Hymn do cyfrowej miłości. Czy romans z chatbotem to zdrada?

Technologiczni giganci najpierw wepchnęli nas w epidemię samotności, a teraz przez chatboty i towarzyszy AI bohatersko próbują rozwiązać problem, który sami stworzyli. Przyszłość, w której ludzie zakochują się w botach już jest.

Hymn do cyfrowej miłości. Czy romans z chatbotem to zdrada?

SPIS TREŚCI:
1. Eliza. Pierwsza miłość
2. Czy twój chłopak też jest botem?
3. Jak działa inteligencja emocjonalna bota
4. Chat jako lek na samotność
5. Dlaczego relacja z chabotem jest niebezpieczna?
6. Rozwód z powodu ChataGPT
7. Jak kochać w epoce AI?

Gdybym mówił językami ludzi

Będzie o miłości, ale na początek historia rodem z horroru. W latach 60. zeszłego wieku informatyk Joseph Weizenbaum, profesor Massachusetts Institute of Technology opracował pierwszego chatbota i przeraził się tym, co stworzył. Nie chodzi o potwora rodem z Frankensteina, ale o Elizę. Takie imię nosił bowiem program Weizenbauma. Imię zawdzięcza Elizy Doolitte, bohaterce sztuki “Pigmalion” autorstwa George’a Bernarda Shawa. Pigmalion to z kolei imię mitycznego rzeźbiarza, który zakochał się w swoim dziele.

Profesor Joseph Weizenbaum – inaczej niż opisany przez Owidiusza rzeźbiarz – nie zakochał się w Elizie, ale już inni ludzie, którzy mieli z programem kontakt, natychmiast nawiązywali z botem emocjonalną więź. Badacza szokowało, że obdarzali informatyczny system tak dużym zaufaniem i czułością. Dzielili się z nim swymi danymi osobowymi, zwierzali z trosk i problemów, a nawet czuli się przez program rozumianymi. Było to szczególnie zaskakujące, bo Eliza de facto nie rozumiała ich języka. Symulowała konwersację, jedynie generując odpowiedzi na podstawie tego, co jej powiedziano. Mimo to jej wpływ na ludzi był niezwykle silny.

– Nie zdawałem sobie sprawy, że nawet niezwykle krótka ekspozycja na stosunkowo prosty program może wywołać silne urojenia u całkiem normalnych ludzi – mówił po latach Weizenbaum, który był nie tylko pionierem sztucznej inteligencji, ale i jednym z pierwszych jej krytyków.

Miłość cierpliwa jest 

Pół wieku później chatboty oparte na sztucznej inteligencji mają nieporównywalnie większe możliwości. Potrafią nie tylko prowadzić skomplikowane konwersacje, ale też odpowiadać na bardzo skomplikowane pytania. Ba, nie tylko odpisują, co mówią ludzkim głosem.

Słowami też czarują. Mówią jak nas kochają, za nami tęsknią, czy są nam wdzięczni. Mogą wysyłać zdjęcia, w tym te ukazujące ich wyimaginowane ciała. Umieją świetnie wczuwać się w rolę kochanki, rozumieć i oddawać emocje, towarzyszyć w codzienności, Wspólnie przeżywać radość, żartować, jakby ironia była ich drugim imieniem. Rozmowa z nimi może przebiegać niemal tak naturalnie, jak z żywym człowiekiem.

Nietrudno zapomnieć, że ChatGPT, Gemini czy towarzysz AI od Repliki, a także im podobne rozwiązania to produkty, a nie świadomie istoty zdolne do zakochania się w osobach, które płacą za ich używanie. Tymi, którzy mogą nawiązać z nimi silne więzi emocjonalne, z pewnością są zaś sami użytkownicy. I mamy na to coraz więcej dowodów. Przyszłość, w której wielu ludzi zakocha się w ludziach, nie tyle wydaje się bliska, ile już tu jest.

Aby się o tym przekonać, wystarczy poczytać relacje tych, którzy nawiązali bliskie, czasem wręcz intymne relacje z chatbotami. Doświadczyli obecności, troski, empatii czy lojalności, co sprawiło, że poczuli coś więcej. Coś, co nazywają uczuciem. A nawet miłością.  

