Gazeta.pl uśmierca żyjących, czyli co jest nie tak z SEO
Owsiak nie żyje. Hawking też. Umarł Benedykt XVI, Artur Rojek, Andrzej Grabowski i Steve Martin. Na Wykopie pojawiła się ciekawostka - jak Gazeta.pl tworzy swoje zaplecze SEO. Każdy tworzy, nic dziwnego, jednak zaplecze SEO wiadomosci.gazeta.pl i info.wyborcza.pl jest niesmaczne i nie na miejscu. Żaden inny duży portal nie ma tak bezmyślnych automatów, które na zapas uśmiercają żyjące osoby.
Media przygotowują na zapas biografie i artykuły o najważniejszych osobach, tak by w razie ich śmierci dodać tylko kilka ostatnich najważniejszych informacji i móc je opublikować. To trochę niesmaczne, ale przez lata już się do tego przyzwyczailiśmy, a niektórzy traktują takie bio jako nobilitację - ktoś jest ważny tak bardzo, że materiały te tworzone są jeszcze za życia.
Inaczej jednak sprawa ma się z siecią i zbieraniem ruchu dzięki pozycjonowaniu stron. Zaindeksowana w Google strona generuje ruch. Ruch to pieniądze, więc niektórzy mocno stawiają na to, by Google indeksował jak najwięcej stron. Na przykład w taki sposób, z automatu, łącząc popularne frazy, że końcowy efekt wygląda tak:
A po kliknięciu w linka otrzymujemy to:
lub przenoszeni jesteśmy do mapy strony.
Takie cuda znaleźć można na domenach Gazeta.pl, jak i Wyborcza.pl. Przejrzałam strony informacyjne Onetu, Interii i WP.pl i żaden z tych portali nie stosuje aż tak drastycznych sposobów na pozycjonowanie.
Można mówić "don't hate the players, hate the game", można winić Google za to, że nie obniżył jeszcze pozycji serwisom Agory, która różne, bezwartościowe dla użytkownika tricki SEO stosuje już od dawna (jak przekierowania, które po kliknięciu zamiast do docelowego tekstu prowadzą do polecanych).
Można też stwierdzić, że jest to po prostu wyjątkowo niesmaczne działanie Agory i liczyć na to, że Google w końcu poprawi swoje algorytmy tak, by wycinać zagrywki poniżej pasa. Ruch ruchem, ale uśmiercanie żywych to przesada.