REKLAMA

Jechałem taksówką przyszłości

29.03.2012 18.00
Jechałem taksówką przyszłości
REKLAMA
REKLAMA

Gdy pierwszy raz usłyszałem o iTaxi nie byłem zbytnio przekonany do pomysłu. Stwierdziłem, że to raczej nie wypali, jednak gdy Łukasz Felsztukier z zespołem odkryli wszystkie karty, pomysł wydał mi się jednak naprawdę interesujący – zarówno z perspektywy użytkownika, jak i taksówkarza. Wreszcie miałem okazję przejechać się taksówką zamówioną z poziomu smartfona.

Dla krótkiego przypomnienia – iTaxi to projekt autorstwa Łukasza Felsztukiera, a głównym partnerem biznesowym przedsięwzięcia jest były prezes Onetu Łukasz Wejchert. To całkiem poważny start-up niosący za sobą sporo innowacyjnych i odważnych rozwiązań na polskim rynku. Taksówkę możemy zamówić bez dzwonienia. Ta funkcja była obecna już w aplikacji Taxi Find, jednak projekt ten przestał być rozwijany. W przypadku iTaxi możemy wybrać sobie taksówkę z mapy, a później śledzić jej drogę do nas. Taksówkarz jest natomiast wyposażony w smartfona z systemem Android i odpowiednim pakietem danych. Może dzięki niej przyjmować nowe kursy, tak jakby brał kurs z ulicy.

Na starcie usługi wszystko wydawało się piękne. Kilkuset taksówkarzy wyposażonych w aplikacje miało mieć możliwość dorobienia sobie do kursów zleconych przez korporacje taksówkarskie. Niestety szybko władze tychże korporacji stwierdziły, że projekt może jednak im zagrażać. A zamiast myśleć o tym jak wykorzystać ten potencjał wspólnymi siłami, część korporacji zabroniła kierowcom korzystać z iTaxi oraz zapowiedziała rozwój własnych podobnych rozwiązań.

Nie jestem częstym użytkownikiem taksówek. Jeśli już wybieram się do miasta stołecznego, to korzystam najczęściej z metra lub robię sobie dłuższy spacerek. Korzystając jednak z okazji mogłem przekonać się na własnej skórze jak działa aplikacja. Sam program jest intuicyjny i aktualnie dostępny na telefony z iOS oraz Android, ale wszystko wskazuje na to, że kolejna platforma także pojawi się wciągu najbliższych miesięcy. Wybieramy taksówkę i śledzimy jej drogę do nas. To bardzo wygodne i generalnie oszczędza nasz czas i nerwy. Zamiast denerwować się gdzie jest nasza taksówka, cały czas podglądamy jej drogę do nas. To miłe rozwiązanie. Po wejściu do taksówki całość odbywa się już w jak najbardziej tradycyjny sposób.

Aktualnie do systemu iTaxi podłączonych jest 150 taksówek. Niestety ze względu na zmianowy tryb pracy taksówkarzy, w jednym czasie na mapie widać jedynie ok 40-50 taksówek. Kolejną wadą jest ograniczenie tylko do Warszawy, ale według najnowszych informacji, start w kolejnych dwóch miastach organizatorów Euro 2012 jest już bliski. Wiadomo jednak, że to w stolicy drzemie największy potencjał tej usługi. Tam główną rolę gra efekt skali, czyli setki tysięcy ludzi korzystających każdego dnia z przeróżnych rodzajów transportu, oraz całkiem pokaźna liczba smartfonów w codziennym użyciu. Trudno byłoby z taką usługą wystartować w Łodzi, czy Białymstoku, choć wydaje się, że i do mniejszych miast prędzej czy później iTaxi zawita.

Trochę szkoda tych agresywnych ruchów ze strony taksówkarskich korporacji. Wydaje się, że same siebie w ten sposób ośmieszają, lawirując pomiędzy decyzjami. Sam pomysł uważam za sprawdzony w praktyce i mogę polecić każdemu, kto będzie chciał skorzystać z taksówki będąc w Warszawie. Projekt iTaxi cenię szczególnie za to, że nie jest to kolejny start-up z serwisem społecznościowym, czy inny projekt próbujący być drugim Listonikiem – to innowacyjny projekt łączący codzienność z technologią.

Właśnie w ten sposób powinno się wprowadzać cyfrowy styl życia.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA