FreedomPop chce wstrząsnąć rynkiem telekomunikacyjnym – darmowe rozmowy i smsy bez abonamentu
Darmowe rozmowy? Darmowe SMS-y? Darmowy pakiet danych? A to wszystko bez abonamentu? Kto by nie chciał takiej oferty u operatora sieci komórkowej?! A właśnie to zamierza zaoferować FreedomPop.
FreedomPop to firma, która specjalizuje się w rozwiązaniach typu freemium. To model identyczny do free-to-play, znanego z gier. Oznacza to, że sama usługa lub gra jest darmowa, ale można dokupić do niej różnego rodzaju dodatki, które usprawniają lub rozszerzają podstawową ofertę. Teraz ten system został przeniesiony na sieć komórkową.
Firma FreedomPop chce zaoferować swoim użytkownikom całkowicie darmowe wiadomości do wszystkich sieci, 200 darmowych minut miesięcznie poza siecią i całkowicie darmowe do innych użytkowników operatora oraz 500 MB danych w standardzie 4G, oczywiście też za darmo. Jeśli ktoś będzie chciał jeszcze więcej minut lub wyższy pakiet danych, to oczywiście może takie usługi dokupić.
Cały serwis opiera się na sieci internetowej i dlatego też bardziej należałoby go porównać do Skype’a lub Vibera niż tradycyjnej sieci komórkowej.
W czym tkwi sekret firmy? W jaki sposób może ona zaoferować za darmo coś, za co u konkurencji trzeba płacić? Jednym z czynników jest brak jakichkolwiek działań marketingowych i prób zdobywania klientów, np. telefonicznie. Zdaniem prezesa FreedomPop, sieci komórkowe wydają na takie działania mnóstwo pieniędzy, co z kolei odbija się na cenach usług.
Operator (o ile można go tak już nazwać) nie chce chwalić się konkretnymi liczbami. Wiadomo jedynie, że firma ma już 6-cyfrową liczbę użytkowników i planuje do końca roku dobić do miliona. Stokols pochwalił się także, że aż 55% klientów nie płaci im ani centa. Średni rachunek zamyka się w kwocie 10 dolarów miesięcznie, a aż 30% użytkowników płaci tylko w okolicach dolara.
Ceny dodatków, to między innymi 40 dolarów za 4 GB danych oraz 80 dolarów za nielimitowany dostęp do rozmów, sms-ów i transferu danych.
Na razie w ofercie FreedomPop nie ma telefonów, ale już wkrótce mają się pojawić. Nie będą to jednak topowe konstrukcje, jak np. iPhone 5, HTC One lub Samsung Galaxy S 4. Zamiast tego do sprzedaży trafią nieco już starsze modele pokroju HTC Evo lub Galaxy S II. Dalczego? Bo są zdecydowanie tańsze. Poza tym, jeśli ktoś decyduje się na darmową sieć komórkową, to raczej nie planuje zakupu urządzenia za 500 lub więcej dolarów. Oczywiście klienci mogą przychodzić z własnymi telefonami.
Milion użytkowników w Stanach Zjednoczonych to bardzo mało. Trzeba jednak pamiętać, że cel tan ma zostać osiągnięty bez jakiejkolwiek reklamy, więc chyba można go uznać za sukces. Poza tym w sieci aż roi się od artykułów na temat FreedomPop. Tym samym wielu użytkowników dowie się o nowej usłudze, dzięki czemu liczba klientów może drastycznie wzrosnąć.
Co to oznacza dla konkurencji? Na razie niewiele. FreedomPop, póki co, należy traktować jako ciekawostkę. Na początek trzeba się przekonać, czy taki model biznesowy ma rację bytu i najnormalniej w świecie da się na tym zarabiać. Jeśli firma przejdzie ten egzamin, to później powinno być już z górki. Moment, w którym FreedomPop zacznie przynosi zyski, będzie momentem, w którym prezesi największych operatorów komórkowych mogą zacząć nerwowo obgryzać paznokcie.
Szkoda tylko, że usługa na razie jest dostępna tylko w Stanach Zjednoczonych.
Źródło: VentureBeat, Mashable