Nowy narcyzm, czyli media społecznościowe tworzą "Pokolenie Ja"
Oglądam kolejną reklamę kolejnego narzędzia do obsługi sieci społecznościowych. Oczywiście, oprócz pięknego obrazka szczęścia rodzinnego, który ma poruszyć emocje, drugim najważniejszym motywem jest łatwość dzielenia się. Podziel się swoimi wspomnieniami. Podziel się zdjęciami. Podziel się ze znajomymi informacją, gdzie jesteś, z kim jesteś i jak świetnie spędzasz czas. Pokaż się światu. Włącz się w coraz widoczniejszy trend narcystycznego, skupionego z każdym dniem bardziej na sobie społeczeństwa.
Niektórzy mówili na to “Pokolenie Ja” (“Generation Me”), co bardzo trafnie opisuje kierunek, w którym idą media społecznościowe. Dziś Mike Arrington napisał, że Facebook jest zatłoczony, zaszumiony, i że projekty takie, jak Path czy Just.me (w które Arrington inwestuje) są lekarstwem na ten szum. No są, fakt, bo spychają element interakcji gdzieś na bok, skupiając się na czystej potrzebie zaspokajania narcystycznych popędów do kreowania własnego wizerunku i tworzenia wrażenia, że liczę się tylko ja (just me, o ironio).
Na przykład Path reklamowany jest najczęściej jako inteligentny pamiętnik, który pozwala się dzielić z tymi, których się kocha, . Pamiętnik, który prowadzę ja, ale który widzą wszyscy na wszystkich serwisach społecznościowych, które podłączę. Owszem, interakcje też są możliwe, ale trzon stanowię “Ja”. I dlatego Path ma tak duże szanse odnieść sukces.
Porzućmy złudzenia, że serwisy społecznościowe służą gównie do kontaktów ze znajomymi. Prawda jest taka, że ich główną funkcją jest autopromocja i marketing, dopiero potem kontakty. Bańka o nazwie “social media” pompowana jest niemiłosiernie przez wszystkich marketingowców, którzy piszą książki poradniki o tym, jak to świetnie być na Facebooku i promować tam swój biznes, jak stworzyć swój profil tak, by mieć jak najwięcej znajomych, subskrybentów czy obserwujących. Facebook doskonale to rozumie - po to wprowadził Timeline, który wcale nie służy ułatwieniu dotarcia do treści, a stworzeniu swojego świetnego wizerunku. Wybierz okładkę, ładne zdjęcie, pokaż znajomym, jak interesującą osobą jesteś. Od pewnego czasu wiadomo jednak, że większość użytkowników Facebooka więcej czasu spędza na patrzeniu na własny profil, niż na profile znajomych - Timeline idealnie odpowiada na te potrzeby.
Badań na temat narcyzmu i ukierunkowanych na siebie mediów społecznościowych jest mnóstwo - jedne twierdzą, że społecznościówki pobudzają narcyzm. Inne, że tylko wzmacniają psychiczne predyspozycje, a jeszcze inne, że Internet jest tylko odbiciem rzeczywistości. Już w 2009 roku 57 procent studentów przyznawało, że ich pokolenie używa mediów społecznościowych do autopromocji i przykuwania do siebie uwagi.
Trendem wzrostowym jest też pojawianie się coraz większej ilości profili wypełnionych zgodnie z szablonem narcyza. Zdjęcia częściej prezentują osobę podczas różnych aktywności, niż ze znajomymi. Rubryki “O mnie”, “Zainteresowania” itp. są wypełnione, najczęściej w pierwszej osobie, dodane są także ulubione książki, filmy, a posty ukierunkowane są na duży odzew i przedstawienie siebie jako osoby inteligentnej. Z drugiej strony mamy też użytkowników o niskiej samoocenie, dla których media społecznościowe są swoistym lekarstwem. Służą im nie tylko do zwrócenia na siebie uwagi, ale też do tego, by podreperować samoocenę. Tacy użytkownicy, często nawet z objawami depresji, dzięki społecznościówkom i dobrej prezentacji siebie są w stanie podnieść poczucie własnej wartości. Oba typy wychodzą z jednego założenia - trzeba dobrze się pokazać, mieć odpowiednią ilość znajomych, uaktualniać statusy “pod publiczkę”.
Te modele zaczynają dominować, bo media społecznościowe świetnie nadają się do intensyfikacji wizerunku.
Coraz mniejszą uwagę zwracamy na to, co publikują inni, i chociaż media społecznościowe wciąż służą nam do utrzymywania kontaktu z rodziną czy znajomymi, to jest to dodatek, a nie główna funkcja dla większości. Wpadamy w błędne koło wpierania nam, że najważniejsza jest autopromocja, bo przecież jeśli wszyscy będziemy się promować i przestaniemy zwracać uwagę na innych, to autopromocja też przestanie mieć sens...
Wyolbrzymiam, ale ta bańka stopniowo promuje się coraz bardziej. A wszystko wskazuje na to, że dla pokolenia obecnych nastolatków, które dorasta teraz, autopromocja jest ważniejsza niż każda inna funkcja społeczności. Najbardziej angażującymi rzeczami w mediach społecznościowych jesteśmy my dla siebie samych i to, jak nas widzą inni. Reszta ma małe znaczenie.