REKLAMA

Oto następca najlepiej sprzedającego się Windows Phone'a na świecie

Wzrostu Windows Phone’a nie napędzają high-endowe modele, takie jak Lumia 1020 czy HTC 8X. Robią to przede wszystkim tanie smartfony „za złotówkę”, a Nokia właśnie zaprezentowała ulepszoną wersję swojego bestsellera.

27.11.2013 16.43
Oto następca najlepiej sprzedającego się Windows Phone’a na świecie
REKLAMA

Minęło trochę czasu zanim Microsoft i jego partnerzy rozgryźli jak „wgryźć się” w rynek smartfonów, na którym są już od dawna dobrze okopane strony tego konfliktu. Na początku próbowano kusić drogimi, ślicznymi i dobrze wyposażonymi smartfonami, które miały pokazać iPhone’owi gdzie raki zimują. To podejście, delikatnie rzecz ujmując, nie podziałało. Wtedy spróbowano podążać dokładnie tą samą ścieżką, którą kiedyś podążał Android: nie zapominając o modelach z wysokiej półki zaczęto wprowadzać „zetafony” z Windows Phone. I to podejście, najwyraźniej, pomogło. Udziały sprzedażowe smartfonów z Windows Phone rosną bardzo szybko, a bestsellerem jest najtańsza Lumia 520.

REKLAMA

Nokia to zrozumiała i zaczęła kłaść na ten rynek coraz większy nacisk.

Poza wyżej wspomnianą Lumią 520, wprowadziła na rynek model 625, a teraz szykuje do boju następcę „pięćsetdwudziestki”, czyli Lumię 525. Smartfon ten jednak nie będzie, przynajmniej na razie, dostępny w sprzedaży w naszym kraju. Ma on podbić rynki rozwijające się, takie jak kraje afrykańskie, środkowy wschód czy Chiny (przy czym, rzecz jasna, chodzi tu przede wszystkim o mnie zamożną część Chin). To nie jest konkurent dla iPhone’a czy rodziny urządzeń Galaxy S. To jest „zetafon”, który dla niektórych będzie pierwszym smartfonem w życiu.

Lumia 525 ma kosztować raptem niecałe 200 dolarów na wolnym rynku, w dniu premiery.

W zamian za to otrzymamy dwurdzeniowy procesor Snapdragon S4 i gigabajt pamięci RAM. Windows Phone 8 i większość aplikacji i gier powinny na tym, pisząc kolokwialnie, śmigać. Co więcej, pełen gigabajt pamięci RAM powoduje, że działają wszystkie funkcje systemu operacyjnego i wszystkie napisane nań gry i aplikacje (przy 512 MB RAM niektóre z owych funkcji są niedostępne, a „topowych” gier nie można instalować.

Pamięci w tym telefonie jest dość mało… i bardzo dobrze. Pamiętajmy, że to ma być jak najtańsze urządzenie. Znajduje się w nim raptem osiem gigabajtów pamięci, ale… kto sobie zarobi, może dokupić kartę microSD, bowiem w smartfonie tym znajdziemy odpowiedni slot.

Wyświetlacz jest dość standardowy: 4-calowe WVGA, czyli Windows Phone’owa niska półka.

Smartfon posiada też 5-megapikselowy aparat, ale brakuje w nim lampy błyskowej. Nie ma też kamery do wideorozmów, więc korzystanie ze Skype’a może być nieco niewygodne.

REKLAMA

Czy to będzie hit? Spodziewam się, że co najmniej taki sam, jak w przypadku Lumii 520. To telefon za 200 dolarów (przy czym to premierowa cena, która za kilkanaście tygodni spadnie) i który jest, jak na swoją klasę cenową, znakomicie wyposażony. Jasne, ma bardzo przeciętny aparat i dość przeciętny wyświetlacz, ale to właściwie jedyne elementy, na które użytkownicy mogliby narzekać. Moje przewidywania mogą być jednak mylne: nie znam specyfiki rynków, na które na początku ma trafić Lumia 525. Nie mam pojęcia o rynku telefonów komórkowych w Kenii czy Egipcie. Jedno jednak wiem na pewno, zakładając, że ten telefon nie ma ukrytych wad, które wyszłyby we własnoręcznych testach: w tej cenie nie da się kupić niczego lepszego z pierwszej ręki. Tak po prostu.

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA