IBM: Pecet umarł, ale to nic nie znaczy
Jak to w końcu jest – czas peceta się skończył, czy nie? A jeśli tak, to na czym to „skończenie się” będzie polegać? Bo przecież największy nawet entuzjasta tabletów i smartfonów nie spodziewa się, że komputery PC z dnia na dzień znikną z rynku… Swoje trzy grosze (arcyciekawe) do tej dysputy dorzucił właśnie jeden z najbardziej kompetentnych specjalistów na świecie – człowiek, który uczestniczył we wprowadzeniu na rynek pierwszego peceta.
Zdecydowanie nie jestem zwolennikiem tej całej „ery post PC” – gdybym miał się jakoś kategoryzować, to wpadam do szufladki „power user” i wydaje mi się, że dla takich jak ja tablet, smartfon czy inne ustrojstwo jeszcze długo pozostanie tylko protezą/uzupełnieniem klasycznego komputera. Nie obrażam się na nowe – urządzenia mobilne są nieprzeciętnie przydatne, ale gdybym jutro miał zdecydować, że przez najbliższy rok czy dwa będę musiał wybrać tylko jedno urządzenie komputerowe, to z pewnością byłby to komputer. I myślę, że dotyczy to większości użytkowników – w tym również entuzjastów post PC.
Ale z drugiej strony, ewolucja rynku IT postępuje nieubłaganie i nie ma co udawać, że zmiany nie następują. Problem w tym, że cały dyskurs o erach PC, post PC itp. jest mocno zniekształcony przez skrajne opinie, które zdecydowanie utrudniają obiektywne spojrzenie na sytuację. Piewcy „nowego” prześcigają się w ogłaszaniu, że pecet zdycha i właściwie jest już po nim (ignorując przy tym fakt, że tych urządzeń wciąż sprzedają setki milionów rocznie), zaś fani pecetów wszem i wobec udowadniają, że tablety i smartfony to tylko moda i bezużyteczne gadżety (dyskretnie przemilczając przy tym fantastyczne wzrosty sprzedaży notowane w tym sektorze).
Na szczęście w tym chaosie pojawiają się czasami trzeźwe opinie – Networld.pl przytacza wypowiedź Irvinga Wladawsky’ego-Bergera, wieloletniego szefa IBM Academy of Technology (obecnie emerytowanego). Wladawsky-Berger pracował w Big Blue ponad czterdzieści lat – to za jego kadencji koncern wprowadził na rynek pierwszy komputer osobisty, a potem (25 lat później), wycofał się z produkcji tych urządzeń. Jeśli taki człowiek mówi coś o konflikcie PC/post PC, to moim zdaniem warto posłuchać…
Wladawsky-Berger się nie patyczkuje – w rozmowie stwierdza, że PC jest martwy. Dodaje też, że tej „śmierci” można się było spodziewać już od dawna, i to właśnie dlatego już pięć lat temu IBM pozbył się działu produkującego ThinkPady (sprzedano go chińskiemu Lenovo).
Najciekawsze jest jednak to, jak Wladawsky-Berger tę śmierć definiuje – według niego PC jest martwy w tym samym sensie, w jakim martwy jest mainframe. Chodzi o to, że ten sektor rynku wypalił się już pod względem innowacyjności. Owszem – komputery PC (podobnie jak mainframe) są i jeszcze przez lata będą produkowane w ogromnych ilościach. Tyle, że nie powinniśmy się już spodziewać żadnych przełomów technologicznych – te następować będzie w świecie smartfonów, tabletów, usług chmurowych itp. Jasne, „pecety” też będą korzystały z tych innowacji, ale niejako przy okazji, w dalszej kolejności.
Właściwie trudno się z tym nie zgodzić – Wladawsky-Berger ma rację, co widać choćby po „jedynkach” czołowych serwisów technologicznych. Popatrzcie, co tam dziś dominuje – nowy smartfon Samsunga/Apple/Motoroli, nowy procesor dla tabletów NVIDII, nowy wyświetlacz 3D dla urządzeń przenośnych LG… Dziś nikt już nie wita z hukiem nowych procesorów desktopowych, a premiery kolejnych modeli komputerów przenośnych (które kiedyś z powodzeniem mogły być tematem dnia w dużym serwisie IT), dziś są odnotowywane lakonicznymi notkami.
I to właśnie tak będzie wyglądać świat post PC – wbrew sugestiom niektórych entuzjastów „nowego” komputery osobiste jeszcze przez wiele, wiele lat nie znikną z naszego życia. Tyle, że z segmentu urządzeń „nowoczesnych”, przełomowych i ogólnie „high tech” z czasem przejdą do tej samej kategorii, w której dziś mamy pralki, lodówki i telewizory. Każdy ma, każdy używa… ale nikt się specjalnie nie podnieca tym faktem. Podniecać będziemy się tabletami i smartfonami.