REKLAMA

Ouya - kilka słów o Androidzie i grach

W moim poprzednim tekście na temat konsoli Ouya mieliście okazje poznać pierwsze wrażenia dotyczące tej konsoli. Napisałem już kilka słów na temat budowy urządzenia i jej jakości wykonania, teraz przyszedł czas na oprogramowanie, dostępność gier i wrażenia z używania konsoli.

Ouya – kilka słów o Androidzie i grach
REKLAMA

Od razu po uruchomieniu konsoli można zauważyć, że jest ona niemal bezgłośna, praktycznie nigdy jej nie usłyszałem. Wynika to z faktu, że zastosowano w niej podzespoły znane ze smartfonów i tabletów. 4+1-rdzniowa platforma Nvidia Tegra 3 nie należy do nowości rynkowych. Co prawda fakt zastosowania jej robił wrażenie rok temu, w momencie mediowego debiutu crowdfundowanej konsoli, jednak teraz do urządzeń mobilnych są stopniowo wprowadzane znacznie lepsze układy, takie jak Snapdragony 600 i 800, Nvidia Tegra 4, Nvidia Tegra 4i oraz Samsung Exynos 5 Octa.

REKLAMA

Znacznie zwiększyła się też ilość stosowanej pamięci RAM, która w topowych jednostkach wynosi 2 GB, podczas gdy Ouya nadal ma tylko 1 GB pamięci operacyjnej. Oprócz tego konsola ma 8 GB pamięci flash, którą można rozszerzyć za pomocą dysków USB lub pendrive’ów. Jasne wydaje się, że sprzęt ten nie będzie generował grafiki wysokiej jakości w rozdzielczości 1920x1080.

Tyle technikaliów, warto napisać kilka słów na temat Androida zastosowanego w konsoli. System ten jest w wersji Jelly Bean 4.1.2 i ma nakładkę, dzięki której w ogóle nie przypomina swoich odpowiedników znanych ze smartfonów i tabletów. Na głównym ekranie konsoli znajdują się cztery opcje – Play, Discover, Make, Manage.

Pierwsza pozwala na uruchomienie gier, druga na instalowanie ich ze sklepu, trzecia na przeglądanie Internetu i uruchamianie naszych programów, czwarta na zarządzanie ustawieniami konsoli. Podobieństwo do Androida można zobaczyć tylko w kilku miejscach – wchodząc w ustawienia konsoli, otwierając przeglądarkę internetową lub instalując aplikacje. W tych przypadkach możemy zobaczyć standardowe, androidowe okna, które przypominają nam o genezie używanej przez nas konsoli.

W ogóle Ouya jest miejscami bardzo podobna do telefonu komórkowego. Można do niej podłączyć kabel microUSB, połączyć ją z komputerem i przeglądać zawartość konsoli na domowym komputerze tak jak ma to miejsce po podłączeniu smartfona lub tabletu z Androidem. Drugim elementem zbliżającym ją do smartfona jest fakt, że podstawowym stanem, w jakim się ona znajduje, jest spoczynek, a nie całkowite wyłączenie. Jest tak, gdyż jedyny przycisk znajdujący się na konsoli służy przede wszystkim do jej blokowania. Po naciśnięciu go ekran robi się czarny.

Początkowo byłem przekonany, że wówczas konsola wyłącza się, jednak gdy chciałem ją ponownie uruchomić, okazało się, że uruchomił się ekran, który widziałem chwilę przed wyłączeniem konsoli. Wówczas okazało się, że do całkowitego wyłączenia sprzętu konieczne jest dłuższe przytrzymanie tego przycisku.

Cóż, coś co dla większości fanów Androida jest zupełnie normalne, dla graczy konsolowych zdecydowanie będzie całkiem dużym zdziwieniem. Na szczęście można sobie pozwolić na pozostawienie konsoli w stanie spoczynku, gdyż ze względu na zastosowanie smartfonowych podzespołów jej pobór energii powinien być wręcz niezauważalny.

Jeśli chodzi o kwestie dostępności oprogramowania, to póki co nie jest różowo. Przez cały czas, w którym korzystałem z konsoli, nie działał Ouya Store, który miał umożliwiać ściąganie gier na tę konsolę. Konieczne było samodzielne wyszukiwanie tytułów zgodnych z Ouya, ściąganie ich, wrzucanie na Dropboksa, skracanie linków i ściąganie za pośrednictwem konsolowej przeglądarki. Niestety konsola nie ma menadżera plików, więc nie było możliwe uruchomienie gry z dysku USB.

Wszystkie gry, które miałem okazję przetestować, ściągnąłem z Internetu, z nieoficjalnego forum Ouya. Wszystkie tytuły były to wersje nieukończone, przeznaczone do testowania. Nie trafiłem na żadną grę, która działałaby jak należy. Niektóre tytuły nie uruchamiały się, inne nie wykrywały pada, z kolei jeszcze inne wyświetlały grafikę z błędami.

REKLAMA

Na Ouya pograć mogłem bardzo krótko i muszę przyznać, że żaden tytuł mnie nie urzekł. To co widziałem mogę określić mianem klonów produkcji takich jak Mario, Arkanoid i innych klasyków. Jeśli w ten sposób Ouya chce zdobyć rynek, to nie wróżę jej świetlanej przyszłości. Acz życzę tej konsoli, by się wybiła i by tworzono na nią dobre gry. W końcu im większa konkurencja na rynku, tym większa korzyść dla nas – konsumentów.

W kolejnym, jutrzejszym tekście wydam swoją (nieostateczną, wszak to prototyp) opinię na temat Ouya. Tam dowiecie się, czy moim zdaniem urządzenie to ma rację bytu i czy kolejne, wydawane co roku, wersje konsoli będą równie ciepło przyjęte jak pierwowzór.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA