Owen.
Rzecz dzieje się w Nowym Jorku, w roku 1890. Doktor John W. Thackery (Clive Owen) jest chirurgiem pracującym w jednym ze szpitali. Praca Thackery'ego to z pozoru normalna walka o życie pacjenta, który często umiera na stole operacyjnym z powodu niedostatecznych możliwości lekarzy czy zakażeń. XIX-wieczna medycyna wolna jest od antybiotyków i każdy uratowany pacjent jest na wagę złota. Na wagę złota są zresztą wszyscy pacjenci, którzy zostali przywiezieni na leczenie. Dostawcy chorych, szpitale i władza zawierają układy, a korupcja potrafi wślizgnąć się każdym otworem szybciej niż szczury.
W tym całym zamieszaniu jest jeden constans - kokaina. To ona daje dawkę energii i zapewnia codzienne sprawne funkcjonowanie naszej głównej postaci. Thackery jadąc do pracy powozem, wstrzykuje ją sobie w stopę, a kiedy ma delirium w szale prosi pielęgniarkę o nakłucie jedynej, największej i niepokaleczonej żyły wprost między swoimi nogami. Doktor John jest bezwzględny jak jego nałóg, oschły i wymagający dla podwładnych, którzy nie mogą sobie pozwolić na chwilę nieuwagi. Thackery to samotnik, który gardzi ludźmi i dla swojej pracy jest gotowy zrobić wszystko. To ona, oprócz narkotyku, daje mu siłę, by żyć.
„The Knick” to nie jest zwykły serial medyczny. To serial, który sprawia, że ta medycyna jest fascynująca i intrygująca. To prawdziwa lekcja anatomii doktora Tulpa na małym ekranie. Budzą podziw operacje robione przy publiczności złożonej ze studentów, osób zgłębiających tajniki tego zawodu. Urzeka XIX-wieczny Nowy Jork, suknie kobiet oraz garnitury, muchy i zegarki mężczyzn. Można wyobrazić sobie zapach drewna i stali, który wszechobecny jest zarówno na sali operacyjnej jak i w ozdobnych, pięknie urządzonych domach. Szpitale w XIX-wiecznym Nowym Jorku, choć pełne zmarłych i chorych na syfilis, wyglądały lepiej niż te, do których zajeżdzamy dzisiaj karetką pogotowia.
Serial Stevena Soderbergha, znanego z takich tytułów jak „Wielki Liberace”, Panaceum”, czy „Ocean's Eleven...” i dwóch pozostałych serii cyklu, porusza ciekawe kwestie społeczne, którymi żył przełom XIX i XX wieku. Najciekawszym poruszonym dotychczas wątkiem jest przyjazd czarnoskórego doktora Algernona Edwardsa (Andre Holland), który w szpitalu Thackery'ego ma objąć poważne stanowisko. Otwarty rasizm, przemoc i szykany – oto co spotyka młodego człowieka, próbującego pomóc chorym. Nikt nie chce „doktora czarnucha” w szpitalu dla białych. Nikt nie chce tam też czarnych pacjentów.
Niechęć (nienawiść?) wobec doktora Edwardsa jest tak silna, że pogardzają nim też czarnoskórzy robotnicy, twierdząc że Algernon się wywyższa. Czy doktor Edwards skapituluje i wróci do Paryża? Czy Thackery przestanie toczyć otwartą wojnę z przyjezdnym?
Jeśli spodziewacie się po „The Knick” emocji rodem z „Chirurgów” czy „Ostrego dyżuru”, to czym prędzej o nim zapomnijcie. To nie ten typ rozrywki, gdzie pięciu lekarzy wiezie dostarczonego z wypadku pacjenta na salę operacyjną, a George Clooney do kamery błyszczy zębami. ”The Knick” nie jest tak dynamiczny, ale nastrój i klimat tego serialu sprawiają, że bije on na głowę współczesne, medyczne produkcje.
Oglądając „The Knick”, zachwycamy się fakturą mebli w pokoju gościnnym czy pięknie wyrzeźbionymi w drewnie rowkami urządzeń medycznych. Będzie pociągała nas tajemnica i nietypowe kontakty ludzi świata nauki z pospolitymi oprychami, którzy bez mrugnięcia okiem obiją ci pysk, a jeśli będzie trzeba, na zlecenie skręcą kark. Przerazi nas walka o pieniądz, władzę, poważanie i stanowiska. Koniec końców będziemy po prostu oczarowani obrazem i misterną, choć niespiesznie podążającą do przodu fabułą. Bo dzięki „The Knick” medycyna staje się pasją i zyskuje smak.
Autorka jest redaktor prowadzącą sPlay.pl – bloga poświęconego cyfrowej rozrywce.