Koniec ery Frankensteina - szykują się olbrzymie zmiany w kodzie źródłowym Windows
System Windows to coś w rodzaju Frankensteina. Setki megabajtów bibliotek, które istnieją tylko po to, by móc być załadowanymi w momencie, gdy użytkownik uruchomi starą aplikację lub sterownik. Czas to zmienić.
Teoretycznie, system Windows 8.1 jest w stanie uruchomić każdą aplikację napisaną dla Windows 8, Windows 7, Windows Vista, Windows XP a nawet Windows 2000. Oczywiście zakładając, że owa aplikacja jest od początku do końca zgodna z wytycznymi programowania narzuconymi przez Microsoft. Istnieją problemy z kompatybilnością wsteczną, jeżeli program wykorzystuje nieudokumentowane „hacki” systemowe i autorskie, niezalecane przez Microsoft pomysły.
To zarazem wielka zaleta i wielka wada systemów Windows. W przytłaczającej większości przypadków można bez problemu aktualizować system i liczyć na to, że większość, jeżeli nie wszystkie aplikacje, będą nadal na nim działać. To jednak utrudnia pewne sprawy. Windows jest monstrualnych rozmiarów i nawet po niedawnej intensywnej operacji jego odchudzania, nadal zajmuje co najmniej 10 GB na dysku.
Co więcej, cały czas wzrasta złożoność kodu źródłowego. Miliony odwołań do tysięcy bibliotek, które istnieją tylko po to, by nie zrywać zgodności wstecznej. To bardzo utrudnia pracę nad nowymi wersjami systemu a przede wszystkim testowanie zmian. Jak jednak wynika z ogłoszeń o pracę opublikowanych przez Microsoft, to się zmieni.
Porzuć, przebuduj lub ewentualnie zostaw
Microsoft szuka inżynierów, którzy zajmą się przebudowaniem od strony kodu źródłowego warstwy interfejsu aplikacji Win32. Innymi słowy, chce się pozbyć obecnych w systemie rozwiązań, które są w nim zaimplementowane od ponad dekady.
Zespół, który będzie nad tym pracował, ma decydować które elementy muszą, mimo wszystko, pozostać i zostać ulepszone, a które przebudować przy pomocy nowoczesnych struktur, takich jak, na przykład, XAML. Całość musi dalej zachować jakość i stabilność działania.
Niestety, nie wiemy którą wersję Windows te zmiany dotkną. Zapewne nie Windows 8.1, ale ciężko przewidzieć, czy ów projekt został stworzony na potrzeby Windows 9, Windows 10, czy też Windows RT lub innej, nowej wersji Windows.
Co z kompatybilnością wsteczną?
Ano właśnie. Microsoft nic o tym nie wspomina w swoim ogłoszeniu o pracę. Trudno mi jednak uwierzyć, by kolejna wersja Windows zerwała zgodność z setkami tysięcy klasycznych aplikacji. To nie ma szans na sukces.
Jak więc Microsoft chce utrzymać zgodność chociaż z Windows 7, rezygnując zarazem ze zbędnego bagażu jakim są stare frameworki, pozostaje tajemnicą. Może postawi na wirtualizację, z czym już eksperymentował przy okazji Trybu XP w Windows 7. Może wymyśli coś jeszcze innego. To już jednak tajemnica giganta z Redmond, którą nieprędko poznamy.
Na pewno jest w tym wszystkim pewien pozytyw: Windows zdecydowanie powinien zacząć się odcinać od swoich wad. A działania Microsoftu w tym kierunku napawają pewnym optymizmem.