Czy ludzie sukcesu robią sobie dobrze? Ruch NoFap obiecuje cuda grzecznym chłopcom

Jeśli nie potrafisz kontrolować swojego ciała, jak chcesz kontrolować swoje życie? Tak pytają samozwańczy coachowie ruchu NoFap. I kiedy obiecują więcej energii i życiowe sukcesy, seksuolodzy przestrzegają: gdy ktoś zrobi sobie krzywdę, internet nie weźmie odpowiedzialności.

Ruch NoFap obiecuje cuda grzecznym chłopcom

"Są płatki fit marki Sante i na tym opakowaniu jest grafika kobiety. Jest tam rysunek nagiej kobiety, widać jej kształty. Lubię je jeść i mi smakują. Czy to jest wyzwalacz albo porno? Na mieście też widziałem naklejki podobne do tych z tego opakowania na szybach budynków, co mam robić?" – prosi o poradę jeden z fapstronautów.

Inny cierpliwie odpowiada: "Moim zdaniem nie, ale jeżeli bardzo się tym przejmujesz, to możesz kupić jakiś plastikowy pojemnik i przesypać płatki do niego. Jeżeli wpatrujesz się w ten rysunek i prowokuje Cię do myślenia o P, to faktycznie lepiej będzie się go pozbyć".

P to w tej konwersacji pornografia, wyzwalacz – coś, co może sprowokować do masturbacji. A sama konwersacja to część jednego z wielu forów gromadzących fapstronautów, czyli członków społeczności NoFap.

Kto zna angielski (a raczej angielski slang) już pewnie domyślił się, o co chodzi. I tak, chodzi dokładnie o to, o czym myślicie. Społeczność, ruch, idea – NoFap określane jest na różne sposoby, pewne jest jedno – zakłada zerwanie z masturbacją i pornografią. Filozofia NoFap zgromadziła wokół siebie potężną społeczność, która rozwija się na całym świecie już od 2011 r.

Szczęście jest w twoich rękach 

Wszystko zaczęło się oczywiście na Reddicie, czyli amerykańskim odpowiedniku polskiego Wykopu.   

Za założyciela ruchu uważa się Alexandra Rhodesa, który na pomysł NoFap wpadł po lekturze badań z 2003 roku, mających dowodzić, że poziom testosteronu u mężczyzn rezygnujących z masturbacji na 7 dni wzrasta aż o 145 procent (badanie przeprowadzono na 28 mężczyznach). Stąd wykiełkowała idea, która z czasem gromadziła wokół siebie coraz to więcej tzw. fapstronautów przekonujących o szkodliwości pornografii i korzyściach płynących z rezygnacji z PMO, a więc pornografii, masturbacji i orgazmów. 

Co ciekawe, badania, choć sprzed 21 lat, wciąż stanowią sztandarowy dowód słuszności całego ruchu; przeglądając kolejne fora i społeczności ruchu NoFap, ciągle można na nie trafić. 

Podejmując kolejne wyzwania – 7, 30, 90 dni bez PMO – fapstronauci powołują się przy tym na osobiste doświadczenia i znalezione w internecie kolejne badania, twierdząc, że wszystkie ich teorie mają potwierdzenie w nauce. Rezygnacja z PMO ma więc wyzwalać w człowieku dodatkową energię, pomagać w walce ze stanami lękowymi i depresją. Na forach poświęconych NoFap dużo się też pisze o tak zwanym NoFap Glow, czyli blasku, którym emanuje człowiek po podjęciu wyzwania. Zmiany zachodzące w fapstronautach mają być zauważane przez ich otoczenie, w tym oczywiście kobiety (bo, jak wykazała przeprowadzona wśród społeczności ankieta, 99 proc. fapstronautów to mężczyźni). I choć społeczność dzieli się na różne nurty – jedni rezygnują tylko z pornografii, inni z pornografii i masturbacji, jeszcze inni także z wszelkiej aktywności seksualnej, to wszystkich łączy przekonanie, że NoFap przyniesie w ich życiu zmiany na lepsze.

Czy tak się rzeczywiście stanie, seksuolodzy mają (delikatnie mówiąc) wątpliwości. Na pewno realizacja celu, nawet tak dziwnego, daje poczucie satysfakcji. 

– Członkowie ruchu NoFap myślą: w końcu stawiłem czoła moim wewnętrznym impulsom, rośnie moje poczucie sprawczości, czuję, że mam kontrolę. To jednak instrumentalne traktowanie jednego elementu związanego z własną seksualnością – podkreśla dr n. med. Robert Kowalczyk, psycholog i seksuolog kliniczny związany m.in. z Uniwersytetem SWPS oraz Instytutem Psychoterapii i Terapii Seksuologicznej SPLOT.

I podaje w wątpliwość kultowe w grupie badanie z 2003 roku, zaznaczając, że, aby mogło być ocenione wysoko, badanie musi spełnić pewne metodologiczne kryteria z zakresu m.in. doboru próby czy sposobu postawienia hipotezy badawczej.

– W badaniach tych może się pojawić pewien rodzaj zależności, jednak wyciąganie na tej podstawie jednoznacznych wniosków jest z punktu widzenia poprawności metodologicznej nieuprawnione – mówi. 

Zdaniem Kowalczyka poziom testosteronu może przez abstynencję seksualną wzrosnąć, jednak w badaniach, na które powołują się członkowie społeczności, efekt ten wcale nie został jednoznacznie wykazany.

Ekspert dodaje, że na poziom testosteronu mogło mieć wpływ także wiele innych czynników, poza tym kilka tygodni abstynencji nie będzie miało raczej długoterminowego wpływu na funkcjonowanie seksualne, tym bardziej na naprawę relacji, polepszenie pamięci czy w ogóle stworzenie lepszego człowieka.

– To trąci bardziej fanatyzmem niż nauką – podkreśla. 

W internecie zdaje się to nie mieć większego znaczenia. Wystarczy spojrzeć na liczby - społeczność NoFap na Reddicie liczy sobie już ponad 1,1 miliona członków. To, zgodnie z założeniem, jedna wielka grupa wsparcia. Redditorzy dzielą się swoimi doświadczeniami, chwalą się kolejnymi dniami sukcesów i postępami w wyzwaniach (przy czym spora część deklaruje, że chce zerwać z PMO na zawsze), dzielą się poradami, jak w swoich postanowieniach wytrwać, piszą też o swoich porażkach i tym, co dla nich szczególnie trudne. Dla jednych to będzie moment po przebudzeniu (poranna erekcja, zwana też po staropolsku świtańcem), dla innych widok skąpo ubranych kobiet na ulicy, dla jeszcze innych po prostu media społecznościowe czy reklamy bielizny, których nie uniknie się nawet na spacerze.

Każdy fapstronauta dorzuca też swój kamyczek do gęstej listy korzyści. Większa energia i pewność siebie, mniej stanów lękowych, życiowe sukcesy, do których zaliczają randkę z wymarzoną dziewczyną, awans w pracy czy poukładanie stosunków z rodziną, do tego przypadki osób, którym po rezygnacji z PMO zniknął z twarzy trądzik, przestał boleć kręgosłup czy zaczęły znikać zakola.

Dr Damian Gałuszka, socjolog z Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, już w 2019 r. opublikował pracę naukową o postawach antypornograficznych wśród polskich internautów. Naukowiec nie wyklucza, że część efektów odstawienia pornografii czy masturbacji jest prawdziwa. Jeśli ktoś pisze, że dzięki takiemu detoksowi pozbył się trądziku lub udało mu się znaleźć dziewczynę, wcale nie musi kłamać.

Jedni rezygnują tylko z pornografii, inni z pornografii i masturbacji, jeszcze inni z wszelkiej aktywności seksualnej, wszystkich łączy przekonanie, że NoFap przyniesie w ich życiu zmiany na lepsze.

– Nie chciałbym powątpiewać w uczciwość osób, które dzielą się swoimi doświadczeniami, i nie wykluczam, że tak mogło być. Chodzi o to, by nie dochodziło do przeorientowania tych subiektywnych doświadczeń na argumenty mające niepodważalnie dowodzić skuteczności takich działań. Czym innym jest korelacja, czym innym ciąg przyczynowo-skutkowy – podkreśla socjolog. 

Dr Gałuszka zauważa, że ostatecznie chodzi o zbiorowości bardzo różnych ludzi, z różnym trybem życia, z różnymi doświadczeniami, stanem zdrowia czy konstrukcją psychologiczną. 

– Jeśli umówimy się do specjalisty, on wszystkie te aspekty weźmie pod uwagę. W przypadku internetowych wspólnot proste recepty są uogólnione dla wszystkich. Wiemy, że w rzeczywistości to tak nie działa – podkreśla. 

