Dla mnie espresso, dla ojca parzucha. Recenzja Ninja Luxe Cafe
Producenci ekspresów do kawy mają powód do obaw. Amerykański producent Shark Ninja wchodzi do Polski z maszyną, która spaja oczekiwania wymagających kawoszy z tradycją polskich parzuch, plujek oraz fusiar. Coś dla mnie, coś dla mojego ojca.

– Synek, zrób mi taką wiesz, jak ja lubię. Zalewajkę. Te inne to mi nie smakują – prosi ojciec, który przez całe życie za jedyną słuszną kawę uznaje tzw. parzuchę. Parzucha, zwana też plujką lub fusiarą, to kawa zalewana wrzątkiem bezpośrednio w szklance. Dla jednych taki napar to czasy słusznie minione, dla innych przyzwyczajenie na całe życie.
Dla osób takich jak mój ojciec, wychowanych na fusiarze, Ninja Luxe Cafe Essential to jeden z niewielu "dobrych" ekspresów.
Popularna w USA marka Shark Ninja wchodzi do Polski ze swoim pierwszym ekspresem. Urządzenie łączy dwa odmienne światy kawy. Z jednej strony świat europejski, oparty o świeżutkie espresso (podwójne lub poczwórne), na bazie którego tworzymy potem latte, cappuccino czy cortado. Czyli wymiar kawy smakowej, jaką doceniamy w kawiarniach.


Z drugiej strony mamy świat północno-amerykański, oparty o kawę przelewową. Czyli to, co kojarzymy z hollywoodzkich filmów, w postaci kelnerki robiącej nieskończone dolewki kawy z dzbanka. Właśnie kawa przelewowa jest znacznie bliższa smakiem do plujek oraz zalewajek. Co prawda bez fusów, ale trudno uznać to za wadę.
Aby połączyć te dwa światy, Ninja Luxe Cafe Essential stał się ekspresem 2w1. Z wymiennym portafiltrem kolby dla trybów espresso/classic, a także wbudowanym młynkiem zmieniającym stopień mielenia ziarna w 25-stopniowym zakresie. Do tego z asystentem podpowiadającym jaki parametr wybrać, w zależności od napoju. Przykładowo, dla moich ziaren poziom mielenia espresso to 7, ale dla naparu z przelewu to już 24. Gigantyczna różnica.
W praktyce połączenie dwóch wymiarów kawy w jednym urządzeniu sprawia, że Ninja Luxe Cafe Essential to jedno z niewielu rozwiązań, które odpowiada zarówno mnie, jak i mojemu ojcu. Chociaż mamy kompletnie odmienne podejście do kawy, sprzęt wpisuje się w oczekiwania – objętości, smaku, sposobu przygotowania – każdego z nas. To niemałe osiągnięcie, biorąc pod uwagę konserwatywne podejście mojego taty.
Ninja Luxe Cafe Essential to sprzęt dla tych, którzy o ekspresach nie mają bladego pojęcia.


Idioto-odporny. Tak można określić ten ekspres. Ninja Luxe Cafe Essential został nafaszerowany sensorami pilnującymi, czy wszystko jest w porządku, czy użytkownik nie popełnia błędu i czy korzystamy z właściwych ustawień. Podczas korzystania z ekspresu, ten zwrócił mi uwagę na:
- Zły portafilter w kolbie do wybranej kawy;
- Zbyt mało ziarna w zbiorniku;
- Brak naczynia na mleko przy próbie spienienia;
- Niski poziom wody w zbiorniku;
- Konieczność odkamienienia;
- Inna grubość mielenia ziaren od zalecanej.
Wszystkie te uwagi Ninja Luxe Cafe Essential zgłasza w postaci sygnału dźwiękowego oraz czerwonego napisu na przednim panelu z pokrętłami i przyciskami. Wrażenie robi zwłaszcza rozpoznanie, czy korzystamy z odpowiedniego portafiltra, w zależności od tego, czy chcemy espresso albo napar. To zasługa wbudowanej wagi. Kapitalna sprawa, bo akurat tutaj najczęściej zdarzają się pomyłki.


Algorytmy kontroli i doradzania producenci z Ninja nazywają systemem Barista Assist. Nasz cyfrowy barista nie tylko pilnuje, czy nie popełniliśmy błędów, ale też sam dobiera odpowiednią temperaturę wody i ciśnienie oraz sugeruje grubość mielenia ziaren. Dzięki temu nawet osoby alergicznie reagujące na złożone maszyny błyskawicznie nauczą się korzystać z ekspresu.
Pozostając przy idioto-odporności, w zestawie z ekspresem Ninja Luxe Cafe Essential znajduje się tester miękkości wody. Przy pierwszym uruchomieniu maszyny wprowadzamy dane z testera, dzięki czemu mamy pewność, że ekspres bierze pod uwagę specyfikę naszej wody podczas przyrządzania kawy. Do tego przez proces pierwszej konfiguracji prowadzi użytkownika nie tylko papierowa instrukcja, ale również oficjalne wideo na YouTube. To powinien być standard.
Na osobny akapit zasługuje system spieniania mleka. Czyli najgorszy element wielu ekspresów.
Zastosowano osobną dyszę w duecie z naczyniem, ale bez zbiornika. Ninja Luxe Cafe Essential spienia mleko naturalne oraz roślinne. Mamy też wybór między delikatną oraz grubą pianką. Dołączony do zestawu dzbanek na mleko ze stali nierdzewnej jest wysoki, dzięki czemu nie ma mowy o przypadkowym zachlapaniu. Ekspres nie tylko spienia, ale również podgrzewa mleko w naczyniu.


Po zakończeniu spieniania, Ninja Luxe Cafe Essential rozpoczyna proces automatycznego czyszczenia dyszy. Gorąca woda wypłukuje pozostałości z jej wnętrza, trafiające do tacki zlewnej. Dzieje się tak za każdym razem, po każdym spienieniu. Dzięki temu mamy pewność, że dysza zostaje czysta i higieniczna. Z kolei pojemnik na mleko zaprojektowano w ten sposób, że trzy szybkie płukania pod bieżącą wodą wystarczą. Na spodzie nie ma miejsc, gdzie mleko mogłoby chować się przed wodą. Nie trzeba też korzystać z gąbki czy ściereczki.
Użytkownik ma więc tylko dwa obowiązki. Po pierwsze, musi zetrzeć piankę na zewnątrz dyszy, do czego wystarczy zwykła ściereczka albo papierowy ręcznik. Po drugie, co jakiś czas musi wysunąć tackę zlewną i wylać jej zawartość. Proces jest banalny i trwa kilkanaście sekund. Do tego specjalna boja w rogu stacji zawsze pokazuje, kiedy cieczy jest na tyle dużo, że trzeba ją wylać.
System spieniania w Ninja Luxe Cafe Essential jest świetnie przemyślany, higieniczny i wymaga od użytkownika minimum zaangażowania. Rozwiązanie działa ZNACZNIE LEPIEJ od dedykowanego pojemnika na mleko w ekspresie, bo wymaga mniej konserwacji. Z kolei sama pianka jest tip top, co mam nadzieję widać na moich zdjęciach.


Na jaką kawę można liczyć, korzystając z ekspresu Ninja Luxe Cafe Essential?
W trybie espresso, podwójny lub poczwórny shot w połączeniu ze spienionym mlekiem stanowi bazę do wielu napojów. W dołączonej do zestawie książeczce z inspiracjami znajduje się np.:
- cappuccino (różne rodzaje),
- caramel Macchiato,
- affogato,
- latte (różne rodzaje),
- flat White,
- macchiato.
Oczywiście musimy brać pod uwagę, że sami łączymy kawę z mlekiem oraz dodajemy kolejne składniki, jak gałka lodów czy orzechowa posypka. Ekspres NIE ROBI tego za nas. Ninja Luxe Cafe Essential mieli ziarno, parzy kawę, a także podgrzewa oraz spienia mleko. Reszta jest już w naszych rękach.
Tutaj dochodzimy do głównej wady Ninja Luxe Cafe Essential. Nie jest to tzw. ekspres jednego przycisku. Nie wybieramy konkretnego napoju – np. Fiat White – na ekranowym menu, dostając pod nos gotowe zamówienie. Zamiast tego sami musimy przelać mleko do filiżanki z espresso, a następnie wykonać dodatkowe kroki zgodnie z przepisem.


