REKLAMA

Miasta schowały rowery miejskie do garażu. Hulajnogi na wynajem dalej śmigają

Operatorzy hulajnóg na wynajem zauważyli, że zimy już nie ma, więc nawet w chłodniejsze miesiące można zarabiać na wypożyczaniu pojazdów. W tym samym czasie miasta zapadły w zimowy sen, zabierając z ulic rowery miejskie. Coś tu poszło nie tak.

Miasta schowały rowery miejskie do garażu. Hulajnogi na wynajem dalej śmigają
REKLAMA

W trakcie weekendowego spaceru wyprzedził mnie na chodniku pan jadący na wynajmowanej hulajnodze. Jechał zaskakująco wolno, bo między kolanami trzymał walizkę. Obrazek był na swój sposób symboliczny, ponieważ hulajnogarz zmierzał w stronę dworca, jadąc wzdłuż nieczynnej od dawna linii tramwajowej. I tak to czasami bywa: zapaść usług publicznych wpycha mieszkańców w ramiona prywatnych firm.

REKLAMA

Oczywiście nie wiem, skąd mężczyzna jechał i nie jest wcale powiedziane, że gdyby tramwaj kursował, to wybrałby właśnie komunikację miejską. Jednak miasta rzeczywiście zaniedbują pewne kwestie, na czym korzystają prywatne firmy.

Od grudnia w wielu polskich miastach nie można jeździć rowerami miejskimi. Systemy zaprojektowane są tak, by zimą pojazdy miały przerwę. Kiedyś tak samo było z hulajnogami na wynajem, ale operatorzy dostrzegli, że klimat się zmienia i śnieżne, mroźne zimy już tak często nie występują.

W grudniu rowerem miejskim jeździć nie można, ale hulajnogami na wynajem – już tak

– W porównaniu do poprzednich lat, w tym roku zdecydowaliśmy jednak, aby nasze pojazdy pozostały na okres zimowy w Warszawie, Pruszkowie, Legionowie oraz Piasecznie. Ta decyzja jest odpowiedzią na informacje od naszej społeczności, która wyrażała chęć podróżowania hulajnogami także w okresie zimowym - informował Andrzej Malinowski z Lime Polska.

Czy wśród prawie 400 tys. użytkowników korzystających z rowerów miejskich w Warszawie w tym sezonie nie znaleźliby się chętni na podróżowanie rowerami w okresie zimowym? Z jednej strony porównanie jest niesprawiedliwe, bo pojazdy napędzane są siłą mięśni, a hulajnogi jadą same. Będąc opatulonym nie jedzie się tak wygodnie jak latem czy wiosną. Z drugiej strony na ulicach dalej natknąć można się na rowerzystów i nie każdy ubrany jest w sportowy strój.

W Trójmieście i okolicach rowery miejskie w systemie Mevo ciągle działają, choć flota w sezonie zimowym zmniejszana jest o połowę. W ubiegłym roku mimo gorszych warunków „system i tak cieszył się sporym zainteresowaniem”.

- To potwierdza, że jest zapotrzebowanie na rower miejski w metropolii. W okresie zimowym użytkownicy przejechali blisko 350 tys. km. Rowery były wypożyczane 125 tys. razy. Średni czas podróży to 20 minut na dystansie 3 km - informował Marcin Skwierawski, wiceprezydent Sopotu.

Owszem, większość pojazdów w systemie Mevo zimą to te elektryczne, ale zwykłe też są. Dominacja elektryków niczego jednak nie zmienia, ba, to tym bardziej kierunek dla miast, które powinny oferować mieszkańcom wygodną alternatywę. Co robią? Zapadają w sen zimowy, bo przecież zimą nie jeździ się na rowerze. Tak jest i już.

Miasta – chcąc zaoszczędzić? – nie dają nam wyboru

A dla prywatnych firm to idealna okazja, by móc dalej zarabiać bez zbędnej konkurencji. Alternatywy na krótkim dystansie już nie ma. Zostają albo własne nogi, albo elektryczna hulajnoga. A wystarczyłoby zmniejszyć flotę o połowę, tak jak robią to w Trójmieście.

Z jednej strony miasta chwalą się, że chcą być ekologiczne, promować alternatywne wobec samochodów środki transportu, ale gdy przychodzi co do czego, to okazuje się, że powtarzają szkodliwe mity. Jak ten nt. tego, że zimą rower musi trafić do garażu czy piwnicy.

- Jeśli pogoda może uniemożliwiać bezpieczną jazdę na hulajnodze, to możemy podjąć decyzję o czasowym wyłączenie możliwości wypożyczenia hulajnóg, np. na 1-2 dni – mówiła portalowi spottedlublin.pl Weronika Ners, menadeżerka operacyjna w firmie Bolt.

Dlaczego podobnie nie postępują miasta z rowerami miejskimi? Wolą nie mieć problemu. Tylko nie taka powinna być ich rola. Tym bardziej że to szerszy problem. Wysiadając z dworca musimy liczyć się z tym, że taksówka nas zabierze nas prosto spod drzwi, ale pod warunkiem, że przejazd zaklepiemy w aplikacji. Nawet w programie sklepu znajdziemy zniżki na bilety komunikacji miejskiej. Tylko czy jako mieszkańcy powinniśmy być wystawiani na tacy korporacjom?

Na Spider's Web piszemy więcej o komunikacji publicznej:

REKLAMA

Zdjęcie główne: marekusz / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA