Nexus 5, smartfon idealnie nijaki - recenzja Spider's Web
Chyba po raz pierwszy kompletnie nie wiem, co napisać o testowanym smartfonie. Nexus 5… Nexus 5 jest. Tylko tyle i aż tyle.
Smartfony to towarzysze każdego dnia, których widujemy często, pewnie częściej niż wielu z nas widuje choćby swoich bliskich. To przedłużenie dłoni, asystent i jedno z najważniejszych narzędzi człowieka XXI wieku. Ogólnie ludzie dzielą się na trzy grupy właścicieli smartfonów: tych, którzy się nie znają i jest im obojętne (największa), tych, dla których telefon musi spełniać konkretne wymagania wydajnościowe i estetyczne (tu zwykle znajdują się fani nowinek) i tych, którzy korzystają intensywnie, ale smartfon powinien być dla nich “przeźroczysty”, być wyłącznie niezawodnym narzędziem (najmniejsza).
Napisałabym, że Nexus 5 jest urządzeniem dla tej ostatniej, najmniejszej grupy użytkowników smartfonów, ale nie byłaby to do końca prawda. Nexus 5 nie jest niezawodny. Dla drugiej grupy też nie jest idealny, bo to najbardziej nijaki, bezjajeczny i pozbawiony wszelkiego charakteru smartfon jaki widziałam od lat. Oprócz tego, że jest supertani jak na swoje możliwości i jest wspierany/aktualizowany wespół z Google’em, dla fana nowinek i wydajności nie ma w nim nic ciekawego.
I wydaje się, że ta trzecia grupa - tych, którzy za bardzo się nie znają, którzy kupują smartfony u operatora i zwracając uwagę przede wszystkim na cenę i na wodotryski, jest najbliższą Nexusowi 5 grupą. Problem w tym, że Nexus 5 nie jest smartfonem stworzonym z myślą o sprzedaży operatorskiej i do tańszych ofert miksowych i abonamentowych. Nexusa 5 wciąż kupuje się głównie będąc świadomym, co to za smartfon irobi się to w Google Play czy w elektromarketach.
LG Nexus 5 to smartfon wyjątkowo przeciętny, mimo świetnej specyfikacji w stosunku do ceny
Bryła wygląda trochę jak telefon, który stworzono łącząc wszystkie cechy charakterystyczne nowoczesnych smartfonów. Płaski ekran Full HD 4,95 cala nie jest ani lekko wygięty jak w Galaxy Nexusie, ani lekko wypukły jak w Nexusie 4 i przez to sprawia wrażenie… Nie sprawia żadnego wrażenia.
Stosunkowo cienkie, ale wystarczające by trzymając smartfon nie dotykać przypadkiem ekranu ramki są nieco bardziej “kwadratowe” niż w poprzednich Nexusach. W ogóle bryła jest do bólu klasyczna - nie ma w niej lekkości, wyróżniający wszystkie poprzednie Nexusy zaokrągleń, Nexus 5 nie jest ani cienki (8,59 mm, ale przez nieco wypukły tył sprawia wrażenie grubszego) ani szczególnie świetnie wykonany.
Na plus zaliczyć trzeba przyjemny w dotyku, lekko matowy plastik, z którego wykonane zostały boki i tył smartfona. Nie jest to wysokiej jakości plastik i w połączeniu z niewielką wagą (130 gramów) całość sprawia wrażenie niemal zabawkowego. Nie sądziłam, że to kiedyś napiszę, ale urządzenie jest zbyt lekkie w stosunku do rozmiarów - czasem nie jest się pewnym, czy Nexus 5 znajduje się w kieszeni, a w dłoni leży zbyt niepewnie. Brak wyprofilowania też robi tu swoje i odczuwa się to dopiero po tygodniu-dwóch używania.
Nexus 5 wywoływał u mnie skojarzenia z atrapami telefonów - pustymi w środku, zrobionymi ze średniej jakości materiałów, nie dających kompletnie wrażenia obcowania z urządzeniem. Mimo, że Nexus 5 takim urządzeniem przecież jest.
Reszta wykonania Nexusa 5 też jest przeciętna. Jakość dźwięku przy rozmowach jest przyzwoita, choć jeśli rozmówca ma niski głos to głośniczki lekko buczą i utrudniają rozumienie poszczególnych słów. Głośniczki zewnętrzne są przyzwoicie głośne - na tyle, że w przeciętnym pomieszczeniu z niezbyt głośnym tłem można na nich obyć na przykład komfortową wideorozmowę. Za to umieszczenie ich na dolnej krawędzi jest wyjątkowo niefortunne. Trzymając telefon poziomo łatwo je zasłonić i zagłuszyć praktycznie wszystkie dźwięki, na przykład te z gier czy wideo. Jakość dźwięku na słuchawkach jest - uwaga uwaga - dobra. Basy mogłyby być mniej podbite, ale “na ucho”, połowa telefonów na rynku ma gorszy dźwięk.
Co z ekranem? Co z wydajnością, baterią i stabilnością?
Wspaniały na papierze ekran Full HD Nexusa 5 w rzeczywistości rozczarowuje. Na dobre 10 osób, które spytałam o wrażenia i dałam do porównania ekran Nexusa 4 tylko jedna zarzekała się, że N5 ma lepszy, wyraźniejszy ekran i na Czwórce widać piksele. Reszta, zgodnie z moimi przewidywaniami, nie tylko nie zobaczyła różnicy, ale niektórzy zauważyli też inną rzecz. Ekran Piątki wydaje się mniej ostry, nie tak wyraźny, jak ekran poprzednika.
Nie tylko więc nie widać skoku rozdzielczości (kolejne potwierdzenie, że ekrany FullHD w mniejszych niż pięć, pięć i pół cala smartfonach to przerost formy nad treścią?), ale wydaje się, że kolorom brakuje nasycenia, czerń nie jest do końca czarna, a ekran nie jest wyrazisty. No, ale zżera malutką baterię Nexusa 5 szybciej.
Nigdy nie wiem, jak recenzenci używają swoich smartfonów, również tych, których ja mam okazję używać tak, że wytrzymują im one więcej, niż dzień. Ba, więcej niż kilkanaście godzin, nawet kilka. Może to kwestia tego, że ja smartfona używam jak smartfona - włączam synchronizację, ale wychodząc z domu wyłączam WiFi, włączam wyższe niż minialne podświetlenie, ale gdy wiem, że nie będę korzystać z telefonu przez jakiś czas na sztywno ustawiam 2G i tak dalej. Jednak smartfon służy mi do internetu w postaci maili, fejsów, twitterów czy przeglądarki, do rozmów głosowych, tekstowych i coraz częściej wideo, do robienia zdjęć, słuchania muzyki, używania map, i tak dalej i dalej.
Nie Nexus 5. By nie dobić go w 4-5 godzin po wyjściu z mieszkania, musiałam wyłączać synchronizację, ubijać przeglądarkę, powstrzymywać się z muzyką (a jeśli już to baj baj bezprzewodowe słuchawki, witajcie kable), wyłączać GPS-a i w ogóle stawać na głowie, byleby tylko zaoszczędzić trochę energii napędzającego tego potwora.
Potwora, bo do wydajności nie mogę przyczepić się w ogóle, a wręcz odwrotnie - Nexus 5 daje sobie radę ze wszystkim bez zająknięcia, łącznie z większymi grami, przełączaniem się między aplikacjami. Snapdragon 800 i 2 GB RAM-u z czystym Androidem współgrają wspaniale, zresztą już Nexus 4 potwierdził, że LG radzi sobie hardware’em wyjątkowo dobrze. Jednak co z tego, jeśli połączenie podzespołów z przereklamowanym ekranem FullHD i domyślnie włączonym LTE pożera baterię w niesamowitym tempie?
Kilka razy udało mi się przetrzymać Nexusa 5 bez ładowania dłużej, niż 10 godzin. Głównie dlatego, że go prawie nie używałam. Jednak nawet, gdy spałam Piątka potrafiła stracić kilkadziesiąt procent baterii, w ciągu jednej nocy. Podłączona do WiFi, nie do sieci. Tragedia, z którą radziłam sobie tylko i wyłącznie dzięki powerbankom. Nexus 5 to smartfon, który baterią wybija się negatywnie na tle innych, rozczarowujących bateriami smartfonów.
Może to ja wysysam ze smartfonów energię, dlatego innym osobom działają dłużej?
Gdy zrezygnowani zaakceptujecie już, jak ja (zrobiłam to jakieś półtora roku temu), że mobilność drugiej dekady XXI wieku oznacza wieczne szukanie gniazdek z prądem i targanie ze sobą oprócz smartfona ładowarki i powerbanka, najlepiej podłączonego do smartfona, co robi ze smartfona niewygodnego potworka, Nexus 5 okazuje się mieć jeszcze jeden problem.
Przed aktualizacją do Androida 4.4.2, którą otrzymałam dzień przed oddaniem smartfona, więc nie wiem, czy coś poprawiła, Nexus 5 odmawiał współpracy. Zdarzyło się to dokładnie trzy razy i objawiło się kompletnym wyłączeniem z niemożnością włączenia dopóki nie podłączyło się go do prądu. Najgorsze, że stan naładowania baterii wskazywał w tych sytuacjach ponad 60 i ponad 50 procent, więc nie da się powiedzieć, że po prostu rozładował się kompletnie.
Gdyby dało się go normalnie włączyć pewnie nie czepiałabym się aż tak okropnie, ale gdy trzeba podłączyć telefon do prądu, a jest się gdzieś na zewnątrz z dala od gniazdek, robi się nieciekawie. Innych problemów ze stabilnością nie stwierdziłam.
Czy LG umieści kiedyś w Nexusie dobry aparat?
8 megapikseli aparatu Nexusa 5 jest, a jakżeby inaczej, przeciętne. Aparat nie zawsze łapie ostrość, nie radzi sobie przy zdjęciach z bliska, nie łapie kolorów i tak dalej. Odnośnie do obsługi aparatu pisałam tu, ale w skrócie jest tragiczna. Menu dostępne pod palcem bardzo często się nie uruchamia, a po aktualizacji do Androida 4.4.2 (swoją drogą zabugowanego), która miała poprawiać działanie aparatu i autofocus, wykonanie zdjęcia na szybko stało się niemal niemożliwe. Każde pierwsze zrobione zdjęcie wygląda okropnie
i jest rozmazane, bo aparat nie ostrzy. Dopiero drugie podejście lub dotknięcie ekranu poprawia ostrość.
Dość powiedzieć, że stary już przecież Galaxy Nexus z pięciomegapikselowym aparatem w roli aparatu wciąż sprawdza się lepiej, niż najnowsze Nexusy. Poniżej dowody z Nexusa 5:
O Androidzie na Nexusie 5 napisałam całkiem osobny tekst tutaj. KitKat ma sporo nieścisłości - zebrano je tu, ale ogólne wrażenia są bardzo pozytywne. To dobry, przyjemny system.
Kwestia perspektywy
Mnie Nexus 5 rozczarował. Jako świadoma fanka Nexusów szykowałam się na kupienie Piątki w ciemno i bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłam. N5 ma sporo wad, zwłaszcza baterię, ale to czy jest wart swojej ceny zależy tylko i wyłącznie od punktu widzenia i źródła, z którego go kupujemy.
Nexus 5 w Polsce, dostępny jeszcze nieoficjalnie, na Allegro kosztuje około 1700 złotych. Za tę cenę nie warto go kupować, bo jest niewiele tańszy od takiego Samsunga Galaxy S IV czy HTC One a kilkaset złotych droższy niż Nokia Lumia 920. A jest urządzeniem z niższej niż wspomniane półki.
Jeśli jednak spojrzeć na Nexusa 5 z perspektywy Stanów Zjednoczonych, gdzie wersja 16 GB kosztuje 349 dolarów, czyli zależnie od podatku około 1200 złotych, to Nexus 5 jest świetny. Bez abonamentów, bez kombinacji w cenie starszego dobrego lub nowego średniego smartfona można mieć urządzenie przewyższające konkurencję.
Bez emocji
Nexus 5 rozczarował mnie przede wszystkim dlatego, że nie wzbudza żadnych emocji. Nie zachwyca, gdy się na niego patrzy, nie powoduje, że wyjmuje się go z kieszeni z miłym uczuciem skorzystania za chwilę ze świetnego urządzenia.
Może to jednak dobrze? Złapałam się na tym, że po dwóch tygodniach nie używałam już Nexusa. Brałam w dłoń coś, dzięki czemu łączę się ze światem, równie dobrze mogłoby to być inny smartfon. Może o to chodzi i urządzenie powinno być tak nijakie, że aż niedostrzegalne?