LTE w Play? Dziękuję, postoję
Sieć Play w zeszłym tygodniu szumnie wprowadziło do swojej oferty łączność LTE. Jako klient fioletowego operatora i posiadacz obsługującego sieć nowej generacji smartfona Sony Xperia Z1 czekałem na uruchomienie nowych nadajników z niecierpliwością. Jeśli jednak miałbym określić LTE w Play tylko jednym słowem, to wybrałbym “rozczarowanie”.
Tak naprawdę to w przypadku urządzeń mobilnych nie czuję potrzeby posiadania ultraszybkiego transferu danych. Moje stałe łącze w postaci Neostrady wyciąga w porywach do dziesięciu megabitów na sekundę, więc kilka megabitów w telefonie lub modemie MiFi jest po prostu wystarczające. Z tego powodu na nową ofertę sieci Play wprowadzającą LTE czekałem nie z wypiekami na twarzy, a po prostu umiarkowanym zaciekawieniem. Całe szczęście.
4G LTE w Play
Fioletowy operator uruchomieniem nowej sieci chwalił się wszem i wobec całemu światu, a przynajmniej wszystkim mieszkańcom naszego kraju. O nowej usłudze na łamach Spider’s Web informowaliśmy w dniu jej startu, a już w dwa dni po debiucie “prawdziwej” sieci nowej generacji w Play opublikowaliśmy obszerne porównanie ofert polskich operatorów w zakresie LTE.
Po sprawdzeniu pierwszych szczegółów nowej oferty przypomniała mi się sytuacja podczas wprowadzenia przez Play “łączności 4G”. Polegało to na wykorzystaniu luki w przepisach, co umożliwiało użycie takiego nazewnictwa także dla sieci poprzednich generacji, a playowe, “nowoczesne” 4G działało wolniej niż rozwiązania “starej generacji” pochodzące od konkurencji. Nowe 4G LTE wcale nie zachwyca i nadal inni operatorzy korzystający z 3G przeganiają Play pod względem prędkości.
Prędkość LTE to jakiś żart
Rozumiem, że fioletowy operator nową usługę dopiero wprowadził, a infrastruktura jest w powijakach. Konieczne było przycięcie prędkości, aby nie zapchać nadajników pierwszego dnia, bo byłaby to prawdziwa wpadka. Teraz jest czas na budowanie kolejnych stacji, a w przyszłości limity mogą zostać zdjęte, albo stać się przynajmniej mniej restrykcyjne. Mimo to i tak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że LTE w Play to po prostu falstart i nieco zmarnowana szansa na budowanie świadomości klientów.
Jak tak o tym myślę, to operator powinien wstrzymać się z udostępnieniem nowej usługi, bo jak na razie obecnym klientom sieci nie oferuje to żadnej wartości dodanej. Do tego stopnia, że przy pełnym zasięgu stara sieć 3G w Warszawie jest o kilka kilobitów szybsza, niż to nowe i innowacyjne 4G LTE... Już chyba lepiej było dać szybsze LTE tylko dla nowych klientów, albo starym dać szansę na zniesienie ograniczenia prędkości, nawet za jakąś symboliczną opłatą. Tym bardziej, że po włączeniu LTE w telefonie zauważyłem problemy, o których zapomniałem już kilka lat temu.
Stara prędkość, nowe problemy
Jeśli chodzi o prędkość, to jak wspomniałem na wstępie, na te siedem megabitów na sekundę nie narzekam. Szkoda tylko, że ciężko jest je wykorzystać, gdy telefon zaczął mieć problemy z zasięgiem. Jasne, Play nigdy nie słynął z niezawodności pod względem utrzymania stałego kontaktu ze stacjami bazowymi, nawet po ręcznym przełączeniu się na krajowy roaming, ale po odpaleniu LTE mój smartfon zaczął świrować nawet tam, gdzie do tej pory mogłem na nim zawsze polegać.
Coś ewidentnie szwankuje podczas przełączania się telefonu między różnymi typami nadajników, a podróż z centrum na przedmieścia Warszawy przypomina teraz trasę stolica-Lublin. Różnica jest taka, że podczas podróży lokalnej przerzuca mnie co chwilę między 4G a 3G, a przy trasie międzymiastowej z 3G na 2G. Efekt jest taki, że w obu przypadkach aplikacje na smartfonie odmawiają posłuszeństwa, a ja mogę tylko jak głupi czekać, aż w końcu “zaskoczy”.
Tyle krzyku o nic?
Problemy z zasięgiem dotykają mnie zresztą nie tylko w ruchu, ale też w moim własnym domu. Do tej pory cieszyłem się tutaj pełnym zasięgiem 3G i miłym zaskoczeniem była podobna ilość kresek na wyświetlaczu w przypadku LTE, ponieważ mieszkam na przedmieściach. Niestety, ten pełny zasięg LTE daje tylko złudne poczucie bezpieczeństwa. Już wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, że telefon w domu podłączony do sieci Wi-Fi w obszarze powiadomień raportował utracenie połączenia z siecią.
Co więcej, znajomi się już skarżą, że nie mogą się do mnie dodzwonić, a ja dostaję ciągle SMS-y z informacjami o nieodebranych połączeniach. Sorry, ale coś tutaj jest nie tak, skoro problem znika po wyłączeniu 4G w ustawieniach. No i niech ktoś mi tutaj wyjaśni, czemu miałbym chcieć z LTE korzystać, skoro ma ono paradoksalnie gorsze transfery i jest znacznie bardziej awaryjne?
Play przez niedopracowanie swojej nowej sieci oraz ograniczeniem transferu za pośrednictwem LTE nieco traci w moich oczach. Oczywiście tak naprawdę oczywiście nie mam co narzekać, bo w końcu podczas podpisywania umowy o LTE mowy nie było, a LTE nikt mi nie każe korzystać - mogę wrócić do tego co było i cieszyć się względnym brakiem problemów, a na “prawdziwą” łączność 4G w smartfonie poczekać jeszcze rok albo dwa.
No ale "niesmak pozostał".