Etnocentryzm Apple to decyzja zarówno marketingowa, jak i ekonomiczna
Tim Cook CEO Apple rozgadał się w ostatnich dniach udzielając prasowych i telewizyjnych wywiadów. To oczywiście kolejne genialne działania public relations mające na celu wywołać odpowiedni szum medialny w czasie gorącego okresu zakupowego i odesłać na dalszy plan giełdowowe spadki. Wśród wielu interesujących informacji jakie przekazał szef największej technologicznej spółki na świecie, wartą przemyśleń jest ta o przeniesieniu produkcji do USA. Czy to tylko zabieg PR, moda czy też racjonalne zachowanie giganta?
Mamy do czynienia ze świetnym przykładem etnocentryzmu. Apple chce mieć produkty zaprojektowane w Stanach i tam też wyprodukowane. Obecnie na większości sprzętów sprzedawanych przez Apple'a widnieje napis "designed in California, assembled in China" (zaprojektowane w Kalifornii, złożone w Chinach). Jednak już w przyszłym roku część urządzeń powinna być produkowana na terenie USA. Ważne jest, że nie będą to własne fabryki Apple'a a prawdopodobnie Foxconnu, natomiast firma zarządzana przez Tim'a Cook'a ma zainwestować w nie ponad 100 milionów dolarów.
Nie jest to decyzja polityczna - Tim Cook podobnie jak Jobs krytykuje amerykańskich politków za brak odpowiednich udogodnień dla krajowych przedsiębiorców oraz zbyt małą liczbę wykwalifikowanej kadry inżynierów. Z pewnością jest to jednak próba pokazania, że można robić biznes w Ameryce. To takie dość amerykańskie zachowanie mające snuć wizję o potędze Stanów i amerykańskim śnie. Należy pamiętać, że USA to wciąż kluczowy rynek dla Apple'a, a ten patriotyczny wizerunek w czasach, gdy każde stanowisko pracy jest na wagę złota z pewnością przypadnie do gustu lokalnym konsumentom.
Generalnie widać światowy trend, w którym producenci przenoszą produkcję do krajów, gdzie jest ona jeszcze tańsza niż w Chinach lub też do krajów, gdzie maleją koszty i czas transportu. Wiele europejskich firm przenosi produkcje do Polski, czy na Ukrainę, bo wychodzi to porównywalne jak w Azji, a odległość ma tu znaczenie strategiczne. Fabryki Foxconn w Chinach są dla Apple'a dość kłopotliwe szczególnie jeśli chodzi o wizerunek. W dodatku Google też chciałby produkować sprzęt w Ameryce - pierwszym takim urządzeniem miałbyć Nexus Q. Niestety skończyło się na garstce egzemplarzy.
Natomiast sam PR to trochę zamało by przenosić się do Stanów. Tim Cook, zanim został CEO, starał się niwelować zbędne koszty i raczej teraz swojej strategii nie zmienił. Produkcja w USA umożliwi znacznie wyższy poziom kontroli jakości wytwarzanych produktów. A doskonale wiemy, że w ostatnich latach praktycznie nie byłoby premiery, podczas której nie byłoby czegoś niedopracowanego.
Wracając jednak znów do marketingu - Apple wcale nie jest zachwycone tym, że kolejne sprzęty wyciekają przed premierą. A to głównie na chińskich serwisach publikowane są kolejne zdjęcia poszczególnych części jeszcze niewydanych urządzeń. W ostatnich premierach mało było elementów zaskoczenia. To właśnie przez te przecieki.
Przeniesienie chociażby niewielkiej części produkcji do Stanów będzie miało znaczący wymiar wizerunkowy dla Apple'a. Decyzja ta ma swoje przesłanki ekonomiczne - nawet gdy produkcja w USA będzie droższa, to wyższa jakość i łatwiejsze zarządzanie produkcją przełoży się na większe zadowolenie klientów, co wiąże się z konkretnymi zyskami.