Chrome 19 to twój Chrome. Gdziekolwiek jesteś
Google’owi można zarzucić wiele, ale w jednej kwestii jest absolutnym mistrzem świata i okolic: w synchronizacji. To właśnie Google pokazuje swojej konkurencji, jak wymieniać i współdzielić dane. W jednej kwestii to jednak konkurencja była mocniejsza. W synchronizacji kart w przeglądarce. Aż do dziś… a właściwie jutra. Czemu, wytłumaczę za chwilę.
Usługi synchronizacji Google ciężko nazwać bezkonkurencyjnymi. Skrzywdzilibyśmy w ten sposób konkurencję, taką jak BlackBerry czy Exchange. Ale trzeba przyznać, że od dłuższego czasu to właśnie Google wyznacza pewne trendy. Mając Konto Google mogę bardzo wiele. Mam swoją pocztę na dowolnym urządzeniu podłączonym do konta Google. To samo tyczy się kalendarza czy kontaktów. To jednak dopiero początek. Mogę synchronizować zdjęcia, i to w ten sposób, że tuż po ich wykonaniu lądują one od razu w chmurze, gotowe do przeglądania i edycji na innym sprzęcie. Mogę synchronizować zakładki, rozszerzenia i ustawienia przeglądarki. Mogę wszystko, co tylko mi się zamarzy. No, prawie. Jest coś, co ma konkurencja, a Chrome, niestety, nie. Aż do teraz.
Chrome od teraz potrafi już, podobnie jak od dawna Firefox, synchronizować otwarte karty między urządzeniami. Po co mi to? Powiedzmy, że przed wyjściem do pracy przeglądam sobie jakieś informacje w Internecie. Czas jednak wychodzić. Zamykam laptopa, idę do autobusu. Tam otwieram przeglądarkę w smartfonie i widzę… dokładnie to samo, co przed chwilą na komputerze. Nie muszę wykonywać żadnych dodatkowych czynności. Jak widać, tylko na początku funkcja ta brzmi egzotycznie. Niestety, jest jeden szkopuł.
Synchronizacja otwartych kart działa wyłącznie między przeglądarkami Chrome. To logiczne, tyle że Chrome występuje póki co w wersji na notebooki (zazwyczaj mamy jeden), Chromebooki (zazwyczaj go nie posiadamy ;-)) i… będzie występował na smartfonie. Synchronizacja nie działa bowiem na wbudowanej w Androida przeglądarce. Musimy mieć mobilnego Chrome’a. A ten nie dość, że jeszcze nie jest ukończony (można z Play pobrać wersję beta), to na dodatek wymaga systemu w wersji Ice Cream Sandwich lub nowszej. A ta jest dostępna dla znikomej ilości urządzeń.
Nie mam zamiaru jednak tutaj besztać Google’a za opieszałość w świecie Androida. Chrome stał się dzięki temu jeszcze doskonalszy i tego nie odbierze mu nikt. Mam nadzieję, że jego androidowa wersja wkrótce zostanie ukończona. Firefox straci tym samym jedną z niewielu przewag nad Chrome’em, a inne przeglądarki… będą mogły tylko zazdrośnie patrzeć.