REKLAMA

Nowy OS X Mavericks w wersji Golden Master - pierwsze wrażenia Spider’s Web

Wczoraj Apple wypuścił wersję Golden Master najnowszego systemu operacyjnego OS X Mavericks, więc można z dużą dozą pewności założyć, że to wersja, która za kilka lub kilkanaście dni zostanie oficjalnie wydana jako OS X 10.9. Od wczoraj Mavericks gości także na moim MacBooku Pro i zdążyłem sobie już o nowym systemie Apple’a wyrobić zdanie, bo z mojej perspektywy istotnych zmian jest - niestety - jak na lekarstwo.

Nowy OS X Mavericks w wersji Golden Master – pierwsze wrażenia Spider’s Web
REKLAMA

Gdy nieco ponad rok temu recenzowałem poprzednią wersję OS X (Mountain Lion) napisałem, że to „kpina, ale przy okazji rewolucja”. Dowodziłem, że ponad 200 zmian, które miał wprowadzać OS X 10.8 były „jeszcze mniej zauważalne niż w przypadku poprzedniej wersji Lion”, ale przy okazji „Mountain Lion to kamień milowy w kierunku postępującej dominacji Apple w świecie mobilnym”. Pisałem też, że Mountain Lion „jest produktem dla nowych użytkowników Maków - tych, którzy przesiądą się na MacBooki Air z iPadów i iPhone’ów, a całą resztę Apple olewa”.

REKLAMA

W zasadzie mógłbym powtórzyć te słowa przy okazji OS X 10.9 Mavericks. Widocznych zmian i funkcjonalności dla zaawansowanego użytkownika MacBooka jest jeszcze mniej niż w przypadku Mountain Liona, a przecież i wtedy pisałem, że jest mniej niż w Lionie. Ta prawidłowość nie jest przypadkowa - Apple kieruje OS X ku coraz ściślejszej integracji z iOS i w zasadzie trudno się temu do końca dziwić. W końcu iPhone’y i iPady to z pewnością jedne z najważniejszych, o ile nie najważniejsze produkty technologii komputerowych aktualnie w użyciu na świecie, a przy okazji lokomotywy biznesu Apple’a. OS X jest coraz bardziej komplementarnym produktem dla tych, którzy odkrywają „magię iOS”, a następnie decydują się na zakup komputera Mac. Jeśli to zrozumiemy, to zrozumiemy też politykę aktualizacji OS X.

Co więcej, jestem przekonany, że kolejna wersja OS X będzie stawiała znacznie większe kroki ku pełnej integracji z iOS. Mavericks nie przejmuje jeszcze bowiem nowej stylistyki, którą główny projektant Apple’a Jonathan Ive zaproponował w iOS7. Zapewne kolejna wersja dużego systemu Apple będzie już równie płaska i kolorowa jak najnowsza wersja systemu napędzającego iPhone’y i iPady. Tu jeszcze Ive nie zdążył zrobić wszystkiego. Wyrzucił skeumorfizm (imitacja fizycznych rzeczy na materiale zastępczym, w tym przypadku na ekranie komputera) z niektórych aplikacji (Kalendarz, Notatki), ale nie zdążył odcisnąć swojego piętna na ikonach aplikacji systemowych oraz ogólnej kolorystyce i stylu OS X.

Na minus: Mapy oraz iBooks

Mavericks jest więc kolejną przejściową wersją OS X w kierunku unifikacji z iOS. Stąd kolejne nowe dwie aplikacje rodem z iOS: iBooks oraz Mapy, które dla mnie osobiście stanowią minimalną wartość, podobnie jak wcześniej aplikacje Notatki oraz Przypomnienia. Są namiastką tego, z czego od lat korzystam. Mapy Apple’a, mimo iż lepsze niż na kompromitującym starcie, wciąż są cieniem tego, co w mapach oferuje Google. Poza tym wcale nie jestem przekonany, czy map potrzebuję jako oddzielnej aplikacji działającej poza przeglądarką. iBooks może i jest ciekawe pod względem wydzielenia e-książek z biblioteki iTunes, ale do czytania preferuję aplikacje Kindle. Obie nowości wylatują z mojego docka równie szybko jak się na nim znalazły.

