REKLAMA

Zynga jest za mocno związana z Facebookiem, choć gry online to przyszłość

zynga
Zynga jest za mocno związana z Facebookiem, choć gry online to przyszłość
REKLAMA

Przed weekendem Zynga, firma która takimi hitami jak FarmVille czy CityVille wyniosła gry społecznościowe na nowy poziom popularności, wniosła wniosek o IPO. Według analityków Zynga chce zebrać miliard dolarów, ale weekendowe nastroje i komentarze inwestorów nie były tak optymistyczne, jak przy innych okazjach. Bo Zynga ma jeden problem - to, co wyniosło ją na szczyty staje się poważnym ograniczeniem. I choć rynek gier, zwłaszcza społecznościoweych, rośnie w szybkim tempie, to ścisłe przywiązanie do Facebooka skutecznie ostudza nastroje.

REKLAMA

Według Gartnera wydatki na cały ekosystem gier w 2011 roku wyniosą 74 miliardy dolarów - wzrost o 10,4% z 64 miliardów w 2010 roku. Zawierają one wszystko - wydatki na sprzęt, gry, akcesoria i dodatkowe dobra. Choć w 2011 roku ⅔ pochodzić będzie z konsol, to najszybszy wzrost notują gry online i to one w za 5 lat mają ponad 25% przychodu. Mowa tu o nie tylko o samych grach natywnych, ale również przeglądarkowych, freemium (czyli za darmo z możliwością dokupienia dóbr i funkcji) oraz tych mobilnych. Brzmi znajomo? Przecież Zynga na tym właśnie opiera swój biznes.

Screenshot-2

Liczby Zyngi z wniosku o IPO robią wrażenie: obecna w 166 krajach, z 60 milionami aktywnych dziennych użytkowników, 232 miesięcznymi aktywnymi użytkownikami, 2 miliardami minut spędzonych codziennie na graniu i 38 tysiącami stworzonymi wirtualnie dobrami. Zynga podała też że przychód w 2010 roku wyniósł 597 milionów dolarów (w 2010 121 milionów, w 2009 19 milionów).

Zastanawiajca jest ta liczba tworzonych dziennie wirtualnych dóbr. 38 tysięcy to mimo wszystko niewiele w stosunku do dziennych 60 milionów użytkowników. Tylko 1 do 5% wszyskich graczy społecznościowych płaci za wirtualne przedmioty, w przypadku Zyngi wydaje się, że nawet mniej. Wniosek jest prosty - Zynga wciąż głównie zarabia na reklamach na Facebooku. System wewnętrznych mikropłatności nie przyjął się jeszcze na tyle, by mówić o sukcesie i spieniężeniu działalności. Najważniejsze pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi - czy Zynga jest na tyle potężna, by poradzić sobie bez Facebooka?

Bo przecież nikt nie da gwarancji, że Facebook wciąż będzie hołubił współpracę z Zyngą - Google+ z planem wprowadzenia własnych aplikacji już na starcie mocno miesza na rynku sieci społecznościowych. Możliwe, że Facebook będzie chciał wprowadzić podobne, własne usługi i czerpać z nich całkowite zyski. Nie ma też gwarancji na to, że wtedy Facebook utrzyma poziom trzydziestoprocentowej marży. Poza tym “hype” na gry społecznościowe Zyngi jest naprawdę bardzo, bardzo świeży - krótszy przecież nawet niż boom na Facebooka.

Zynga próbuje cały czas uniezależnić się od Facebooka tworząc na swojej stronie możliwość grania i korzystania z aplikacji. Wypuszcza również aplikacje na systemy mobilne (które stają się powoli najpopularniejszą platformą gier), ale nie robią one takiej furory, jak te na Facebooku. Praktycznie ich obecna popularność wynika z sukcesu na serwisie Zuckerberga.

REKLAMA

Nastroje związane z samym Facebookiem też nie są sprzyjające. Niedawno pojawiły się informacje, że na najbardziej nasyconych rynkach wzrost Facebooka przyhamował - niektóre analizy mówią nawet o trendzie spadkowym. Wprawdzie zostało jeszcze wiele krajów i regionów, na których Facebook zaczyna dopiero królować i notować ogromne wzrosty, ale są to kraje mniej zamożne i bez nawyków płacenia w internecie takich, jak na przykład mają Amerykanie.

Zynga ma ogromny potencjał. Start, jaki zaliczyła na Facebooku jest imponujący, ale poza nim nie radzi sobie wcale tak dobrze. Wejście na giełdę w momencie startu Google+ i niepewnych nastrojów co do samego Facebooka jest ryzykowne. Zynga powinna teraz mocno postawić na zaistnienie na nowym serwisie Google’a gdy będzie taka możliwość by zapewnić sobie jak największą dywersyfikację. Bez tego sukces Zyngi za bardzo uzależniony jest od Facebooka i jego wzlotów i prawdopodobnych upadków. Za bardzo.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA