Milowy krok w rozwoju Chrome OS
Kiedy Google pokazywał na konferencji w grudniu 2010 r. gotową wersję Chrome OS, nawet tak powściągliwy w swoich ocenach bloger jak Michał Młynarczyk był pod wielkim wrażeniem. Większość z resztą była. Ale gdy w końcu Chrome OS zadebiutował wydawał się wręcz spóźniony, bo świat technologii już był w nieco innym miejscu - triumf święciły mobilne OS na smartfony, które z impetem weszły na tablety z wielkim worem aplikacji mobilnych. Chrome OS wydawał się przegrywać nawet wewnętrzną rywalizację z Androidem w łamach Google. Dziś jest dzień, w którym Chrome OS wraca do gry.
Google udostępnił właśnie Gmaila w wersji offline, a w najbliższym tygodniu udostępni również wersje offline Kalendarza i Dokumentów - łącznie trzy podstawowe usługi Google'a będą dostępne wtedy, gdy nie będziemy mieli dostępu do internetu. Niby niewiele, ale jednak zmienia kompletnie perspektywę, głównie dla systemu Chrome OS, który w swojej filozofii opiera się na działalności w chmurze będąc stale podpiętym do globalnej sieci internetowej. Komentując ten debiut, Radek Zaleski, szef serwisów technologicznych w Agorze, z przekąsem napisał: "To mały krok dla Google, ale wielki krok dla ludzkości", dalej nieco ironizując na temat wymiaru nowości, ale założenie myślenia jest słuszne - Google po raz kolejny wchodzi na poletko zarezerwowane przez Microsoft.
Co ciekawe, offline'owa aplikacja Gmail została przygotowana w technologii HTML-5 oraz na bazie… aplikacji Gmail na tablety, która ma właśnie tryby pracy offline i online. Gmail w wersji offline działa w ten sposóļ, że gdy komputer zgubi połączenie internetowe, to ciągle można korzystać z programu pocztowego: przygotowywać odpowiedzi, czytać nieprzeczytane e-maile, zarządzać nimi poprzez oznaczanie czy przesuwanie do odpowiednich folderów. W momencie gdy komputer ponownie zdobędzie połączenie internetowe, cały stan pracy w aplikacji zostanie zsynchronizowany z naszym kontem w chmurze. Co więcej, synchronizacja nastąpi nawet wtedy gdy kartę z aktywną aplikacją wcześniej wyłączymy. W ten sposób Google niweluje wszelki dyskomfort związany z koniecznością bycia online do skutecznego zarządzania stanem pracy na komputerze, szczególnie komputerze z Chrome OS.
Aplikacja Kalendarz będzie działać dokładnie tak samo - wszelkie zmiany będą synchronizowane w momencie znalezienia połączenia internetowego. Nieco gorzej będzie z Dokumentami - wprawdzie będzie można uzyskać dostęp do dokumentów (tekstowych oraz arkuszy kalkulacyjnych) w trybie offline, jednak nie będzie ich można na razie edytować do późniejszej synchronizacji. Przedstawiciele Google'a informują, że pracują nad dodaniem tej funkcjonalności. Jak najszybsze jej wprowadzenie wydaje się kluczowe dla komfortu produktywności na komputerach z Chrome OS.
Chrome OS na moim Chromebooku od Samsunga używam od końca czerwca 2011 r. i z wielką przyjemnością obserwuję rozwój tej platformy. Maszyna ta jest moim głównym narzędziem pracy na wyjazdach - na konferencjach prasowych, w hotelach, w pociągu, na lotniskach, itd. Kolejne aktualizacje systemu, a także nowe aplikacje - choćby takie jak wersje offline podstawowych usług Google - znacznie poprawiają komfort używania tego systemu. Z każdą jedną aktualizacją coraz bardziej przekonuję się, że Chrome OS może stanowić realną konkurencję dla Windowsa i zapowiedzi Google'a z premiery Chrome OS coraz bardziej znajdują uzasadnienie.
Google rozwija Chrome OS w swoim stylu - małymi kroczkami, które na pierwszy rzut oka, oddzielnie nie znaczą wcale tak wiele, ale łącznie czynią to przedsięwzięcie kluczowym dla całej firmy. Można być przekonanym, że za rok czy półtora, nagle Chrome OS stanie się kompletnym systemem bez żadnych kompromisów. Wtedy będzie można mówić o prawdziwej konkurencji dla Microsoftu.
Ten dzień jest już bliski.