Unia ma "sposób" na tony ubrań. Teraz będzie to problem sklepów
Wprowadzasz ciuchy na rynek, płacisz za późniejszą zbiórkę i recykling – Unia Europejska sprawi, że producenci będą musieli odpowiadać za swoje produkty.

Parlament Europejski przyjął nowe instrumenty, które mają zapobiegać wytwarzaniu i ograniczać ilość odpadów żywnościowych i tekstylnych w całej UE.
Jak ogłoszono, producenci pokryją koszty zbiórki, sortowania i recyklingu odpadów tekstylnych. Każde państwo członkowskie ma obowiązek ustanowić przepisy w ciągu 30 miesięcy od wejścia w życie dyrektywy.
Parlament zaznacza, że przepisy będą dotyczyły wszystkich producentów, w tym korzystających z handlu elektronicznego, niezależnie od tego, czy prowadzą działalność w UE, czy poza nią. Chińskim platformom więc się nie upiecze, a to w ostatnim czasie one są głównym – choć trzeba przyznać, że nie jedynym – źródłem problemu.
Nowe przepisy obejmą takie produkty jak odzież i dodatki, nakrycia głowy, obuwie, koce, pościel, bielizna stołowa i kuchenna oraz zasłony. Z inicjatywy Parlamentu państwa członkowskie będą mogły ustanawiać również systemy ROP dla producentów materacy. Mikroprzedsiębiorstwa będą miały dodatkowy rok na spełnienie wymogów ROP.
Co ważne, przy ustalaniu wysokości składek finansowych w ramach systemów ROP państwa członkowskie powinny także uwzględniać zjawisko ultrafast fashion i fast fashion. Na ten problem uwagę zwróciła ostatnio Francja. Owszem, to klienci rzucają się na kolejne bluzki, spodnie i sukienki, ale sklepy i producenci robią wiele, żeby ich do tego zachęcić - choćby poprzez absurdalne niskie ceny czy masową produkcję. Chodzi więc o to, aby takie działania po prostu przestały się opłacać.
Parlament Europejski przypomniał, że w samej tylko Unii powstaje 12,6 mln ton odpadów tekstylnych. Ubrania i obuwie stanowią 5,2 mln ton odpadów, czyli 12 kg na osobę rocznie. Szacuje się, że mniej niż 1 proc. wszystkich tekstyliów na świecie jest poddawanych recyklingowi w celu wytworzenia nowych produktów.
Przepisy są szansą na to, że producenci będą kalkulować, czy opłaca im się wypuszczać na rynek tyle rzeczy, skoro później to na ich głowie – w końcu! – będą kwestie związane ze zbiórką i recyklingiem. W teorii mają mieć motywację do tego, by tworzyć rzeczy trwałe, na lata. Albo takie, które można łatwo odzyskiwać i wykorzystywać ponownie.
Parlament Europejski zwrócił też uwagę na marnowanie żywności
Nowe przepisy wprowadzą wiążące cele ograniczenia marnowanej żywności, które mają zostać osiągnięte na poziomie krajowym do 31 grudnia 2030 r.: o 10 proc. w sektorze przetwórstwa i produkcji żywności i o 30 proc. na mieszkańca w handlu detalicznym, gastronomii, usługach żywieniowych oraz gospodarstwach domowych.
"Państwa członkowskie będą musiały podjąć działania, aby podmioty gospodarcze mające istotny wpływ zarówno na wytwarzanie odpadów żywnościowych jak i na ich redukcję (określane indywidualnie w każdym kraju) ułatwiały przekazywanie niesprzedanej żywności nadającej się do spożycia przez ludzi" – ogłosił Parlament Europejski.