REKLAMA

Kometa 3I/ATLAS wykonuje dziwne ruchy. Przed nami chwile prawdy

Coś dziwnego dzieje się w naszym Układzie Słonecznym. Tajemniczy obiekt, oznaczony jako 3I/ATLAS, właśnie dał naukowcom twardy orzech do zgryzienia.

Kometa 3I/ATLAS
REKLAMA

Davide Farnoccia z Jet Propulsion Laboratory (JPL) NASA zauważył coś niezwykłego. Kometa 3I/Atlas zaczęła wykazywać przyspieszenie niegrawitacyjne. Krótko mówiąc, grawitacja Słońca i planet przestała być jedyną siłą, która działa na 3I/Atlas. Ktoś lub coś zaczęło go pchać i zmieniać tor lotu komety. Odkrycie i jego potencjalne konsekwencje opisuje w najnowszym wpisie na swoim blogu Avi Loeb, profesor Harvardu, fizyk teoretyczny i astrofizyk.

Dr Davide Farnocchia, który jest specjalistą od mechaniki orbitalnej i doktorem matematyki z Uniwersytetu w Pizie, wykrył, że kometa zachowuje się jak miniaturowa rakieta. Według jego raportu, przyspieszenie to ma dwa składniki: radialne, czyli odpychające od Słońca, oraz poprzeczne, które powoduje delikatne skręcenie toru lotu.

REKLAMA

Liczby są zaskakujące: 135 km na dzień w kierunku od Słońca i 60 km na dzień w kierunku bocznym. To tak, jakby obiekt w przestrzeni kosmicznej sam z siebie delikatnie wciskał gaz, przesuwając się coraz szybciej wbrew siłom grawitacji.

Scenariusz pierwszy: Kometa-gigant w amoku

Miłośnicy obcych cywilizacji muszą jednak jeszcze powstrzymać emocje. Pierwsze i najbardziej logiczne wyjaśnienie to "efekt rakietowy". Jeśli 3I/ATLAS jest kometą, czyli brudną kulą lodu, to intensywne światło słoneczne w peryhelium zaczęło podgrzewać jej powierzchnię. Lód zaczął gwałtownie sublimować, czyli zamieniać się bezpośrednio w gaz, tworząc potężne dżety. Działają one jak silniki rakietowe, pchając obiekt.

Brzmi sensownie? Owszem, ale ma to gigantyczne konsekwencje. Obliczono, że przy takim przyspieszeniu i typowej prędkości wyrzutu gazu (kilkaset metrów na sekundę), obiekt traci połowę swojej masy w zaledwie 6 miesięcy.

Idźmy dalej: w ciągu miesiąca, którego 3I/ATLAS potrzebował na przelot w okolicach peryhelium, powinien był stracić około 10 proc. całej swojej masy. To niewyobrażalna wręcz ilość materii wyrzucona w przestrzeń. Taka gwałtowna "dieta" powinna być widoczna. Gdyby tak było, obiekt musiałby być otoczony gigantycznym obłokiem gazu i pyłu - zauważa Avi Loeb.

Póki co, 3I/Atlas schował się po drugiej stronie Słońca i jest niewidoczny z Ziemi. Kometę znów będziemy mogli obserwować na przełomie listopada i grudnia. Cały świat astronomiczny wstrzyma wówczas oddech. 19 grudnia 2025 r. 3I/ATLAS znajdzie się najbliżej Ziemi, w odległości 269 mln km. To będzie nasza najlepsza szansa. W jego kierunku wycelowane zostaną setki teleskopów naziemnych oraz najpotężniejsze oczy ludzkości w kosmosie: Teleskopy Hubble'a i Webba.

Te obserwacje ostatecznie potwierdzą lub zaprzeczą teorii o sublimacji lodu. Dowiemy się, czy 3I/ATLAS faktycznie "schudł" o jedną dziesiątą. Jeśli nie... cóż, wtedy robi się naprawdę ciekawie.

Więcej na Spider's Web:

Scenariusz drugi: Sygnatura technologiczna

Istnieje alternatywa, która rozpala wyobraźnię. Co, jeśli to przyspieszenie nie jest naturalne? Co, jeśli to sygnatura technologiczna, dowód na istnienie wewnętrznego silnika?

To nie jest teoria wyssana z palca. Ma ona zaskakująco mocne wsparcie w innej anomalii. Nowy raport wskazuje, że 3I/ATLAS jest bardziej niebieski niż Słońce.

To wbrew wszelkiej logice. Naturalne komety są brudne i pokryte pyłem, który rozprasza światło słoneczne, nadając mu czerwonawy odcień. Co więcej, powierzchnia obiektu powinna być znacznie zimniejsza niż fotosfera Słońca (mająca 5800 stopni Kelvina), co również powinno faworyzować czerwień.

Tymczasem 3I/ATLAS jest niebieski. Jak to możliwe? Avi Loeb sugeruje dwie egzotyczne możliwości: albo na jego pokładzie działa jakiś wyjątkowo gorący silnik, albo jest on sztucznie oświetlony. Warto dodać, że ta niebieska barwa to już dziewiąta anomalia na liście dziwnych właściwości tego obiektu - podkreśla Avi Loeb.

REKLAMA

Kometa, która może być czymś więcej

Listopad i grudzień 2025 r. będą miesiącami prawdy dla 3I/Atlas. Jeśli rzeczywiście dojdzie do ogromnej utraty masy, astronomowie z całego świata zobaczą gigantyczny obłok gazu otaczający kometę. Jeśli jednak nic takiego się nie stanie, pozostanie pytanie: co naprawdę napędzało ten międzygwiezdny obiekt?

Pewne jest, póki co, że jesteśmy świadkami jednej z najbardziej intrygujących zagadek astronomicznych ostatnich lat.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-31T18:31:32+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T18:01:18+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T17:31:42+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T17:08:12+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T16:04:33+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T15:32:01+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T15:08:42+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T12:47:42+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T12:43:37+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T12:10:48+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T10:50:34+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T10:10:55+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T08:28:52+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T07:46:08+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T07:02:38+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:28:24+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:28:02+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:23:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-31T06:12:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T20:35:48+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T20:06:00+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T19:47:16+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T18:36:30+01:00
Aktualizacja: 2025-10-30T17:53:35+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA