Microsoftowi brakuje rąk do pracy – chce zapłacić za każdą wizę 10 tys. dolarów
Prawie do znudzenia jesteśmy atakowani słowem „KRYZYS”, jednak jak się okazuje, mimo kolejnych dowodów na pogorszenie sytuacji makroekonomicznej są oczywiście firmy, które mają problem ze znalezieniem wykwalifikowanych rąk do pracy. Dość zaskakującym jest fakt, że taki problem ma... Microsoft. W obliczu takiego problemu firma wyszła z niecodzienną propozycją – jest gotowa płacić rządowi federalnemu USA za zwiększenie liczby wiz oraz zielonych kart wydawanych zagranicznym pracownikom z branży IT.
Microsoft posiada w obecnej chwili 6 tysięcy wakatów do obsadzenia. Brad Smith, radca prawny firmy z Radmond, podczas panelu dyskusyjnego poświęconego m.in. nauce, technologii zadeklarował, że Microsoft jest gotowy zapłacić za każdą dodatkowo wydaną wizę ponad obecne limity 10 tysięcy dolarów oraz 15 tysięcy dolarów za zieloną kartę dla pracownika IT.
Chodzi oczywiście o wizy H-1B, które są przeznaczone dla osób wykonujących zawody specjalistyczne. Skorzystać z nich mogą osoby, które udają się do USA, aby podjąć pracę u konkretnego pracodawcy. Dodatkowo trzeba wykazać się tytułem licencjata, tytułem równoważnym lub wyższym w danej dziedzinie, w której się uzyskuje zatrudnienie. Co istotne to fakt, że Urząd Imigracyjny określa, czy dana praca zalicza się do kategorii zawodów specjalistycznych oraz czy dana osoba posiada odpowiednie kwalifikacje. Od 2005 roku wydaje się 85 tysięcy tego typu wiz rocznie. Jak się teraz okazuje Microsoftowi nie pozwala to na zatrudnienie odpowiedniej liczny pracowników spoza USA.
Głos przedstawiciela Microsoftu nie jest odosobniony, gdyż jak podaje The Register - wystarczy przypomnieć, iż podczas zeszłorocznych targów CES John Chambers (CEO Cisco) powiedział, że studenci studiów technicznych powinni mieć „automatycznie zszywaną zieloną kartę z dyplomem”.
Polityka wizowa jest głównie tematem rozmów polityków, jednak jak się okazuje problem nie jest odłączony od realnego życia i problemów takich firm jak Microsoft czy Cisco. Co więcej, dochodzi do dość bezprecedensowej sytuacji. Można by powiedzieć - handlu wizami. Jednakże sumy, o jakie chodzi nie są małe, gdyż jak Smith zadeklarował, zmiana polityki wizowej oraz przyjęcie propozycji Microsoftu, z której korzystałyby również inne firmy w branży IT, ma przynieść 500 milionów dolarów rocznie dla budżetu federalnego – co nie jest mała sumą.
Oczywiście pojawiają się obawy o rodzimy rynek pracy, jednak w przypadku, gdy w USA nawet Microsoft nie mogą obsadzić 6 tysięcy miejsc pracy problem jest już dość wymowny. Żyjemy w czasach globalizacji, żadna gospodarka kraju nie może dobrze funkcjonować bez powiązań z globalnym rynkiem. Moim zdaniem, aby wszystkie mechanizmy dobrze funkcjonowały potrzebny jest też globalny (otwarty rynek pracy).
Wydaje się, że oferta firm z branży IT jest odpowiedzią na ten problem. Tworzą globalne produkty, w międzynarodowych korporacjach, w przypadku, których swobodna migracja pracowników jest ograniczona. Oczywiście są znacznie poważniejsze problemy na świecie, niż wolne wakaty w Redmond, jednak, gdy spojrzymy na polski, ale również ukraiński, czy białoruski rynek absolwentów studiów technicznych, perełek w postaci osób bardzo zdolnych nie brakuje. Dlaczego więc nie miałyby okazji spróbowania swoich sił w sercu branży IT w przypadku, gdy nie ma odpowiednich osób w USA?
Mało prawdopodobnym jest fakt, aby rząd USA poszedł na taki „deal” z branżą, jednak patrząc na fakt, iż nie są to małe firmy, a najwięksi gracze na rynku, to ich głos będzie słyszalny w Waszyngtonie. Z czasem możliwe jest, że polityka imigracyjna ulegnie zmianie.
Z całej historii wypływa jeszcze jeden ważny wniosek, dla jednych będzie to dobra wiadomość, dla innych niestety zła. Wydaje się, że znacznie większe szanse na rynku pracy daje posiadanie umiejętności technicznych. Teraz zła wiadomość – nie w przypadku wszystkich osób takie stwierdzenie się sprawdzi, jedynie w przypadku najlepszych w swoich dziedzinie, a takich wydaje się szukać m.in. Microsoft.
źródło: theregister.co.uk