Każdy może napisać do ciebie maila... nie znając twojego adresu e-mail
W najnowszej wersji Gmaila Google wprowadziło jedną malutką zmianę, która może nie spodobać się większości użytkowników. Chodzi o to, że praktycznie każda osoba na świecie można teraz napisać do nas maila, w ogóle nie znając naszego adresu. A gdzie tu prywatność? Jednak nie wszyscy w redakcji Spider's Web są zgodni w tej kwestii.
Stało się to możliwe, dzięki nowym ustawieniom w Gmailu, a dokładniej mówiąc – pozycji „wysyłaj e-maile z Google+”. Dzięki temu, każdy kto znajdzie nasz profilu na portalu od Google, co nie jest zbyt trudne, będzie mógł wysłać nam wiadomość e-mail.
Na szczęście da się to wyłączyć. Wystarczy tylko wejść w ustawienia Gmaila i w pierwszej zakładce zjechać trochę niżej. Nie wiadomo, co jest ustawieniem domyślnym. Phil Nickinson z Android Central miał wybrane „Kręgi”, a na przykład u mnie było „Każdy w Google+”. Najlepiej będzie, jeśli sprawdzicie to u siebie i ustawicie taką opcję, jaka Wam odpowiada najbardziej. Do wyboru są:
- Każdy z Google+
- Kręgi – czyli osoby, które mamy dodane do własnych kręgów
- Kręgi rozszerzone – czyli osoby także osoby, które znajdują się w kręgach osób, które mamy w kręgach (tzw. drugi stopień znajomości)
- Nikt
I zastanawiam się, czym kierowało się Google, aby w ogóle wprowadzić taką funkcję. Chociaż może inaczej – sama opcja nie jest taka zła, ale powinna domyślnie być ustawiona na „nikt”, a po drugie, warto byłoby poinformować swoich użytkowników o takiej możliwości. Zresztą Google ratuje się tym, że dana osoba może napisać do nas tylko jednego maila. Ewentualna druga wiadomość przyjdzie do nas tylko w momencie, w którym zaakceptujemy pierwszą. Nie zmienia to jednak faktu, że wielka firma technologiczna po raz kolejny pokazuje, gdzie ma prywatność osób korzystających z jej produktów.
Możecie powiedzieć, że to podwórko Google i bawimy się według jego zasad, ale wydaje mi się, że powinna jednak obowiązywać pewna przyzwoitość. Nikt nie przyjdzie na przyjęcie do osoby, która jest niemiła i niesprawiedliwa. Tymczasem internetowy gigant sprawia wrażenie, jakby starał się zrobić wszystko co się tylko da, aby zniechęcić nas do korzystania z jego usług. To tak, jakby Google coraz bardziej naginało granice, żeby sprawdzić, jak wiele jesteśmy w stanie znieść. Obawiam się jednak, że cierpliwość wielu osób jest już na wyczerpaniu.
Takie jest moje zdanie. Jednak nie każdy się z nim zgadza. Piotr Grabiec, rozmawiając ze mną, wyraził zdziwienie z mojej postawy.
Piotr Grabiec: Wielokrotnie w swoich wpisach na łamach Spider’s Web pastwiłem się nad Google, które desperacko w ramach promocji miasta duchów - co jest takim moim pieszczotliwym określeniem Google Plus - integruje swój portal społecznościowy gdzie się da. Tylko tym razem naprawdę ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić i zdziwiłem się, gdy z samego rana natknąłem się na wpis Damiana krytykujący to rozwiązanie, więc postanowiłem do tematu dorzucić też swoje trzy grosze.
Najważniejsze jest dla mnie w tym wszystkim to, że tą integrację można wyłączyć, czego Google nawet zbyt nie ukrywa i informuje o tym w mailu wysłanym do użytkowników - ja przynajmniej tą wiadomość dostałem (ja nie - Damian). Najwidoczniej w Mountain View nauczyli się już, że wpychanie użytkownikom rozwiązań niemal do gardła i na siłę nie jest dobrą długoterminową strategią - w końcu jak dostaję nową usługę w kontekście “sprawdź czy fajne, a jak nie to sobie wyłącz”, a nie jak do tej pory “używaj tego, bo to jest świetne rozwiązanie i nie widzimy powodu, dla którego miałbyś to chcieć wyłączyć”.
Co więcej, to tak naprawdę nawet wcześniej w ustawieniach profilu widniała możliwość umożliwienia lub całkowitego zablokowania wysyłania wiadomości przez nieznajomych bez podawania im adresu email, tylko realizowane było to z poziomu profilu użytkownika w samym Plusie, a nie bezpośrednio z okna tworzenia wiadomości. Sam z tego kilkukrotnie nawet skorzystałem próbując skontaktować się prywatnie z osobami, które adresu email w Google Plus nie upubliczniły.
Wydaje mi się też, że to nowe ustawienie bezpośrednio w Gmailu jest tożsame z tym, co wcześniej użytkownik wybrał w ustawieniach Google Plus dotyczących przyjmowania wiadomości od nieznajomych bezpośrednio ze strony profilu. Tutaj bym się dopatrywał powodów, dla których u niektórych “domyślnie” zaznaczone jest przyjmowanie wiadomości od wszystkich, a u innych wyłącznie z kręgów, kręgów rozszerzonych lub od nikogo. Tak samo zresztą możemy włączyć lub wyłączyć przyjmowanie Hangoutów od nieznajomych.
Jak dla mnie znacznie bardziej uciążliwe jest natomiast automatyczne uzupełnianie kontaktów w Gmailu danymi z Google Plus. Fajnie, że jak ktoś skrzętnie uzupełnił swój profil, to informacje trafią też do mojego webmaila i telefonu... ale zabrakło tutaj możliwości zrezygnowania z tego udogodnienia. Po prostu czasem ludzie wpisują w social media różne bzdury - niezależnie, czy jest to Google Plus, Facebook czy dowolny inny serwis - więc wolałbym mieć nad tym kontrolę, bo trafia to do mojej listy kontaktów.
Ale przecież nawet nad tym przeszliśmy już do porządku dziennego. Ja przynajmniej się z tym dawno pogodziłem i nie zrezygnowałem z Gmaila, więc tym bardziej ten mało inwazyjny dodatek w postaci podpowiedzi podczas pisania wiadomości to naprawdę nic wielkiego. Owszem, znajdą się malkontenci narzekający, że ten checkbox zaznaczony jest domyślnie, ale spójrzmy prawdzie w oczy - Google wprowadza to rozwiązanie, bo firmie zależy na tym, żebyśmy tego używali. Bez włączenia tego każdemu użytkownikowi Gmaila adopcja rozwiązania byłaby pewnie zerowa.
Jak dla mnie to rozsądny kompromis.