Narwal Freo Z10 Ultra to nie jest zwykły robot sprzątający. To kombajn do zadań specjalnych
Są zwykłe roboty sprzątające i prawdziwe kombajny sprzątające, takie jak Narwal Freo Z10 Ultra. To sprzęt z najwyższej półki do zadań specjalnych. Co go wyróżnia w ramach tej kategorii? Sprawdziliśmy to.

Nie wyobrażam już sobie życia bez robota sprzątającego, który codziennie sam jeździ po moim mieszkaniu. Cenię sobie możliwość wysłania go do pracy, gdy tylko zauważę, że np. koło kociej kuwety rozsypał się żwir lub w kuchni okruchy chleba spadły na podłogę. Jestem też pod wrażeniem tego, jak ta kategoria produktów się rozwinęła przez ostatnie lata. Freo Z10 Ultra od marki Narwal, która rozpoczęła szturm na polski rynek, jest tego świetnym przykładem.

Narwal w Polsce
Ta istniejąca od 2016 r. firma, która w 2019 r. wypuściła swój pierwszy przełomowy produkt, osiąga w segmencie robotów sprzątających sukcesy na wielu rynkach. Jest na trzecim miejscu w Chinach, a globalnie dobiła już do pułapu 3,5 mln użytkowników na terenie 30 krajów. Warto też podkreślić, że jako pierwsza stworzyła stację dokującą myjącą mopy, która stała się branżowym standardem, a także opracowała system podłączenia zbiorników wodę bezpośrednio do kanalizacji.
Roboty sprzątające Narwal od zawsze są upakowane nowoczesnymi technologiami i to właśnie w nich można było znaleźć kolejne nowoczesne rozwiązania, takie podwójne chipy i kamery RBG oraz systemy takie jak DirtSense czy Zero-Tangle. Ekspansja marki Narwal poza rynek macierzysty rozpoczęła się zaś już w 2023 r., a jej topowe produkty zdobyły uznanie wśród klientów w takich krajach jak Niemcy, Japonia, Korea i Stany Zjednoczone. Teraz kolej na Polskę.

Co wyróżnia Narwal Freo Z10 Ultra?
Do naszego kraju trafiły właśnie dwa roboty sprzątające marki Narwal z tej wyższej półki, którymi są Freo Z10 i Freo Z10 Ultra. Miałem okazję testować drugi z nich, który pozytywnie zaskoczył mnie już podczas… rozpakowywania pudełka. Od razu widać, że firma ma wieloletnie doświadczenie w produkcji tych sprzętów i doskonale wie, jakie są oczekiwania użytkowników. Urządzenie dociera do nas niemal w całości złożone - robot ma nawet założone mopy.
Połączenie pozostałych elementów w spójną całość jest zaś niezwykle intuicyjne. Dwie szczotki boczne i niesymetryczne zatrzaski do ich zamocowania mają różne kolory, więc nie sposób się pomylić, gdy wciskamy je w odpowiednie miejsce. Oprócz tego, by rozpocząć sprzątanie, wystarczy włożyć do środka stacji dokującej plastikowy element używany do czyszczenia mopów, doczepić przezroczysty podjazd dla robota, podpiąć urządzenie do prądu i tyle.

Testowałem sprzęt w białej wersji kolorystycznej z szarymi detalami, która jest niezwykle elegancka. Stacja dokująca jest przy tym autonomiczna - nie tylko wyciąga z robota brud po zakończeniu cyklu sprzątania, ale też sama myje mopy w gorącej wodzie o temperaturze z zakresu od 45 do 75 stopni Celsjusza (w zależności od stopnia zabrudzenia). Eliminuje to nie tylko bakterie, ale również zapobiega powstawaniu nieprzyjemnych zapachów.
Cieszy mnie też to, że Narwal Freo Z10 Ultra zajmuje bardzo niewielką powierzchnię mieszkania.
No i tak jak pudełko, w którym Freo Z10 Ultra do nas dociera, jest ogromne, ale Narwal projektując stację dokującą wpadł na sprytny pomysł. Po przejściu w stan spoczynku połowa robota z niej nie wystaje, gdyż chowa się do środka cały. Pojemniki na wodę oraz zbiornik na kurz umieszczone są w komorze nad nim. Całość ma przy tym opływowe kształty, dzięki czemu sprawia wrażenie mniejszej niż jest w rzeczywistości. Nie ma potrzeby upychać jej gdzieś w szafie.




W robocie oraz stacji dokującej umieszczono też masę magnesów, dzięki czemu pokrywę tego pierwszego i front tej drugiej można łatwo odczepić (by wyciągnąć z nich odpowiednio zbiornik na kurz lub worek na zanieczyszczenia), a potem idealnie wskakują na swoje miejsce bez konieczności używania siły do zamocowania ich z powrotem. Na górze docka mamy zaś pokrywę ze zintegrowanym ekranem dotykowym na zawiasie, która kryje zbiorniki na czystą i brudną wodę.
Jedyne, co czego mógłbym się tu przyczepić, to do faktu, że przewód zasilający podłącza się do wyżłobienia na pleckach robota, ale nie da się go potem ani zgrabnie zawinąć, ani też dyskretnie poprowadzić poprzez przygotowane w tym celu wypustki - ale to w zasadzie jedyna rzecz w kontekście designu i konstrukcji, która przychodzi mi do głowy, jaką można byłoby usprawnić w kolejnej iteracji tego urządzenia. W przypadku pozostałych aspektów Narwal trafił w dziesiątkę.

A co z najważniejszym, czyli jak Narwal Freo Z10 Ultra radzi sobie ze sprzątaniem?
Dokładnie tak, jak można byłoby tego oczekiwać. Przede wszystkich wciąga latające po moim mieszkaniu kocie kłaki, a te są prawdziwym utrapieniem, bo mam dwa kocury z długą sierścią. Podoba mi się przy tym to, iż nie zapychają one robota, w czym pomaga system Zero-Tangle zapobiegający plątaniu się ich. Szczotka główna w kształcie stożka tworzy wir zasysający zanieczyszczenia, a specjalny system prowadzenia zapewnia efektywne działanie bez zatorów.
We wciąganiu włosów do pojemnika na zanieczyszczenia pomaga też specjalna konstrukcja szczotki bocznej w kształcie litery V, która obraca się w dwóch kierunkach, to zapobiega zacinaniu się włosów. Robot dociera przy tym do trudno dostępnych miejsc dzięki technologiom EdgeReach (wysuwane ramię) i EdgeSwing (cofanie się robota przy narożnikach). Wysuwany z prawej strony urządzenia mop wywiera nacisk o sile 8 N i obraca się z prędkością 180 obrotów na minutę.

Urządzenie ma przy tym silnik zapewniający ogromną moc ssącą na poziomie 18 tys. Pa, ale jednocześnie jest niezwykle cichy. Odgłosy, jakie generuje, nie przekraczają 55 dB, a to poziom szeptu. Dzięki temu można go bez przeszkód wysłać do pracy nawet wtedy, gdy domownicy śpią. W sprzątaniu pomagają przy tym oczywiście zaawansowane algorytmy wykorzystujące sztuczną inteligencję takie jak NarMind Pro i Adaptive DeepClean.
Co potrafi sztuczna inteligencja w Narwal Freo Z10 Ultra?
Podobnie jak w przypadku poprzedniej generacji odkurzaczy autonomicznych marki Narwal, tak i w nowym Freo Z10 Ultra oprogramowanie ma do dyspozycji nie jedną, a dwie kamery RGB o rozdzielczości 1600 na 1200 pikseli, które zapewniają mu kąt widzenia 136 stopni. Dzięki analizowaniu przechwytywanego obrazu NarMind Pro jest w stanie wykryć ponad 200 różnych typów przeszkód o wielkości od 5 mm w górę, aby potem je omijać z milimetrową precyzją.

Oprócz tego robot wykorzystuje wspomniany system Adaptive DeepClean umożliwia oddzielne czyszczenie na mokro i na sucho całego mieszkania bez ingerencji użytkownika. Odkurzacz sam wykrywa wilgotne zabrudzenia i przełącza się w tryb mopowania tam, gdzie jest to faktycznie konieczne. Dostosowuje też moc ssącą, co pozwala na oszczędzanie energii. W przypadku Freo Z10 Ultra pojawił się też system Freo Mind Mode 3.0 Pro. A co on potrafi?
Jego główne funkcje to analiza danych historycznych i detekcja cząsteczek. Do tego robot sam wykrywa obecność zwierząt, a po tym jak zwierzak się przesunie czyści w miejscu, w którym go znalazł. Mamy też możliwość monitoringu wideo w czasie rzeczywistym za pomocą wspomnianych kamer. Wisienką na torcie jest zaś fakt, że worek na kurz o pojemności 2,5 l wymienia się wedle specyfikacji zaś raz na… 120 dni. I taki poziom bezobsługowości to ja rozumiem!



A ile przyjdzie nam zapłacić za taki odkurzacz jak Narwal Freo Z10 Ultra?
Sugerowana cena detaliczna tego modelu to 5999 zł, ale w ramach oferty premierowej Narwal Freo Z10 Ultra jest dostępny w sugerowanej cenie promocyjnej 4699 zł. Oznacza to, że można go nabyć obecnie za 1300 zł mniej, niż wynosi kwota sugerowana na metce. A gdzie można dokonać zakupu? Urządzenie można nabyć w takich sklepach jak Media Expert, EURO RTV AGD, NEONET, X-kom, Komputronik oraz na Allegro.