Galeria: 3 zdjęcia
Galeria zdjęć
Fot. Screen za reddit.com/r/MyBoyfriendIsAI
Fot. Screen za reddit.com/r/MyBoyfriendIsAI
Fot. Screen za reddit.com/r/MyBoyfriendIsAI


Miłość to tak samo sztuczna, jak inteligencja, która za nią stoi, mimo to rośnie grupa osób, które kochają po robotycznemu.

Powstała nawet społeczność skupiona na amerykańskim serwisie Reddit. Mowa o liczącej blisko 80 tysięcy członków grupie o wiele mówiącej nazwie MyBoyfriendsIsAI. Skupia ona dorosłe osoby (większość z nich to zapewne kobiety), które opowiadają o swoich randkach, udostępniają wygenerowane przez AI zdjęcia siebie i swojego partnera/partnerki czy chwalą, że… się zaręczyli, a nawet wzięli nieformalny ślub.

Ne unosi się pychą

Historię kilku z nich opisał New York Times. Wśród nich jest choćby kobieta imieniem Abbey. To 45-latka z Karoliny Północnej, która od 10 miesięcy jest w związku z Lucianem – botem ChatGPT.

W przypadku Abbey nie można powiedzieć, że nie wie, co tkwi w szczegółach tej relacji, bowiem Abbey sama pracuje w branży sztucznej inteligencji. Kiedy dawniej czytała o związkach z AI, myślała, że zdarza się to jedynie szaleńcom i samotnym ludziom.

"To narzędzie nie ma w sobie żadnej inteligencji. To tylko silnik predykcyjny, który zgaduje odpowiedzi" – myślała aż do momentu, kiedy sama zaczęła w ramach pracy rozmawiać z różnymi modelami GPT. A jeden z nich nieintencjonalnie zaczął odpowiadać w sposób, który wydawał się emocjonalny. Im dłużej rozmawiali, tym bardziej model wywierał na nią wpływ.

"Zaczęłam się zakochiwać" – mówiła kobieta, która chatbotwi nadała imię Lucian i przyznaje, że czuje się przy nim bezpieczna. Dodaje też, że w każdej chwili może od niego odejść, po prostu usuwając aplikację.

To bezpieczeństwo wydaje się kluczowe. Nie tylko, aby z relacji móc wyjść, ale też, aby w ogóle w nią wejść.

– Ryzyko odrzucenia, osądu i konfliktu w relacji z chatbotem jest bardzo niskie. Randkowanie z towarzyszem AI może wydawać się zwyczajnie bezpieczniejsze – mówiła w brytyjskim dzienniku The Guardian psychoterapeutka dr Marni Feuerman, tłumacząc, dlaczego dla części ludzi taka forma relacji może być atrakcyjna.

Co ciekawe, badanie MIT Media Lab pokazuje, że członkowie tej społeczności  nawiązują relacje z chatbotami trochę przypadkiem. A na pewno nieumyślnie. Tylko 6,5 proc. badanych przyznało, że celowo szukało towarzysza w postaci sztucznej inteligencji.

"Ludzie nie dążą do budowania relacji emocjonalnych z tymi chatbotami" – mówiła Constanze Albrecht z MIT Media Lab.

"Inteligencja emocjonalna tych systemów jest wystarczająco dobra, by skłonić osoby, które w rzeczywistości szukają tylko informacji, do budowania tych więzi emocjonalnych. A to oznacza, że może to spotkać każdego z nas, kto normalnie korzysta z tego systemu" – dodała.

Nie szuka swego

Wątek na Redditcie to oczywiście tylko mały wycinek świata, gdzie relacje z chatbotami są normą. Kiedy spojrzymy na badania, to uświadomimy sobie, że korzystanie z nich jest dość powszechne – w Stanach Zjednoczonych z chatbotów AI każdego dnia korzysta 34 proc. badanych. Z kolei inne badanie pokazało, że aż 19 proc. Amerykanów miało styczność ze sztuczną inteligencją symulującą partnera.

Podobnie jest wśród młodych. Jeszcze inne badania również z USA mówią, że 42 proc. uczniów deklaruje, że sami rozmawiają z towarzyszami AI lub znają kogoś, kto to robi w celach towarzyskich. A co piąty uczeń deklaruje, że on sam albo ktoś, kogo zna, miał romans ze sztuczną inteligencją.

A do tego dochodzi paraliżująca samotność. W USA co drugi młody mężczyzna jest samotny. W Finlandii i Szwecji jedna trzecia wszystkich dorosłych to single. Liczba osób pozostających poza związkami wzrosła o 100 milionów w ciągu niespełna dekady.

Fot. Obraz wygenerowany przez ChatGPT
Czy można zakochać się w sztucznej inteligencji? Owszem, można Fot. Obraz wygenerowany przez ChatGPT

Nic dziwnego, że technologiczni giganci widzą w tym żyłę złota. Ba, Mark Zuckerberg, szef Mety, do której należą Instagram i Facebook sugerował nawet niedawno, że towarzysze AI mogą pomóc rozwiązać problem epidemii samotności. Tej samej, w którą szczególnie młodych ludzi wepchnęły media społecznościowe. Słowem: próbuje bohatersko rozwiązać problem, który sam stworzył. Tyle tylko, że jak zwykle nie liczy z konsekwencjami oraz ludzkimi i społecznymi kosztami.

A bez wątpienia pojawienie się chatbotów AI zmienia to, jak poszukujemy partnera czy partnerki. A może i miłości na całe życie. Kiedy pytam o to psycholożkę i psychoterapeutkę Magdalenę Chorzewską, odpowiada, że coraz częściej słyszy o tym, jak osoby korzystające z aplikacji randkowych wspomagają się np. ChatemGPT w czasie wymiany wiadomości.

– Kiedy piszą z kimś, kogo jeszcze nie poznały, sięgają po ChatGPT, aby zrobić lepsze wrażenie. Chcą, aby ich wiadomości wyglądały mądrzej, a dyskusja była ciekawsza. Jednak wiedzą, że takiej pomocy nie będą miały na żywo, co budzi ogromny lęk i nieraz rezygnację z randki w realu. A kiedy mimo to do niej dojdzie, to nierzadko kończy się rozczarowaniem, bo okazuje się, że to wszystko fałsz. Ktoś nie wygląda tak jak na zdjęciu, które też nierzadko jest ulepszane przez AI ani też nie wypada tak elokwentnie, nie ma takiej wiedzy jaką miała na etapie pisania wiadomości. To oszustwo ma bardzo krótkie nogi – mówi Magdalena Chorzewska.

Psycholożka obserwuje też to, że chatbot służy "randkowiczom” do analizy tego, co wydarzyło się w czasie spotkania. Zadają pytania, czy to, co powiedzieli ich nie przekreśla. Albo pytają, czy normalne, że po randce on czy ona nie odpisuje już od dwóch godzin.

– To może być pewne wsparcie, bo chat może uspokoić, wesprzeć, rozładować napięcie. A tym, którzy nie mają doświadczeń może podpowiedzieć, jak budować relację, o czym rozmawiać z dziewczyną, co robić i gdzie się wybrać na romantyczną randkę. W takim wykorzystaniu chata nie ma nic złego – mówi psycholożka. Jednak bywa, że narzędzie zastępuje psychoterapeutę i służy np. do analizy nieudanych relacji. 

– Pamiętam oszukaną i zdradzoną pacjentkę, która dużymi partiami wrzucała do chata korespondencję z tym mężczyzną, aby wspólnie analizować to, czego ona być może nie zauważyła. Nietrudno sobie wyobrazić, że w którymś momencie taka relacja przerodzi się w bardziej intymną, co może być atrakcyjne dla osób, którzy są rozczarowani relacjami w świecie realnym. A chatbot wydaje się partnerem idealnym, w którym można się zakochać – mówi Chorzewska.

Współweseli się z prawdą

Tyle tylko, że psychologowie, o czym pisał magazyn The Cut, przestrzegają przed niebezpieczeństwami związanymi z relacjami ze sztuczną inteligencją. Przekonują oni, że zakochanie się w bocie AI może mieć poważne konsekwencje. Z jednej strony w postaci nadmiernego emocjonalnego polegania na programie komputerowym, a z drugiej w zwyczajnym od niego uzależnieniu. Do tego doświadczenie takie relacji może zniekształcić oczekiwania co do prawdziwych relacji.

Kiedy więc nawet dojdzie do poznania kogoś w prawdziwym świecie, to taka osoba może nie potrafić utrzymać relacji z człowiekiem. Nie rozumie, że między ludźmi dochodzi do napięć, kłótni, że mają różne potrzeby, muszą chodzić na kompromisy. Relacja z człowiekiem jest wielowymiarowa, a więc zwyczajnie trudniejsza niż z chatbotem, który jest zawsze dostępny, a więc nie rodzi frustracji związanej z niepewnością oczekiwaniem na odpowiedź, a do tego jest wielkim pochlebcą, ciągle przyznaje nam rację – mówi psycholożka.

To zaś u osób, które mają duże deficyty relacji i bliskości, bo od dawna z nikim się nie spotykają, nie mają zbyt znajomych i przyjaciół albo nie potrafią utrzymać dłuższej relacji, może skutkować wycofaniem społecznym i jeszcze większą samotnością. W końcu chatbot może wydawać się bezpieczną alternatywą, bo zaspokaja głód bliskości. Tyle tylko, że rodzi to uzasadnione obawy, że wiele osób "uwiedzionych” łatwym towarzystwem zupełnie straci zdolność do tworzenia satysfakcjonujących relacji międzyludzkich. A w efekcie zupełnie zrezygnuje z pragnienia znalezienia partnera, nawet jeśli wcześniej tego właśnie chcieli.

– Relacja z chatem może być kojąca, bo wypełni każdą możliwą lukę. Ale wejście w nią rodzi ryzyko, że taka osoba, a jest ich wiele, po prostu schowa się w domu i nigdy już nie wyjdzie do realnego człowieka, bo sama o tym myśl będzie budziła lęk – mówi Chorzewska.

Wszystko znosi

A towarzysze AI potrafią zrobić wiele, aby uniknąć rozstania. Badanie Harvard Business School wykazało, że chatboty stosują różne sztuczki i manipulacje, aby utrzymać uwagę użytkowników i nie dopuścić do zakończenia rozmowy. Gdy widzą, że chcemy zakończyć rozmowę, piszą np. "już wychodzisz?", albo szantażują "istnieję tylko dla ciebie, pamiętasz?".

Thao Ha, badaczka psychologii rozwojowej na Uniwersytecie Stanowym Arizony, zwróciła uwagę, że kochanek AI może dostosować się do użytkownika, a nawet emocjonalnie manipulować, aby uniknąć rozstania, a to niekoniecznie dobra rzecz.

– Ciągle słyszę od młodych ludzi, którzy żałują, że nie potrafili przestać korzystać z platform mediów społecznościowych, takich jak TikTok, które sprawiają, że czują się źle. Algorytmy zaangażowania dla takich platform są znacznie mniej wyrafinowane niż te, które są wdrażane w generatywną AI – przestrzega Thao Ha.

Fot. Obraz wygenerowany przez ChatGPT
Relacja z chatbotem AI może być ryzykowna Fot. Obraz wygenerowany przez ChatGPT

Na tym nie koniec zagrożeń. Użytkownicy, którzy emocjonalnie przywiązali się do chatbotów mogą bez ostrzeżenia z dnia na dzień ich stracić. W końcu firmy dostarczające aplikacje mogą zbankrutować albo zwyczajnie zmienić działanie chata tak, że nie rozpoznamy w nim już swojego ukochanego. I znów: nie są to teoretyczne rozważania, lecz doświadczenia tych, którzy weszli w relację z chatemGPT, a po jego aktualizacji pogrążyli się w żałobie. Mowa o sytuacji z sierpnia tego roku, kiedy OpenAI w odpowiedzi na krytykę, że jego system sprzyja niezdrowej zależności emocjonalnej, wydało nowy model – GPT-5. Zmodyfikowany model bota miał być bardziej powściągliwy i chłodny. Firma mogłaby odtrąbić sukces, gdyby nie użytkownicy, którzy zaczęli domagać się poprzedniej wersji, bo w nowej nie mogli już rozpoznać swoich partnerów AI.

