Wysyłają SMS-y i mówią, że masz zaległy mandat. Uważaj, to pułapka
Na smartfony Polaków przychodzą wiadomości SMS przypominające o rzekomo niezapłaconym mandacie. To niebezpieczna pułapka, w którą łatwo wpaść.
Oszuści ustawili sobie na celownik kierowców i rozsyłają oszukańcze wiadomości. Wykorzystują fakt, że w obliczu wielu codziennych obowiązków łatwo jest zapomnieć o zaległych płatnościach - także za mandat. Rzekoma kwota nie jest najwyższa, bo to "tylko 100 zł". Natomiast podanie danych karty może prowadzić do katastrofalnych skutków.
Polacy dostają SMS-y przypominające o niezapłaconym mandacie
O kampanii poinformował zespół CERT Polska. Metoda jest standardowa - na smartfony potencjalnych ofiar przychodzą wiadomości SMS z linkiem, który prowadzi do podrobionej rządowej strony internetowej. Szata graficzna bardzo przypomina stylistykę stosowaną w innych należących do państwa portalach.
Na witrynie nie ma zbyt wielu informacji - widnieje komunikat o "niezapłaconym mandacie" 100 zł i przycisk "Zapłać mandat". Co więcej, oszuści sugerują, że "jeśli mandat nie zostanie opłacony w ciągu 2 dni, to mogą zostać podjęte dodatkowe działania". Oczywiście to kłamstwo.
Formularz oferuje tylko możliwość płatności kartą - każe wpisać numer, datę ważności oraz kod zabezpieczający, co jest typowe dla fałszywych witryn. Jeśli usługa nie oferuje innych sposobów na uiszczenie płatności, takich jak popularny BLIK, czy chociażby najzwyklejszy przelew, to jest naprawdę duża szansa, że mamy do czynienia z oszustwem.
Po wpisaniu danych karty oszuści otrzymują do niej dostęp i mogą rozpocząć proces czyszczenia konta. Można stracić dużo więcej niż 100 zł.
Dlatego też takie informacje warto weryfikować - dobrym sposobem na sprawdzenie mandatów (niezapłaconych i tych zapłaconych) jest aplikacja mObywatel, która ma do tego odpowiednią funkcję. Najlepszym zabezpieczeniem przed podobnymi metodami jest zasada ograniczonego zaufania.
Więcej o metodach oszustów znajdziesz na Spider's Web: