Mozilla kontra ciasteczka - 0:1
Miało być tak pięknie. Prywatnie. Mozilla rozważała od jakiegoś czasu wprowadzenie do Firefoksa funkcji blokowania ciasteczek od źródeł zewnętrznych, których się nie odwiedzało. Pomysł wywołał sporo kontrowersji, bo o ile Safari to wciąż niszowa przeglądarka i nie ma zbytniego wpływu na rynek, o tyle Firefox mógłby poważnie wpłynąć na rynek reklamowy. Mozilla więc usilnie próbuje znaleźć złoty środek.
Pomysł Mozilli na ochronę prywatności użytkowników wyglądał tak: użytkownik, który odwiedza dane strony, w domyśle wyraża zgodę na zapisywanie na jego komputerze plików cookies od tego serwisu, jednak nie od serwisów, agencji i narzędzi zewnętrznych. Wchodząc na przykład na Spider's Web zgadzacie się, byśmy my, jako Spider's Web, zapisali u Was informację o tym, że już nas odwiedzaliście i nie wyświetlali Wam kolejny raz informacji z prośbą o zgodę na ciasteczka (wiemy, nie zawsze to działa). Jednak nie chcecie, byśmy pozwalali Google'owi, Facebookowi czy innym firmom na używaniem u Was cookies, w końcu przecież możecie nie znać tych firm czy po prostu nie chcieć, by ingerowały w jakikolwiek sposób w Waszą prywatność.
Oznaczałoby to kompletne przewartościowanie i zmiany na rynku, zwłaszcza reklamowym. Firefox według różnych danych posiada około 20% udziału w rynku przeglądarek, więc 20% internautów nagle stałoby się niedostępne do targetowania reklamowego. Bo w to, że internauci będą odwiedzać strony firm i agencji, by zaakceptować cookies, nie wierzy nikt.
Reklamodawcy oraz stowarzyszenia reklamodawców zaprotestowały. Według nich zablokowanie zewnętrznych cookies oprócz oczywistego uniemożliwienia prowadzenia biznesów opartych na dopasowywaniu reklam na podstawie zachowania dałoby też niezdrową przewagę gigantom. No bo Google, Microsoft czy inne duże serwisy informacyjne i usługowe prowadzące również biznes reklamowy byłyby uprzywilejowane. Internauci odwiedzają Google, więc automatycznie akceptowaliby ciasteczka (które mogłyby zbierać wtedy dane ze wszystkich stron, które podłączyły do siebie odpowiednie usługi Google'a). Mniejsi gracze, którzy i tak skarżą się na monopol światowych gigantów, nie mieliby szans na zainstnienie.
Niedawno podczas rozmowy Johnathan Nightingale wspominał o tym, że Mozilla mocno analizuje projekt blokowania ciasteczek i jego wpływ na praktycznie cały internet. Przyznał, że sprawa nie jest prosta i może zaburzyć ekosystemy reklamowe, biznesy stron i nawet podważyć ich istnienie i pozbawić przychodów.
Poza tym, jak zaznacza Brendan Eich, CTO Mozilli na swoim blogu, problem sprawiają też sytuacje, w których ciasteczka pochodzące od właściciela domeny podpisane są innym adresem.
Problemów z blokowaniem cookies i tym, jak zrobić to tak, by nie zaszkodzić, jest sporo. Dlatego Mozilla zapowiada współpracę nad rozwiązaniem Clearhouse, czyli listą zewnętrznych ciasteczek, związanych jednak ze stroną, którą się odwiedziło.
Jednak tak naprawdę oznacza to, że pracę nad mechanizmami blokowania zewnętrznych ciasteczek znów się przedłużą, a Mozilla wciąż nie znalazła sposobu, by zadbać o prywatność ciasteczek bez szkodzenia stronom, które realnie odwiedzamy.
Trochę szkoda. Szkoda, że blokowanie rozrasta się do skomplikowanej niczym na otwartym sercu operacji, która będzie coraz trudniejsza do zrozumienia przez użytkowników, a co za tym idzie obecny stan rzeczy, gdy każdy może śledzić każdego, prawdopodobnie szybko się nie zmieni.