O ironio - Warner Brothers pozwany za Nyan Cata
Nie jest to może news stricte technologiczny, ale świetnie obrazuje to, jaką drogę przebywa internet z całym swoim oddolnym kreowaniem treści. Twórcy dwóch kotów - Nyan Cata i Keyboard Cata - pozywają Warner Brothers i 5th Cell za użycie ich pracy w grze Scribblenauts stworzonej przez 5th Cell, opublikowanej przez Warner Brothers.
Internet w kontekście treści często dzieli się na dwie kategorie. Z jednej strony treści tworzone są przez gigantów, którzy mają w tym doświadczenie - takie filmy, seriale, teledyski i muzyka to właśnie ta część. Solą w oku wytwórni i producentów jest ta druga część internetu, która sama przerabia albo nawet tworzy własne treści, które czasem potrafią stać się niewiarygodnie popularne.
Te amatorsko tworzone treści rządzą się całkiem innymi prawami. Są przerabiane, stają się kanwą dla kreatywnego działania. Nyan Cat, jedna z ikon takiego internetu-śmietnika, swojego czasu pojawiał się niemal wszędzie, w setkach, jeśli nie tysiącach przeróbek, klipów i grafik. Nikt specjalnie nie miał przed tym oporów, bo przecież w internecie wszystko wolno!
Z drugiej strony w sieci egzystują te profesjonalne treści, objęte prawami autorskimi. To użycie ich fragmentów w kipach na YouTube powoduje problemy prawne, to one lecące gdzieś w tle amatorsko nagranych filmików czasem skutkują ostrzeżeniami o naruszeniu praw intelektualnych (moje wideo, w którym w tle gdzieś buczy Beck, ledwo słyszalny, wciąż na koncie ma informację, że może naruszać prawa i zostało zgłoszone to do właściciela).
Okazuje się, że nie jest tak do końca. Twórcy takich "śmietnikowych", internetowych treści zaczęli poważniej podchodzić do swojej pracy. Keyboard Cat i Nyan Cat są zarejestrowanymi znakami i w Stanach Zjednoczonych są objęte ochroną prawną. Kto by się spodziewał?
A ponieważ Warner Brothers i 5th Cell wykorzystały owe koty w grze, oczywiście wykorzystały bez pozwolenia, to czeka je proces. Ironiczne w tym wszystkim jest to, że na co dzień to przecież Warner Brothers jest tym od pozywania internetowych twórców-amatorów.
Zawiłości prawa amerykańskiego jest wiele, także nie będzie się czemu dziwić, jeśli pozew zostanie oddalony lub dojdzie do jakiejś ugody. Jednak sam fakt jest zabawny, ale i zastanawiający. Nagle okazuje się, że internet zaczyna się uczyć od pozywających na prawo i lewo gigantów.
Czyżby następowała właśnie jakaś profesjonalizacja?