Z kolei w trybie kawy przelewowej, proponowane przez Ninja przepisy to Café au Lait (tak snoby mówią na klasyczny przelew z mlekiem) i mrożona kawa z lodami. Dzięki funkcji Over Ice możemy parzyć kawę schłodzoną i mieszaną z kostkami lodu, co użytkownicy docenią zwłaszcza latem.
Za 1699 zł, Ninja Luxe Cafe Essential to ekspres do kawy o wręcz dumpingowej cenie.
Mamy do czynienia z maszyną wyposażoną we własny młynek z regulowaną grubością mielenia, świetny system spieniania oraz możliwość parzenia nie tylko napojów na bazie espresso, ale także kawy przelewowej. Do tego dochodzi automatyzacja Barista Assist, masa sensorów pilnujących użytkownika, wymienny portafilter i temper z własnym miejscem w obudowie. Kolba jest solidna, a ogólna jakość wykonania jest na wysokim poziomie.
Producenci ekspresów o ugruntowanej pozycji na polskim rynku mają więc powody do obaw. Shark Ninja wchodzi na pełnej i chociaż nie oferuje klasycznego europejskiego ekspresu, ich maszyna 2w1 imponuje ceną oraz możliwościami. Za 1699 zł, bez cienia wątpliwości mogę polecić ten sprzęt absolutnie każdemu. Zwłaszcza osobom, które mają sentyment do plujek i parzuch, bo to one w pełni docenią możliwość parzenia kawy przelewowej, nawet w rozmiarze XL, do dzbanka o pojemności 530 ml.


No i najważniejsze: kawa z tego ekspresu jest bardzo dobra. Według mojej żony lepsza niż z ich służbowej Nivony. Codziennie piję cappuccino na wodzie o średniej twardości, z grubością mielenia ustawioną na 7 (z 25), z automatycznym dopasowaniem ciśnienia oraz temperatury, z lekką pianką z naturalnego mleka wyjętego z lodówki. Ziarna Lavazzy. Wychodzi naprawdę mniam. Ojciec zazwyczaj robi kubek przelewowej z maksymalną mocą w trzystopniowej skali i też jest zachwycony.
Największe zalety:
- Świetna, niemal dumpingowa cena: 1599 zł
- Bardzo dobry, higieniczny system spieniania mleka
- Ekspres 2w1: espresso oraz kawa przelewowa
- Bogaty zestaw dodatków
- Sprzęt idioto-odporny. Masa czujników i system Barista Asisst
- Wbudowany młynek z regulowaną grubością mielenia w 25 stopniach
- Solidne wykonanie, nie czuć, że oszczędzano na materiałach
- Naprawdę dobra kawa, taka na 4+/-5
Największe wady:
- Mocno "tryska". Nawet półeczka nie rozwiązuje tego w pełni
- To nie ekspres, który sam przygotuje różne napoje kawowe
- Masywny, zajmuje trochę miejsca
- Blokada kolby jedną ręką przesuwa ekspres, brak przyssawek
Wejście Shark Ninja na polski segment ekspresów utwierdza mnie w przekonaniu, które mam od pewnego czasu. Kiedy testowałem opłacalny pionowy odkurzacz tej firmy, także w zaskakująco niskiej cenie, byłem zachwycony jego możliwościami. W przypadku ekspresu jest podobnie. Bardzo atrakcyjna cena. Wysoka funkcjonalność. Praktyczne, autorskie rozwiązania. Zaczynam rozumieć, skąd wielka popularność Shark Ninja w USA. Zaczynam być fanem marki.