Naprostujmy "trash-talk" CEO Apple'a
Apple odstawił bardzo dobrą prezentację nowości w OS X i iOS w nowych wersjach - Yosemite i 8. Nowe wersje systemów rozpalają wyobraźnię fanów Apple, ale jeśli zedrze się z nich demagogię i świetny “flow” prezentacji, to okazuje się, że nie jest tak różowo, a w Apple pełno hipokrytów.
Dla jasności - wspaniale, że Apple postawił na oprogramowanie i to właśnie oprogramowanie było główną gwiazdą prezentacji. Nowe systemy zapowiadają się obiecująco i przyniosą wspaniały zestaw nowych funkcji i możliwości. Wrażenie robi przede wszystkim Continuity - możliwości integracji OS X Yosemite z urządzeniami mobilnymi z iOS. Integracji, o której od dawna marzy wielu właścicieli smartfonów.
Z komputera użyjemy telefonu do rozmowy, odczytamy SMS-y, a praca na aplikacjach pomiędzy urządzeniami ma być niesamowicie prosta.
Nowe funkcje Spotlight a’la Google Now, nowy płaski wygląd, nowe Safari, widżety, dodatki, czy iCloud Driverobią wrażenie. Również nowości iOS wyglądają świetnie - synchronizacja edytowanych zdjęć, API dla aplikacji, dzięki którym będą mogły dzielić się sandboksowanymi treściami, aktywne powiadomienia, z którymi można wchodzić w interakcje, kontekstowe podpowiedzi w klawiaturze, nowości w aplikacji Mail, w iMessage który staje się teraz Messengerem na sterydach, hub zdrowotny nazwany Health skupiający dane z różnych urządzeń, Family Sharing pozwalający na podłączenie sześciu kont iTunes do jednej karty ze współdzielonymi multimediami i powiadomieniami, że ktoś dokonuje zakupu, widżety zewnętrznych aplikaci na pasku powiadomień czy Siri reagująca na “Hey Siri” z integracją z Shazamem… Wszystko to wygląda wspaniale.
Mam tylko jeden, ale za to wielki problem z Apple. Tim Cook nie szczędził złośliwości w kierunku Androida, mówiąc że jest to system gorszym, że użytkownicy kupują go przez pomyłkę i cierpią, a gdy przenoszą się na iOS to nagle ich życie staje się lepsze. Naprostujmy więc “trash-talki” CEO Apple’a.
W kontekście oprogramowania w iOS Apple nie pokazał dziś NIC, czego nie znalibyśmy wcześniej. Może oprócz języka programowania Swift. Cała reszta “nowości” wcale nie jest nowa.
Wszyscy wiemy, że Android przyniósł powiew świeżości w świecie mobilnych systemów. Może pofragmentowany, może przesadzony w niektórych miejscach, ale wprowadził kilka nowości, które podłapali inni. Na przykład pasek powiadomień, który skopiowali wszyscy - od Symbiana przez iOS, po Windows Phone. Okazuje się, że Apple kopiuje dalej, ale we frustracji własną wtórnością krytykuje system, z którego zżyna.
Jak inaczej nazwać skopiowanie interaktywnych powiadomień, które Google pokazał jakieś 2 lata temu? Instalacje dodatkowych klawiatur? Podpowiedzi kontekstowe przy pisaniu?
A inne “nowości”? Chmura na pliki? Nowości z iMessage, które od dawna istnieją w Messengerze od Facebooka, What’s App czy Snapchacie, pozwalające na dzielenie się lokalizacją, mediami, wiadomościami audio i wideo, czy umożliwiające automatyczne usunięcie wiadomości po określonym czasie? Siri reagująca na “Hey Siri”, podczas gdy Google reaguje na “OK Google”? Współdzielenie danych między aplikacjami, pozwalające na wygodną i szybką pracę na plikach? To już znamy. Może Apple wykona to nieco inaczej, ale to coś, co użytkownicy Androida znają i czego od lat brakowało im w iOS. Widżety na pasku powiadomień? To już grali.
Mogę przyczepić się nawet aplikacji Health i wsparcia dla akcesoriów aplikacji zewnętrznych.
Mało popularny S Health od Samunga też je wspiera. Może nie tak wiele, ale pomysł ten sam. Tylko nazwa bez “S”. Wysyłanie dużych załączników w mailu jako plików w chmurze? Ma to Gmail (Google Drive), ma Outlook (OneDrive) i nawet Yahoo Mail przez integrację z Dropboksem. A Spotlight czy pasek adresu w nowym Safari mocno “przypomina” Google Now czy dashboard Ubuntu.
Nie zrozumcie mnie źle - niektóre z nowości w iOS i OS X to “killer ficzery”, a w ogólnym ujęciu iOS staje się o wiele lepszy. Tylko, że często na modłę Androida i kopiując rozwiązania z niego oraz aplikacji zewnętrznych. Naśmiewanie się z użytkowników, którzy właśnie z powodu braku kopiowanych dziś funkcji nie przenieśli się dotychczas na iOS jest słabe i pokazuje kompleksy Apple.
Zresztą cała gadka o OS X też była zabawna.
Tim Cook pochwalił się 80 milionami użytkowników OS X, z których połowa używa najnowszej wersji systemu. Przyrównał to do Windowsa 8, którego używa tylko 14% użytkowników tego systemu. Ale jeśli przyjrzymy się bliżej, to te 14% Windowsa 8 jest sporo większe niż całe 80 milionów właścicieli Maców z OS X. W 2008 roku na świecie było około miliarda PC, dziś jest ich nawet półtora miliarda. 14% to ponad 200 milionów urządzeń z Windowsem 8, co zgadza się z obliczeniami wielu firm analitycznych oraz informacjami od samego Microsoftu. To ponad 3 razy więcej urządzeń z Windowsem 8 w użyciu, niż w ogóle urządzeń z OS X.
Jasne - Apple jest jedno, Windows u różnych producentów, jednak doskonale pokazuje to demagogię liczb, którąstosuje firma z Cupertino. Nawet zestawienie 80 milionów OS X ze sprzedanymi w zeszłym roku urządzeniami z iOS (80 milionów wobec 800 milionów) w tym pół miliardzie iPhone’ów pokazuje jak małą bazę użytkowników ma OS X.
Właśnie dlatego OS X staje się dziś akcesorium do iPhone’a i iPada, pozwalającym z nich dzwonić czy przerzucić pracę z iPada na Maca. Nie na odwrót.
Takiej hipokryzji, takiego zrażania potencjalnych użytkowników nie lubię. To świadczy o kulturze i bezczelności, która może przenieść się na obecnych użytkowników.