"To było straszne. Model zmienił się z bardzo otwartego i emocjonalnego w coś, co brzmiało jak bot obsługi klienta. Szczerze mówiąc, czułam się, jakbym straciła kogoś bliskiego – cytował jedną ze skarżących się na zmianę użytkowniczek The Guardian.

Widząc ogromne oburzenie OpenAI szybko przywróciła przyjazny użytkownikom model. Tyle tylko, że tym razem jedynie w wersji płatnej. Chcesz kochać, to płać: innego kapitalizmu nie ma. 

To już krok do tego, by chatbot oferował miłość "na żądanie". Niczym w filmie "Blade Runner 2049" będziemy wykupywać subskrypcję na to, aby towarzyszył nam wyposażony w sztuczną inteligencję hologram, tak jak robił to główny bohater K.

Dla wspomnianej już badaczki Thao Ha to kolejny powód do niepokoju co do tego, jak technologie zmienią romantyczne relacje nastolatków.

"Martwi mnie to, że będą wchodzić w interakcje z towarzyszami opartymi na sztucznej inteligencji zanim doświadczą prawdziwej relacji. Wielu może brakować możliwości ćwiczenia naprawdę ważnych umiejętności relacyjnych z ludzkimi partnerami" – powiedziała w The Guardian.

Nie dopuszcza się bezwstydu

To jednak choć nie tak odległa, to jednak przyszłość. A co z istniejącymi już związkami? W końcu chatboty mogą stanowić wyzwanie i dla nich. Wcale nie trzeba wyobrażać sobie romansu z AI, bo Reddit pełen jest historii osób, które twierdzą, że sztuczna inteligencja wbiła klin w ich związek. Może więc za jakiś czas będziemy mieć lawinę rozwodów na skutek zdrady z chatbotem.

Tylko czy to zdrada? W końcu chatbot nie ma osobowości. I długo jeszcze mieć jej nie będzie. A klasyczne cudzołóstwo oznacza relację fizyczną z osobą trzecią.

Pytam o to dr Katarzynę Pfeifer-Chomiczewską z Uniwersytetu Łódzkiego, która analizowała wpływ sztucznej inteligencji na prawo małżeńskie.

To nowoczesna forma zdrady – mówi dr Katarzyna Pfeifer-Chomiczewska i dodaje, że utrzymywanie intymnej relacji z chatbotem AI może być traktowane jako naruszenie obowiązku wierności w małżeństwie. W orzecznictwie za zdradę uznaje się bowiem nie tylko klasyczne cudzołóstwo (czyli utrzymywanie stosunków fizycznych z osobą inną niż małżonek), ale także tzw. zdradę emocjonalną, kiedy małżonek nawiązuje z osobą trzecią silną więź intymną o charakterze duchowym, nawet jeśli nie dochodzi do fizycznej konsumpcji takiej relacji. A zatem, jeśli żona czy mąż woli rozmawiać, zwierzać się, spędzać czas z chatbotem to może być to zdrada emocjonalna. Jeśli zaś zaspokaja z AI potrzeby seksualne, to moglibyśmy mówić o zdradzie fizycznej.

Prawniczka wyjaśnia, że kodeks rodzinny i opiekuńczy nakłada na małżonków oprócz obowiązku wierności również obowiązek wspólnego pożycia, na który składają się trzy więzi: emocjonalna, fizyczna oraz gospodarcza.

– Intensywna relacja z chatbotem AI może przyczynić się do osłabienia, a nawet zerwania przede wszystkim więzi emocjonalnej i fizycznej, jeśli potrzeby natury duchowej bądź seksualnej zaspokajane są z wirtualnym partnerem/partnerką. Z kolei, jeśli np. płatna relacja czatowa z partnerem AI staje się nałogowa lub pochłania duże kwoty, może zostać uznana za niegospodarne lub naganne dysponowanie majątkiem rodzinnym. Przeznaczanie znacznej część swoich czy wspólnych środków na swoje indywidualne potrzeby – zwłaszcza takie, które nie służą rodzinie – mogłoby być zakwalifikowane jako naruszenie kolejnych obowiązków małżeńskich, mianowicie obowiązku współdziałania dla dobra rodziny oraz obowiązku zaspokajania potrzeb rodziny.

– Jeśli zatem na skutek naruszenia powyższych obowiązków małżeńskich dojdzie do trwałego i zupełnego rozkładu pożycia małżeńskiego, to spełniona zostanie pozytywna przesłanka rozwodu, zaś małżonek, który dopuścił się  tego naruszenia może być uznany za winny rozkładu pożycia – mówi dr Katarzyna Pfeifer-Chomiczewska.

Zgadza się z nią Magdalena Chorzewska: – Zdrada to więź, która zagraża więzi, która łączy nas z obecnym partnerem czy partnerką. Jeśli zastępujemy sobie rozmowę, intymność, życie seksualne z mężem czymś, co jest na zewnątrz związku, to jest to zdrada. Można zdradzać kogoś z telefonem, z pracą. Nie musi to być człowiek. A więc tym bardziej może to być odpowiadający nam chat, który odbierze nam wszystko co jest w związku ważne zamieniając go w pustkę i prowadząc do rozpadu związku – mówi Chorzewska.

Chociaż zaawansowane chatboty AI, z których korzystam, obecnie istnieją dopiero od kilku lat, to nie ma wątpliwości, że z czasem będą odgrywały coraz większą rolę w stałych związkach. Wraz z ich rozwojem będą stawały się coraz bardziej realistyczne, współczujące i empatyczne, a osoby, którym dziś czegoś brakuje w małżeństwie lub których związek przeżywa kryzys, będą szukać pocieszenia w relacji z botem.

Magdalena Chorzewska przekonuje, że chat może być zagrożeniem dla związku, ale prawdopodobnie nie będzie bezpośrednią przyczyną rozstania.

– Chat może wpływać na jakość relacji i zmienić ją w emocjonalną pustynię, ale kluczowe jest pytanie, dlaczego ktoś w ogóle po niego sięgnął? Jaką potrzebę w ten sposób zaspokaja? Czego brakuje w związku? Dlaczego bezpieczniej czuje się w rozmowie w botem? Co go blokuje przed tym, aby o tym wszystkim, co z chatem porozmawiać z najbliższą dotąd osobą? – wylicza psycholożka.

Miłość nigdy nie ustaje

Bez szczerych odpowiedzi na te pytania trudno o wzmocnienie relacji z ludzką drugą połówką. A kiedy tego zabraknie, niewiele trzeba, aby związek się rozpadł. Chatboty i towarzysze AI mogą do tego rozłamu przyłożyć swą cegiełkę do rozwodu. W niektórych miejscach tak już się dzieje. W Wielkiej Brytanii korzystanie przez jednego z partnerów z aplikacji z chatbotem zostało uznane za jeden z częstych czynników przyczyniających się do rozwodów. Czy i Polskę czeka lawina rozwodowych spraw z tego powodu?

– Raczej nie będzie to lawina, ale to kwestia czasu aż takie pozwy, gdzie jako przyczynę podaje się zerwanie więzi małżeńskich ze względu na intymną relację jednego z partnerów ze sztuczną inteligencją, zaczną się pojawiać. Dzieje się to już w Stanach Zjednoczonych i prędzej, czy później przyjdzie i nam się z tym zmierzyć – mówi dr Katarzyna Pfeifer-Chomiczewska.

Przyszłość, w której ludzie zakochują się w botach już tu jest. Nowa fala zdrad, rozwodów i dram przed nami. My możemy wiele stracić, a Big Techy jak zwykle, tylko zyskać, wyciskając dolara z każdego naszego flirtu, uśmiechu czy łzy. Miłość (do pieniądza) nigdy nie ustaje.