REKLAMA

Piraci wchodzą do iPada. Apple ich błogosławi.

22.09.2010 07.11
Piraci wchodzą do iPada. Apple ich błogosławi.
REKLAMA
REKLAMA

Poluzowana polityka Apple’a w stosunku do tego co może, a co nie może debiutować w AppStore na urządzenia platformy iOS, skutkuje debiutem na iPadzie takich aplikacji jak odtwarzacz VLC. Ten program to raj dla piratów, którzy bez problemów będą teraz mogli odtwarzać pobierane z sieci pliki wideo w przeróżnych formatach.

Obecność aplikacji VLC na iPada oznacza przede wszystkim to, że pliki AVI, Divx, czy Xvid będą mogły być odtwarzane na tablecie Apple’a bez konieczności konwertowania ich do iTunesa. Z jednej strony to dobrze – szybkość przenoszenia własnych plików wideo do iPada będzie dużo szybsza. Ponadto VLC jest wyposażony w większość odpowiednich kodeków pozwalających na odtwarzanie praktycznie dowolnego materiału video, co do tej pory nie było możliwe na iPadzie, który przez iTunesa obsługiwał jedynie formaty QuickTime oraz MPEG-4. VLC to także projekt open-source, więc inni deweloperzy będą mogli go rozwijać, pisząc usprawnienia lub dodatkowe aplikacje czy wtyczki. Można więc założyć, że średnio działający dziś VLC na iPadzie jest tak naprawdę początkiem czegoś wielkiego.

Z drugiej jednak strony, możliwość odtwarzania dowolnych plików wideo na iPadzie oznacza, że Apple poniekąd sankcjonuje fakt, że będą na nim odtwarzane pirackie kopie seriali oraz filmów. VLC to przecież podstawowy program do odtwarzania wszystkiego tego, co ściąga się z sieci, w 99% nielegalnie. Ba, obsługuje również napisy do filmów w formacie txt, więc także i polscy fani przedpremierowych przeglądów nowości filmowych mogą sobie teraz mogli urządzać seanse na iPadzie.

9 września Apple opublikował aktualizację do swojej polityki „co wolno, a czego nie wolno” w AppStore. Można teraz przygotowywać aplikacje w technologii Flash oraz Java. Momentalnie w AppStore pojawiły się aplikacje, które wcześniej Apple skutecznie odstraszał. Obok VLC, jest na przykład Google Voice, o który rok temu była wielka medialna sprzeczka pomiędzy Apple’m a Google’m. Głównym powodem, dla którego Google Voice nie było do tej pory akceptowane było? „powielanie funkcjonalności aplikacji fabrycznych w iPhone” (w tym konkretnym przypadku chodziło o aplikację „Telefon” wraz z Pocztą Głosową). To już chyba nieaktualne, bo przecież i zaakceptowane VLC powiela funkcjonalność aplikacji Wideo.

Nikt oficjalnie tego nie mówi, ale najprawdopodobniej Apple ugiął się pod naciskiem regulatora rynku Federal Communications Commission (FCC), który kilkakrotnie głośno zapowiadał interwencje w niejasne i według urzędu łamiące dobre obyczaje konkurencyjności zasady w AppStore. Teraz tylko czekać, kiedy taki Bittorent zgłosi swojego klienta na platformę iOS (iPad, iPhone, iPod touch) do programu AppStore, a Apple go – w ramach wytycznych od regulatora rynku – zaakceptuje.

Witajcie w erze piratów w iPhonie i iPadzie. Ja szczęśliwy z tego powodu nie jestem.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA