Stany Zjednoczone źródłem technologicznych absurdów i zagrożeń
Stany Zjednoczone wiodą prym w wyznaczaniu światowych trendów technologicznych - to, co odnosi sukces tam, z wielkim prawdopodobieństwem odniesie też sukces w Wielkiej Brytanii, Australii czy Europie, zwłaszcza Zachodniej. Jednak jako Europejczycy często dotykają nas zjawiska często absurdalne, a płynące właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Wojny patentowe rozgrywające się na szczytach czy prawa antypirackie, choć teoretycznie rożne od europejskich, wywołują reperkusje również u nas. Stany Zjednoczone ciągną technologie jednocześnie powodując wiele zastojów i absurdów.
Na przykład SOPA (Stop Online Piracy Act), dokument, który w teorii dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych, jeśli zostanie wprowadzony w życie, odmieni krajobraz nie tylko amerykańskiego, ale światowego internetu. W skrócie - SOPA da wytwórniom, właścicielom praw autorskich i lokalnym dostarczycielom internetu zielone światło dla blokowania stron zawierających nie tylko “pirackie” treści, ale też linki do nich. Wymusi na wyszukiwarkach usuwanie zablokowanych stron z wyników, na dostarczycielach reklamy odcięcie ich od całej sieci reklamowej a dostarczycieli rozwiązań płatniczych, jak PayPal, zmusi do zamykania kont właścicieli zablokowanych stron (również tych zagranicznych) i odcinanie ich od finansów. Poza tym przeniesie całą odpowiedzialność za umieszczanie przez użytkowników materiałów objętych licencją na dostawcach usług, na przykład YouTube czy Grooveshark.
Ciężko uwierzyć, że konta w serwisach płatniczych będą blokowane tylko w Stanach Zjednoczonych a w pozostałych częściach świata będą działać. Co więc może oznaczać wprowadzenie SOPA dla nas? Na przykład to, że jeśli posiadamy stronę, na której znajdą się “podejrzane” materiały, które zwrócą uwagę dostawcy internetu lub jakiejś wytwórni, to nie dość, że dostęp do niej zostanie zablokowany na terenie całych Stanów Zjednoczonych, to jeszcze stracimy dostęp do naszego konta PayPal, Checkout czy jakiegokolwiek innego rodem ze Stanów. No i możemy zapomnieć o AdSensach, itp., mimo że ze Stanami mamy niewiele wspólnego. A YouTube? Niedawna sprawa Mega Song od Megaupload udowadnia, że wytwórnie nie bawią się w lokalne gierki i mszczą się na skalę światową używając praw ze Stanów Zjednoczonych.
Zresztą moje osobiste doświadczenie mówi, że bardzo łatwo nieświadomie naruszyć prawa autorskie - zdarzyło mi się kilka miesięcy temu wrzucić na YouTube filmik, gdzie w tle słychać było jakieś utwory. I choć był to tylko kawałek, na dodatek z powodu jakości niemal nierozpoznawalny dla ludzkiego ucha, tajemne mechanizmy rozpoznały go i krzyczały, że naruszam licencje i że nie mam do nich praw. Wytwórnia mogłaby w prosty sposób zablokować mój film, ale gdy SOPA wejdzie w życie, to konsekwencje będą większe - to YouTube mogłoby zostać uznane za groźną stronę i zablokowane. Tak po prostu, bo potencjalnie służy do naruszania prawa. Facebook? Tak samo... Praktycznie dotyczy to wszystkich stron udostęniających możliwość wrzucania własnych treści. Dlatego SOPA jest ważna również dla nas i odbije się czkawką na całym świecie.
Trochę inaczej sprawa ma się z patentami - te ze Stanów Zjednoczonych nie są honorowane w innych krajach, jednak przez fakt, że Stany są domem dla największych firm technologicznych i są największym rynkiem, wpływają także na resztę świata. Z racji prawa patentowego, które dopuszcza rejestrowanie tak głupich rzeczy jak sposób blokowania ekranu “slide to unlock” (którego nie wymyślił Apple, które było używane już wcześniej i które wydaje się być generycznym sposobem na tę właśnie czynność) producenci innych sprzętów nie chcą bawić się w stosowanie różnych rozwiązań zależnie od kraju. Zazwyczaj dostosowują się do patentów ze Stanów Zjednoczonych i sprzedają to samo w reszcie świata, bo tak jest po prostu taniej i wygodniej. Poza tym wszystkie spektakularne sprawy sądowe o naruszenie tych najbardziej absurdalnych patentów i kopiowanie toczą się właśnie w amerykańskich sądach, które są wielkim polem bitewnym pochłaniającym mnóstwo środków. O dziwo w Europie sądy mają często o wiele bardziej zdroworozsądkowe podejście - na przykład wczoraj niemiecki sędzia Johanna Brueckner-Hofman w sprawie Apple-Samsung toczącej się o Galaxy Taba 10.1N powiedziała, że mało prawdopodobne by Apple wygrał cokolwiek i dodała ciekawy komentarz: “Nie sądzimy, by ktoś kupował produkty Samsunga by sprawić, że sąsiad ze stolika obok w kawiarni uwierzył, że posiadamy iPada”. Jednak warto pamiętać, że styl wojen patentowych o design i “feeling” oraz ich początek zazwyczaj ma miejsce w Stanach Zjednoczonych i dopiero potem przenosi się na resztę świata.
Ale jak widać jest nadzieja - iPhone sprzedaje się coraz lepiej w Stanach, Wielkie Brytanii i Australii, podczas gdy jego udziały sprzedażowe we Francji czy Niemczech spadają. Okazuje się, że duża część Europejczyków jest bardziej wrażliwa na cenę, zwłaszcza w czasach problemów ekonomicznych i woli po prostu wybierać tańsze urządzenia.
Wielkie firmy zapominają, że to, co sprawdza się w Stanach Zjednoczonych i przyjmowane jest wielkimi kolejkami, u nas wcale takie być nie musi. Różnimy się kulturowo, a Europa już nie raz pokazała, że jej konsumenci są rozsądni i bardziej zdystansowani niż ich amerykańscy odpowiednicy. A mimo to wciąż ciągnięci są do odpowiedzialności razem ze Stanami Zjednoczonymi i muszą dostosowywać się i nawet cierpieć przez tamtejsze absurdy.