Apple w największym przejęciu od lat, a media milczą
Jeśli nie przejmujesz kogoś pokroju co najmniej Twittera a wydajesz 4,5 mld dol. to musi to być wielka rzecz. Tymczasem media w zasadzie milczą, choć to największa wymiana praw do własności intelektualnej w dobie internetu. O co chodzi? Konsorcjum na czele z Apple'em kupiło patenty zbankrutowanego producenta sprzętu telekomunikacyjnego Nortel - bardzo ważne patenty, które w dobie piekielnie szybkiego rozwoju rynku mobilnego mogą stanowić o potężnej przewadze rynkowej albo o obronie przed pozwami konkurentów. Sama gigantyczna transakcja dowodzi również temu, jak inny jest dziś rynek nowych technologii niż jeszcze kilka lat temu.
Apple kupił, czyli nie kupił Google. Android może święcić kolejne triumfy rynkowe, a Google chwalić się, że aktywuje 347 urządzeń z Androidem w każdej sekundzie, ale obok tego ma rosnący problem związany z domniemanym łamaniem patentów należących do innych - Microsoft już podskubuje producentów smartfonów z systemem Google'a (i zarabia na Androidzie więcej niż na… Windows Phonie), a Oracle wytoczył prawne działa przeciwko Google'owi żądając 2,6 mld dol. odszkodowania. Ponoć patenty Nortela załatwiłyby sprawę. Tymczasem nie załatwią, bo przejął je Apple z Microsoftem, Sony, Research in Motion, Erissonem oraz EMC.
Wśród 6 tys. patentów, które przejęło konsorcjum na czele z Apple'em są nieocenione ponoć niematerialne aktywa związane z telekomunikacją, wideo, internetem, połączeniami bezprzewodowymi. O te patenty walczyły bez mała wszyscy gracze na rynku mobilnym. Google chciał ubiec wszystkich i najwcześniej - w kwietniu - zaproponował 900 mln dol. za 6 tys. patentów Nortela. Ofertę odrzucono, a Google raczej nie starał się o ponowienie oferty, choć znany jest ze swojej rozrzutności przy przejęciach. I choć przedstawiciele Google'a nazwali wynik przetargu na patenty Nortela 'rozczarowujący', to to odpuszczenie musi budzić pytania, czy Android dla Google'a znaczy tyle, ile się wszystkim wokół wydaje. Przejęcie patentów Nortela dałoby Google'owi potężne narzędzie obrony przed firmami, które nękają go procesami.
Mówi się również o tym, że patenty Nortela znacznie pomogłyby w rozwoju nie tylko Androida, ale także przeglądarki oraz systemu operacyjnego Chrome. Bez nich Google narażony będzie na hamulec w postaci nękających go prawnie konkurentów.
Transakcja przejęcia patentów Nortela za gigantyczne pieniądze i na dodatek przy udziale Apple'a, który pieniądze na przejęcia liczy raczej w milionach a nie miliardach dolarów dowodzi jak zmieniają się czasy na rynku nowych technologii. Apple z partnerami decydują się zapłacić 4,5 mld dol. za świstki papieru podpisane i przypieczętowane przez Amerykański Urząd Patentowy a nie za dobro materialne, czy konkurencyjny podmiot biznesowy. To świetnie ilustruje fakt, że dzisiaj na rynku liczy się know-how oraz wartości niematerialne. Te świstki papieru reprezentują jednak zastrzeżone innowacje, które są podstawą do opłat licencyjnych, które coraz częściej stanowią nie tylko przewagę myśli technologicznej, ale - jak pokazuje chociażby przypadek Microsoftu zarabiającego na sprzedaży konkurencyjnych produktów - ważnego źródła przychodów.
Ale dla mediów ścigających się o to kto pierwszy doniesie o kolejnym szalejącym bugu na Facebooku, czy raportowaniu o powstaniu kolejnych plotek o wyglądzie kolejnego iPhone'a taka informacja nie jest warta odpowiedniej ekspozycji.
Taka oto smutna konstatacja.