Fapstronauci, jak inni zwolennicy danej teorii, mocno wierzą w teorie, które potwierdzają ich wyznanie. Pojawia się tutaj tendencja do wyciągania przesadnych wniosków z pojedynczych badań lub naukowych doniesień. Nieważne, czy są sprzeczne z innymi, wymagają kontynuacji czy po prostu nie pozwalają na wyciągnięcie konkretnych, jednoznacznych konkluzji.

– Interpretacja publikacji naukowych wymaga bardzo specyficznych kompetencji oraz wiedzy, zwłaszcza że pola badawcze coraz bardziej się zawężają i specjalizują – podkreśla socjolog. 

– Jeśli więc niekiedy eksperci, naukowcy nie są już do końca kompetentni do tego, by poprawnie interpretować pracę swoich kolegów i koleżanek po fachu, to jakie szanse mają na to osoby, które nauką nie zajmują się wcale? – dodaje. 

Oczywiście na Reddicie nie brakuje dyskusji, a nawet kłótni o rzeczywistą skuteczność NoFap, moderatorzy subreddita gromadzącego społeczność muszą też bacznie kontrolować, czy gdzieś nie czyhają pułapki. W prowokowaniu społeczności lubują się bowiem internetowe trolle podsyłające niczego nieświadomym fapstronautom pornograficzne obrazki lub filmiki. A że grupa jest potężna, trzeba ją też trzymać nieco w ryzach.

"Przestańcie zadawać pytania, czy to, czy to jest złamaniem zasad. Dopóki nie oglądaliście pornografii ani nie podjęliście świadomej masturbacji, to nie!" – udziela reprymendy jeden z moderatorów po kolejnym z serii pytań o niechciane nocne wytryski, przypadkowe spojrzenie na zdjęcie półnagiej kobiety lub wiadomość od spanikowanego internauty, który skończył z niechcianym wytryskiem po tym, jak na jego penisa spadła wyjątkowa ciepła i miła kropla wody spod prysznica.

Trudno określić, ile osób w Polsce należy do ruchu NoFap. Spottkają się oni na licznych portalach takich jak introwertyzm.pl, forum.nofap.pl, penis.com.pl (gdzie jest wątek o NoFap).

Część forów jest całkowicie zamknięta, część osób pewnie nie udziela się w internecie wcale, część pewnie i tak korzysta z zagranicznych stron, w końcu angielski stał się uniwersalnym językiem internetu. Wiadomo jednak, że Polacy do NoFap dołączają.

Weszłam do tej społeczności, by zobaczyć, jak wygląda ta wspólnota czystych rąk i myśli. 

"Od ponad 10 lat w szponach uzależnienia od porno i masturbacji" – przedstawia się na Reddicie jeden z polskich fapstronautów. I opisuje, jak od lat walczy o wyjście "z tego szamba", podkreślając, że w okresach abstynencji dzieje się coś, czego nie umie wyjaśnić. 

"Nagle kobiety zwracają na mnie uwagę. Nawet kobiety w mojej rodzinie inaczej mnie traktują. Najdziwniejsze są jednak wiadomości od dziewczyn z mojej przeszłości, z którymi straciłem kontakt. W styczniu miałem 3-tygodniowy czas bycia wolnym od fapania i porno i nagle odezwała się dziewczyna, z którą straciłem kontakt 2 lata temu. Nie potrafię tego zrozumieć. (…) To jest jakiś rodzaj magii".

"Rozumiem, co masz na myśli, bo sam nie oglądam porno i nie walę konia" – potwierdza kolejny z redditorów.

"Im dłuższą masz passę, tym lepiej czujesz się z samym sobą, twoja postura się zmienia, masz więcej energii, a to widać gołym okiem" – dodaje inny.

W dyskusjach na innych polskojęzycznych forach potwierdzają to kolejni internauci.

"Od czasu, gdy nie oglądam treści erotycznych, nie zwracam uwagi na kobiety, nie korzystam z mediów społecznościowych; mój umysł jest wydajniejszy, chce mi się wstać rano, jestem szczęśliwy w swoim towarzystwie i nie czuję samotności!" – czytamy komentarz na kolejnym forum.

Na Wykopie, choć tradycyjnie nie brakuje trolli i śmieszków, sporo jest też porad i słów wsparcia. Kiedy ktoś pisze, że choć udaje mu się powstrzymywać od masturbacji już 100 dni, to i tak jest przygnębiony i ma zjazd, ktoś inny radzi mu "nakarmić mózg zdrowszym źródłem dopaminy", czyli np. siłownią, bieganiem czy rowerem. 

W innym wątku kolejny internauta radzi, żeby zainwestować cały swój czas i energię w rozwój intelektualny (zwłaszcza gdy "ma się fatalną mordę") i zarabianie kasy.

Fapstroanuta w gabinecie

Prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog związany m.in. z Uniwersytetem Warszawskim i Zielonogórskim, przyznaje, że to, co można przeczytać na forach NoFap w sieci, widać też w rzeczywistości, w jego gabinecie. 

– Przyjmuję pacjentów z bardzo różnym podejściem do życia, także takich, których sposób myślenia pokrywa się w jakiś sposób z założeniami koncepcji NoFap – mówi prof. Izdebski.

– Czy są w tej grupie osoby uzależnione od pornografii? Tak. Czy są pacjenci nastawieni na masturbację, która jest kompulsywna, uzależniająca i destrukcyjna dla ich funkcjonowania w życiu? Tak. W większości jednak nie są to takie osoby – zaznacza. 

Zdaniem Izdebskiego uzależnienie od pornografii, tak jak każde inne, degraduje życie, jest czymś z punktu widzenia zdrowia niekorzystnym. 

– Jeśli więc mówimy o uzależnieniu, konieczne jest zasięgnięcie pomocy. Sam jednak ruch NoFap, tak jak często przy tego rodzaju inicjatywach bywa, nie jest skierowany wyłącznie do osób uzależnionych. Jego członkowie przekonują, że pornografia to coś złego. Do tego dobudowywana jest pewna filozofia, zgodnie z którą, odcinając się od pornografii i masturbacji, będziemy lepsi, zdrowsi, być może poradzimy sobie w ten sposób ze wszystkimi innymi życiowymi problemami. To bardzo duże uproszczenie i może być niebezpieczne. Sam fakt identyfikowania się z jakimś ruchem nie rozwiąże przecież problemów, lęków i trudności w relacjach seksualnych czy w ogóle w relacjach z innymi – podkreśla seksuolog.

Prof. Izdebski zauważa przy tym, że wiedza Polaków na temat seksualności człowieka w ogóle jest wciąż bardzo mała. To dlatego jego zdaniem wiele osób ulega swego rodzaju manipulacji lub daje się zwieść argumentom znalezionym w internecie. 

– To duży problem, podobnie jak to, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że ich problemy ze sferą seksualną wynikają z czegoś zupełnie innego. Stąd też wielokrotnie zdarzało się, że zgłaszających się do mnie pacjentów odesłałem na dalsze konsultacje po wsparcie psychologiczne lub psychiatryczne – mówi.

Podobne spostrzeżenia ma dr Robert Kowalczyk, który podkreśla, że choć pornografia jest obecnie na wyciągnięcie ręki, istnieje i funkcjonuje przecież od zawsze. 

– Szersza niż wcześniej dostępność pornografii stała się współcześnie dla ruchów, zwłaszcza konserwatywnych, jednym z argumentów za teorią o upadku naszej cywilizacji, to jednak dyskusja światopoglądowa. Z punktu widzenia seksuologa sama pornografia nie jest "dobra" lub "zła". Wiemy, że owszem, może ona mieć wpływ na funkcjonowanie seksualne, po pierwsze jednak wcale nie musi, a po drugie, wbrew pozorom nie musi on być negatywny – wskazuje. 

I tłumaczy, że zanim ktoś podejmie decyzję o całkowitym odcięciu się od pornografii, powinien najpierw zweryfikować, czy w ogóle ma ona na jego życie wpływ. I czy rzeczywiście jest on negatywny. - Oglądanie pornografii może być na przykład sposobem na redukcję lęku. Odcięcie się od niej będzie wtedy jednak tylko "leczeniem" objawowym, lęki nie znikną, najpierw trzeba rozpoznać ich przyczynę – podkreśla dr Kowalczyk. 

Podobnie jest z masturbacją. Jak wskazuje seksuolog, przyczyną kompulsywnej masturbacji może być choćby nieumiejętność regulowania impulsów lub inne problemy. Kluczowe będzie jednak ich zdiagnozowanie. 

– Powstrzymanie się od masturbacji czy oglądania pornografii oczywiście może pomóc komuś odzyskać poczucie sprawczości, kontroli, ale na chwilę. Problemy powodujące kompulsywne z nich korzystanie nie znikną – zaznacza dr Kowalczyk.

Słowo kompulsywne pojawia się w tym kontekście nieprzypadkowo. Bo owszem, w międzynarodowej klasyfikacji chorób i zaburzeń znajduje się już uzależnienie od pornografii, mowa jednak o korzystaniu z niej sposób kompulsywny. 

– A kompulsywne mogą być też zakupy, hazard czy jedzenie. I, podobnie jak w tych przypadkach, problem zwykle leży głębiej niż w samym robieniu zakupów, jedzeniu czy oglądaniu pornografii – podkreśla seksuolog. – Każde uzależnienie lub kompulsywne zachowanie to opowieść o emocjach i ich regulacji, nie opowieść o samym skutku.

Jak zwracają uwagę eksperci, wiele osób, trafiając na strony związane z NoFap, może jednak już nie szukać przyczyn. Bo wystarczy im, że znalazły ruch i ludzi, którzy ich rozumieją. I utwierdza ich to w przekonaniu, że największym problemem jest pornografia czy masturbacja sama w sobie. I wystarczy się od nich odciąć. 

Dr Kowalczyk porównuje to do mówienia osobie otyłej "nie jedz", a osobie z depresją "nie smuć się". 

– Dziś wiemy już, że to nie jest odpowiedź na tego rodzaju problemy. I jeśli powiemy komuś: „przestań się masturbować, a będziesz piękny, zdrowy i bogaty”, to przecież tak nie będzie – podsumowuje.

Mesjasze czystości 

Jak jest idea, muszą być jej prorocy. W polskojęzycznym internecie rośnie liczba samozwańczych coachów, ekspertów i przewodników w temacie NoFap. Na razie niewielu z nich za swoje wsparcie chce pobierać pieniądze, ale i tacy się już zdarzają. 

"Będziesz bardziej energiczny, poprawi się twoje skupienie, będziesz łatwiej wykonywać zadania i cele, które sobie założysz, staniesz się bardziej otwarty w konwersacji, zaczniesz w prostszy sposób zagadywać do kobiet, które ci się spodobają, będziesz miał energię do budowania źródeł dochodu, sylwetki, wiedzy" – to zaledwie wycinek obietnic, jakie można znaleźć na jednej z polskich stron internetowych.

Jej twórca swojego imienia i nazwiska nie podaje (na naszą prośbę o rozmowę też nie odpowiada). Przedstawia się jako "miłośnik rozwoju osobistego", który jeszcze pięć lat temu był nieśmiałym chłopaczkiem z nadwagą. Dziś ma być pewnym siebie facetem z piękną damą u boku. Jak sam mówi, zarabia około 15 tysięcy miesięcznie, pracując maksymalnie 3 godziny dziennie.

Brzmi znajomo? Nie ma tu jednak zaproszenia do piramidy finansowej lub zachęty do wykupienia szkoleń za grube tysiące. Jest za to NoFap, które autor strony opisuje jako "świetne narzędzie wspomagające rozwój osobisty", dzięki któremu "już po kilkunastu dniach osoby praktykujące zauważają wzrost energii, pewności siebie i chęci do działania".

Społeczność NoFap postrzega kobiety jako zagrożenie.

– Nie wyobrażasz sobie nawet, jak wiele potencjału tracisz, oglądając porno – przekonuje, zastrzegając, że chodzi mu przede wszystkim o rezygnację z pornografii, która ma "całkowicie demolować układ dopaminowy, wywoływać silne emocje wstydu i wyrzutów sumienia, obniżać poziom testosteronu", przez co oczywiście: "po prostu blokuje Twój potencjał!".

I zaprasza do dołączenia do zamkniętej grupy wsparcia na Discordzie. Koszt? Zaledwie 199 zł za dożywotni dostęp.

Większość internetowych ekspertów od NoFap dzieli się jednak swoją "wiedzą" za darmo, przy czym najczęściej przy okazji innych aktywności w sieci, czasem zaznaczając, że oni akurat z NoFap się w pełni nie identyfikują, chcą się tylko podzielić nowym, ciekawym punktem widzenia. 

Narracje NoFap znajdują ujście w wielu innych, pobocznych narracjach "rozwojowych". 

– Dzisiaj mało jest ludzi, którzy porno nie oglądają, i nie chodzi o to, żeby teraz być czystym, świętym i nie wiadomo jakim. Natomiast chodzi o to, żeby zrozumieć, w jaki sposób będzie to rozwalać poziom dopaminy, a w związku z tym będzie cię powstrzymywać przed sukcesem, satysfakcją i chęcią do działania – przekonują na swoim kanale Sylwester i Wiktoria Kłos, przedstawiający się jako "dietetycy, ale też przedsiębiorcy" zajmujący się kliniką Sports-Med., "prowadzącą człowieka kompleksowo od A do Z". 

Ich kanał subskrybuje ponad 46 tysięcy osób. 

– Zrezygnowanie z masturbacji ma szereg zalet. Jeżeli nie potrafisz kontrolować swojego ciała, jak chcesz kontrolować swoje życie? Myślisz, że ludzie sukcesu mają czas na godzinne masturbacje przy pornosach? – pytają twórcy mało popularnego kanału Poza Horyzont (2,7 tys. subskrypcji), który ma być "niezawodnym przewodnikiem po świecie randek i relacji międzyludzkich".

Inne treści to m.in. "10 znaków, że kobieta chce się z TOBĄ przespać" czy "10 cech mężczyzny, który jest SAMCEM ALFA" (pisownia oryg.).

Youtuber Pipidor w jednym ze swoich filmików przekonuje natomiast, że NoFap zdobywa coraz większą popularność, bo ludzie uświadamiają sobie możliwości "transmutacji tej energii seksualnej, którą większość nastolatków przede wszystkim wykorzystuje po prostu na zwalanie sobie gruchy i potem chillera".

"Jak jesteś na NoFapie, to stan, kiedy nie walisz konia, jest naturalny, jesteś wtedy w dużo lepszym stanie, jesteś wtedy tak bardzo produktywny, masz humor, lepszy nawet kontakt wzrokowy z laskami, co jest dziwne. Ja, nawet jak przestałem walić konia, zacząłem się robić trochę bardziej stulejarski, a mniej szowinistyczny, co trochę mi się nie podoba, ale wiesz, to jest pewnie takie automatyczne działanie naszego organizmu, który chce być milszy dla lasek, żeby je wypukać, he, he. No, ale nie o to chodzi, tylko że po prostu daje ci to wiele dodatkowej energii, którą możesz spożytkować na przykład na swoją pracę, na samorozwój" – przekonuje na YouTubie Pipidor, u którego można też wykupić coaching online, na którym przekaże "całą esencjonalną wiedzę, którą zdobył przez kilka lat samorozwoju". Na jego kanale można się również dowiedzieć, jak pokonać "opór w działaniu", jak zwiększyć wyświetlenia i zarobki czy poznać 6 japońskich technik, które pozwolą przezwyciężyć lenistwo. Subskrybentów nieco ponad 8,3 tysiąca. 

Ten ekspert od samorozwoju i sukcesu ma też długi i problemy finansowe, o czym… też sam opowiada. 

Ponad 10 razy więcej subskrybentów ma użytkownik o ksywce Og sliwa, który w swoich socialach dzieli się przede wszystkim postępami na siłowni. Postanowił przetestować NoFap na własnej skórze.

W filmie "Przeżyłem 365 dni na NoFap i stało się TO…" opowiada, jak przez 1,5 roku nie był w stanie trzymać diety i rygoru treningowego, zaczął za to interesować się używkami. Wszystko, jak twierdzi, przez masturbację i pornografię, które najpierw były sposobem na odreagowanie problemów, aż przerodziły się w uzależnienie.

– Ten okres wspominam jako najgorszy w swoim życiu – opowiada na wspomnianym nagraniu młody twórca internetowych treści. I dodaje, że przejście na NoFap nie było dla niego łatwe. Ale założył sobie, że "za każdym razem, jak będzie mu się chciało zwalić", będzie robił pompki. 

– W ten sposób, gdzieś tam przy okazji nagrałem film, jak zrobiłem 10 tysięcy pompek w przeciągu miesiąca – opowiada, wymieniając plusy NoFapu: większą energię, koncentrację ("przez to pierwszy raz nie miałem zagrożenia na półrocze w liceum"), odblokowanie progresu na siłowni, większą pewność siebie.

Co ciekawe Og Sliwa pisze nam, że nie traktuje NoFap jako wyzwania.

– Po pierwszych 50 dni NoFap zauważyłem sporą poprawę jeśli chodzi o mój stan emocjonalny, oceny w szkole, wyniki siłowe na siłowni oraz nawet wyświetlenia na Youtube. Postanowiłem sobie to "wynagrodzić" jednym ustępstwem od tej praktyki. Miałem po tym ogromne wyrzuty sumienia oraz straciłem jakąkolwiek motywację do powrotu. Można powiedzieć, że czułem się nawet gorzej, niż przed rozpoczęciem NoFap. Aktualnie nie skupiam się na liczeniu dni, generalnie nie myślę o tym na codzień. Spędzenie ponad roku w czystości sprawiło, że brak filmów pornograficznych oraz brak masturbacji jest moją codziennością – wyjaśnia i dodaje, że nie ma tutaj "żadnej magii".

– Uważam, że NoFap abolutnie nie jest magicznym lekarstwem na problemy w życiu. Jest to jedynie praktyka, która pomaga budować samodyscyplinę. To jak to wykorzystamy, zależy od każdego z nas – podkreśla.

Chociaż Og Sliwa nam odpowiedział, to nie doczekaliśmy się odpowiedzi od anonimowych członków społeczności, do których pisaliśmy. W wielu przypadkach natrafialiśmy na ścianę w postaci blokady możliwości bezpośredniego czatowania. 

– Nic dziwnego, w końcu chodzi o tematykę dość intymną, a internet wciąż zapewnia pewną poufność, jednocześnie też ułatwia znalezienie osób, które być może mierzą się z podobnymi problemami. Rozwój tego rodzaju wspólnot w sieci wydaje mi się więc całkowicie naturalny – mówi dr Gałuszka.

Równie naturalne są jego zdaniem próby monetyzacji idei stojących za NoFap.

– Widzimy to w zasadzie od początku istnienia internetu. Zaczyna się od dość idealistycznych założeń i pomysłów dzielenia się wiedzą za darmo, później jednak ktoś zauważa, że tę samą wiedzę można przecież sprzedać za pieniądze – mówi socjolog.

Problem pojawia się wtedy, kiedy sprzedawana „wiedza” nie do końca jest pomocna albo ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. A co najłatwiej sprzedać? Dr Gałuszka nie ma wątpliwości: uproszczone schematy z pozorną gwarancją efektu.

– Jeśli zrobisz X, twoje życie odmieni się na lepsze. Wystarczy, że wyeliminujesz Y, a wszystko zacznie iść po twojej myśli. Kuszące, jasne, ale pamiętajmy, że na większość ludzkich problemów nie ma "jednego prostego sposobu".

Proponowanie prostej recepty na często bardzo skomplikowane i zróżnicowane problemy, w dodatku za pieniądze, powinno jednak budzić naszą czujność – przestrzega naukowiec.

Czujność wzbudza też część wpisów, które znajdujemy na poświęconych NoFap forach. Część internautów dzieli się swoimi doświadczeniami z NoFap, jednocześnie opisując swój zły stan psychiczny. Piszą o zmaganiach z uzależnieniami, braku chęci do życia, samotności. Narzekają, że czują się jak "ściek", a ludzie śmieją się z nich na ulicy. Są i tacy, którzy w postach opisują swoją agresję w stosunku do partnerek, niektórzy wprost piszą o myślach samobójczych, w NoFap szukając sposobu na poradzenie sobie ze wszystkimi życiowymi problemami.

Choć sporo komentarzy pod takimi postami to wiadomości wspierające, czasem nawet sugerujące wizytę u psychologa czy terapeuty, zwykle dyskusje cichną, a osoba, która zamieściła oryginalny post, po prostu przestaje się odzywać.

Trudno przypuszczać, by NoFap był właściwą odpowiedzią na opisywane przez takich internautów problemy. Bo jeśli wyzwaniu uda się sprostać, pół biedy, ale co jeśli nie damy sobie rady?

– W wielu przypadkach może to sytuację tylko pogorszyć – mówi dr Kowalczyk i dodaje, że samozwańczy coachowie i broszurki w internecie nie wezmą odpowiedzialności za to, że ktoś zrobi sobie krzywdę.

Zdaniem dr. Damiana Gałuszki internetowe wyzwania niosą za sobą też ryzyko związane z ich fetyszyzacją. Bo kiedy odliczamy kolejne dni bez pornografii lub masturbacji, możemy się na tym odliczaniu tak zafiksować, że stracimy z oczu swój cel.

– W ten sposób nie zrozumiemy w pełni mechanizmów, które nami rządziły lub wciąż rządzą, nie zagłębimy się w istotę naszych problemów. I co jeśli, jak to się w tych wspólnotach mówi, upadniemy, i wyzwania nie uda nam się dokończyć? Może nas zalać fala bardzo trudnych, negatywnych emocji, z którymi ciężko sobie poradzić. Łatwo wtedy popaść w rezygnację, machnąć ręką na wszystko, co udało się nam osiągnąć, i ponownie wpaść w ciąg zachowań, od których chcieliśmy się przecież uwolnić – uważa Gałuszka.

Przy wszystkich tych ryzykach socjolog zauważa jednak jeden pozytyw – skoro zaczynamy w internecie szukać pomocy i wsparcia, wszystko wskazuje na to, że zdaliśmy sobie sprawę, że mamy problem.

– Mówi się, że uświadomienie sobie problemu to pierwszy krok do zmiany. A pamiętajmy, że mówimy o kwestiach dla wielu osób bardzo wstydliwych, część z tych osób być może nigdy nie zdecydowałaby się szukać pomocy u specjalisty – mówi dr Gałuszka. 

– Oczywiście pytanie co dalej. Czy trafimy na wspólnoty i treści, które pokierują nas we właściwą stronę, do narzędzi, które mogą nam faktycznie pomóc, czy nasze problemy się pogłębią? Tych wątpliwości nie rozstrzygniemy, niemniej sądzę, że decyzja o poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy, nawet w sieci, już jest czymś pozytywnym – podkreśla.

Eksperci zdają sobie przy tym sprawę, że udanie się do specjalisty, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie związane z seksualnością, może być dla wielu osób trudne.

– Jasne, łatwiej kupić przewodnik, jak w 10 krokach poradzić sobie z problemami, niż przełamać wstyd i wykonać nad sobą trudną, długą pracę. Ale nie tędy droga – podkreśla dr Robert Kowalczyk. 

Doktor Google może pomóc, ale trzeba tutaj być ostrożnym. Rozmowa ze specjalistą, psychologiem, psychiatrą, najlepiej seksuologiem, daje szansę na znalezienie rzeczywistej przyczyny naszych problemów. Nie będzie to droga prosta i przyjemna, ale droga na skróty na pewno będzie niewystarczająca.

Jak zaznacza prof. Zbigniew Izdebski, samo wstąpienie do społeczności NoFap nie jest jego zdaniem czymś złym.

– Jeśli ludzie chcą tworzyć sobie jakąś filozofię, chcą się z tym ruchem identyfikować, droga wolna, nie widzę żadnego powodu, by takich ludzi w jakikolwiek sposób potępiać. Kłopot pojawia się wtedy, gdy rezygnując z pornografii lub masturbacji, zaczynamy uważać się za lepszych od innych, bo mamy przecież taką kontrolę nad sobą. Zamiast na masturbację energię pożytkujemy w sposób twórczy, a każdy kto postępuje inaczej, staje się wręcz jakimś podczłowiekiem. Bo przecież porno i czerpanie przyjemności z masturbacji to coś prymitywnego. Jeśli nie umiesz się od takich prymitywnych czynności powstrzymać, to kim ty w ogóle jesteś? – mówi seksuolog.

I tłumaczy, że przy takim podejściu pornografia i masturbacja stają się kwestią światopoglądową. 

– Jak w Kościele, który nie akceptuje masturbacji jako formy aktywności seksualnej – mówi.

Duża grupa mężczyzn się z tego spowiada, mając poczucie, że robią coś, czego nie powinni. A przecież, jeśli nie robią tego w sposób kompulsywny i destrukcyjny dla swojego życia, jeśli jest im z tym dobrze, jeśli masturbacja jest dla nich satysfakcjonująca i rozładowuje ich napięcia, to co w tym złego? Nigdzie przecież nie jest powiedziane, że każdy musi współżyć seksualnie z kobietą czy mężczyzną, tak jak nigdzie nie jest powiedziane, że masturbować się trzeba lub nie. Jeśli ktoś nie chce się masturbować, proszę bardzo, nie ma takiego obowiązku. Ale niech nie wpędza w poczucie winy kogoś, kto się masturbuje i ta masturbacja nie zaburza mu normalnego, codziennego funkcjonowania – dodaje prof. Izdebski.

Seksuolodzy są tu zresztą zgodni. I masturbacja, i pornografia nie są czymś ani z gruntu złym, ani wyjątkowo dobrym. Są, były i będą, a dopóki nie powodują kompulsywnych zachowań, jak inne groźne uzależnienia, nie ma co ich demonizować.

Po prostu każdy powinien robić to, co dla niego zdrowe i satysfakcjonujące, nie narzucając tego jako jedynej słusznej normy dla wszystkich.

A jeśli przeszkadza mu grafika kobiecej sylwetki na płatkach śniadaniowych, może je po prostu przesypać do innego pudełka.

To dużo lepsze rozwiązanie niż zamykanie się w pudełku z napisem “NoFap”, “lepszy ja w dwóch krokach” czy innych cudownych rozwiązaniach instant.