OS X Mavericks – Mapy
OS X Mavericks – iBooks1

OS X Mavericks - iBooks 2

Na wielki plus: Finder

Jeśli miałbym wymienić jeden powód, dla którego warto przesiadać się z Mountain Liona na Mavericks (choć jeszcze nie znamy ceny aktualizacji), to z pewnością byłaby to nowa wersja aplikacji do przeglądu plików Finder. Dotychczas była to najsłabsza część świetnego skądinąd OS X, na tyle słaba, że ci, którzy przesiadali się z Windowsa z rozrzewnieniem wspominali - o zgrozo - Windows Explorera.

W Mavericks, Apple w końcu wysłuchał lamentów użytkowników OS X i gruntownie poprawił użyteczność Findera, przy czym warto zauważyć, że poprawki zostały podpatrzone od dostawców najlepszych alternatywnych aplikacji do zarządzania plikami na Maka (głównie od Path Findera). Choć jak zawsze w przypadku Apple’a, po wdrożeniu poprawek aplikacja bije na głowę wszystkie konkurencyjne rozwiązania.

Apple naprawił Findera dwoma istotnymi nowościami - kartami oraz tagami. Teraz nie trzeba już otwierać kilku okien Findera, by mieć dostęp do plików z różnych folderów jednocześnie, wystarczy otworzyć kilka kart w jednym oknie programów. Dzięki temu prostemu zabiegowi Apple rozwiązuje przy okazji największy w moich oczach dotychczasowy problem Findera - brak pamiętania ścieżek dotarcia do plików. Teraz karty zapamiętują cały proces dotarcia do pliku przez odpowiednie foldery wtedy, gdy do nich powracamy z innych kart.

OS X Mavericks – Finder

Tagi są dla mnie mniej przydatne, bo od zawsze hołdowałem bardzo poukładanemu systemowi katalogowania plików. Przez wiele lat wypracowałem sobie odpowiedni model segregacji i systematyzacji pracy, dzięki czemu zawsze wiem, w którym miejscu znajduje się plik jakiego szukam (a przynajmniej gdzie powinien się znajdować). Jednak dla kogoś, kto ma notoryczny bałagan w plikach system tagów może okazać się zbawienny.

Domyślnie Apple definiuje tagi kolorami. Ja dotychczas używałem kolorów do oznaczania kluczowych, głównych folderów, by szybciej się do nich dostawać. Nie zamierzam więc zmieniać mojego przyzwyczajenia.

Zacząłem jednak eksperymentować z nowymi tagami Apple na inny sposób - wykorzystuję je do oznaczania plików roboczych różnego typu. To dla mnie dość istotne, ponieważ w folderze „roboczy”, w którym znajdują się pliki na różnym etapie wykonywania pracy, panował chaos (to jedyny niepoukładany folder w moim systemie). Definiując tagami pliki w folderze roboczym segreguję także i jego.

Na plus: nowe Safari

Przyjemne nowości czekają także na użytkowników przeglądarki Safari, szczególnie w przypadku tych, którzy używają jej również na iPhonie i/lub iPadzie. Oczywiście zdecydowana większość tych zmian to dostosowanie się do tego, co oferuje konkurencja (głównie od Google’a), ale fani Safari na pewno będą bardzo zadowoleni. Dla mnie aktualnie Safari jest drugim wyborem, gdyż domyślną przeglądarką jest u mnie Chrome, ale ciekawe zmiany na pewno spowodują to, że będę jej używał częściej niż ostatnio.

Najciekawszą nowością w Safari jest pasek boczny, który zawiera trzy elementy: zakładki, lista czytelnia oraz udostępniane łącza. Szczególnie ten ostatni element jest wyjątkowo przydatny. Teraz nie odrywając się od pracy w przeglądarce (większość rzeczy na komputerze wykonujemy dziś właśnie tam) możemy podglądać co ciekawego dzieje się na Twitterze (i/lub Linkedin). Co najważniejsze, Safari segreguje tweety w taki sposób, że prezentuje nam tylko te z linkami do treści medialnych.

OS X Mavericks – Safari

Wczoraj przez większą część dnia pracowałem w Safari z aktywną kartą udostępniania łączy w pasku bocznym i muszę przyznać, że to kapitalna sprawa! Wystarczy rzut oka od czasu do czasu, by wiedzieć, czy coś istotnego z naszego punktu widzenia się dzieje. Dla kogoś, kto nie pracuje w mediach, bądź też nie jest aż tak uzależniony od informacji jak ja, to zapewne mało przydatna nowość, ale dla mnie to naprawdę udane rozwiązanie. Wielka szkoda, że ten element nie integruje także Facebooka. Nie spotkałem jeszcze narzędzia, które by ogarniało Facebooka właśnie pod kątem wydobywania z niego najciekawszej esencji, a jednocześnie było mało inwazyjne jak pasek boczny w nowej wersji Safari.

Przydatną nowością w Safari jest także iCloud Keychain, czyli generator oraz przechowywanie haseł oraz danych (np. kart kredytowych). To również nie nowość, gdyż Chrome oferuje to już od dawna, ale powtarzam - dla kogoś, kto korzystał i chce dalej korzystać z Safari (czyli większa część apple’owców) to bardzo miła nowość, szczególnie ze względu na integracją z chmurą Apple’a, co docenimy korzystając z Safari na iPhonie i iPadzie.

Generator oraz zapamiętywanie haseł u Apple’a działa bardzo przyjemnie. Udało się uniknąć wielu błędów konkurencyjnych rozwiązań, jak np. notoryczne problemy z nadpisywaniem haseł i usuwaniem starych, nieaktualnych. Myślę, że rozwiązanie iCloud Keychain jest na tyle dobre, że ci, którym nie uśmiecha się płacenie 36 dol. za nową wersję benchmarkowego programu na OS X - 1Password, spokojnie mogą zaoszczędzić.

Odnoszę też wrażenie, że Safari jest teraz znacznie szybszy od Chrome’a, choć kto wie, czy nie sugeruję się informacjami Apple’a, według których systemowa przeglądarka OS X jest teraz aż o 44% szybsza od przeglądarki Google’a. Jedno jest jednak bezsprzeczne - Safari obciąża pamięć RAM znacznie w mniejszym stopniu co Chrome. Dla mnie nie ma to większego znaczenia, ponieważ 8 GB pamięci RAM gwarantuje komfort w każdej sytuacji, ale użytkownicy z 4GB, czy nie daj Boże 2 GB, na pewno docenią działanie nowej Safari.

Na plus: oszczędność i szybkość systemu

Jeśli już jesteśmy przy szybkości działania, to zauważyłem, że OS X Mavericks wydaje się być znacznie lepiej skonfigurowany niż poprzednie wersje systemu Apple’a. Operacyjna pamięć jest dużo lepiej dystrybuowana i kompresowana zarazem, co ma naprawdę widoczne przełożenie na szybkość pracy, reakcji na zmiany, a także na temperaturę pracy komputera (jest po prostu niższa).

Apple chwali się nowościami, w tym technologiami: timer coalescing (grupuje niskopoziomowe operacje, wymuszając dodatkowe krótkie okresy nieaktywności, w których procesor główny może przechodzić w stan niskiego poboru mocy), app nap (usypianie nieaktywnych aplikacji), Safari Power Saver i kompresji pamięci, i rzeczywiście po raz pierwszy jest to realnie odczuwalne w codziennej pracy. Jeśli ja to zauważam na systemie postawionym na dysku SSD, to jestem przekonany, że użytkownicy z dyskami HDD będą odczuwali to znacznie bardziej.

Te usprawnienia przy okazji rozwiązują szereg irytujących problemów, jak np. działanie Mac App Store. Chyba każdy użytkownik Maka narzekał na to, jak wolno działał sklep z aplikacjami - często nie wczytywał zawartości a sprawdzenia uaktualnień potrafiły trwać bez końca. Z przyjemnością mogę donieść, że wszystkie te problemy to już przeszłość. Mac App Store w OS X Maverikcs, przynajmniej w wersji Golden Master, działa piorunująco szybko.

Po optymalizacji konfiguracji OS X znaczną poprawę zauważyłem także w działaniu trzech kluczowych aktualnie dla mnie aplikacji firm trzecich: Evernote, ReadKit i Things.

Na minus: powiadomienia

Niestety, tak jak Apple naprawił Findera, tak wciąż nie potrafi zoptymalizować działania powiadomień systemowych. Nowości w postaci interaktywności niektórych powiadomień (można teraz na maila odpowiedzieć wprost z dymka z powiadomieniem) są miłe, ale cały obraz wciąż psuje chaos i brak konsekwencji. Centrum powiadomień wciąż nie rozpoznaje odczytanych powiadomień. Wciąż trzeba ręcznie usuwać powiadomienia różnego typu. Brakuje także bardzo nowości z iOS7, gdzie w powiadomieniach pojawiła się karta ala Google Now z najważniejszymi informacjami. W rezultacie - wciąż zostaję przy alternatywnej aplikacji Growl, którą częściowo integruję z Powiadomieniami.

OS X Mavericks – Powiadomienia

Na minus: animacje gestów

Coś niedobrego stało się z animacją niektórych gestów w nowym OS X. Gesty to jeden z elementów systemu, z których korzystam niezwykle często i które niezwykle sobie cenię. Gest rozsuwanych gestów pięciu palców, którym w momencie dostaję się na biurko, czy gest pięciu palców w górę, które przenoszą mnie do Mission Control to jedne z najczęściej używanych przeze mnie gestów. Niestety Apple coś zepsuł w animacji tych gestów, słabo to teraz wygląda.

Przy okazji warto nadmienić, że jest niemal pewne, że to dopiero początek ekspansji dziwnych animacji na OS X. Kierunek zmian w systemie stacjonarnym Apple’a determinuje bowiem iOS, a tam w przypadku najnowszej 7 wersji tego mobilnego systemu, animacje gestów (niestety denerwujące im dłużej się z nich korzysta) są jednymi z kluczowych nowości. Cóż, miejmy nadzieję, że wzorem iOS, Apple udostępni możliwość wyłączenia animacji w OS X.

Na minus: braki kompatybilności

Nie jest to zarzut w stronę samego Apple’a, ale fakt faktem, że jedyną aplikacją zewnętrzną, która ma problemy z kompatybilnością z OS X Maverikcs jest… Microsoft Word (ech ten Microsoft). Aplikacja Microsoftu wywala się zaraz po próbie jej włączenia. Na MyApple wyczytałem, że problem można rozwiązać poprzez zmianę języka systemowego na angielski. Zrobiłem tak i niestety problem nie zniknął (jeśli ktoś zna inny sposób na naprawienie Worda na OS X 10.9, to bardzo proszę o radę w komentarzach). Co ciekawe, Excel i Power Point działają bez zarzutu.

Nie działa też mój ulubiony wygaszacz ekranu Fliqlo, ale do tego zdążyłem się przyzwyczaić, bo podobnie było z kilkoma poprzednimi nowymi wersjami OS X. Po kilku miesiącach od premiery twórcy lub społeczność zgromadzona wokół tego wygaszacza (tak, jest takowa!), wydaje nową wersję Fliqlo.

Inne trudne do oceny

Nie potrafię zdecydować, czy zmiany w Kalendarzu podobają mi się, czy nie. Niby zniknęły niezbyt przeze mnie lubiane elementy imitujące fizyczny kalendarz, ale za to zepsuto moim zdaniem siatkę kalendarza. Poprawiono z kolei inspektora, więc… sam nie wiem.

OS X Mavericks – Kalendarz

Wiem, że Mavericks przynosi upragnione przez wielu poprawki do działania na wielu ekranach, ale ja nigdy z tego nie korzystałem i dalej nie korzystam, więc nie potrafię ocenić, czy zmiany są rzeczywiście na plus.

Czyli warto, czy nie warto?

REKLAMA

Wciąż nie wiemy, kiedy OS X 10.9 Mavericks zostanie oficjalnie wydany, choć bezproblemowość działania wersji Golden Master wskazuje, że powinno to nastąpić w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Nie wiemy również jaka będzie cena aktualizacji OS X, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, by nie była podobna do poprzednich dwóch aktualizacji (29,99 dol.). To dlatego, że w ogólnym rozrachunku, podobnie jak dwie wcześniejsze aktualizacje, Mavericks nie wydaje się być pełnoprawnym nowym systemem. Lista nowości i realnych usprawnień wskazuje na dopracowywanie dzieła, a nie tworzenie nowego.

Jeśli tak potraktujemy OS X 10.9, to 29,99 dol. wydane na aktualizację z Mountain Liona będzie dobrze wydanymi pieniędzmi, ale szczerze mówiąc nic poza tym.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA